Transfery. PlusLiga. Dejan Vincić opuszcza Cerrad Eneę Czarnych Radom. Siatkarz potwierdził, że nie przedłuży kontraktu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dejan Vincić
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dejan Vincić

To oficjalna informacja - Dejan Vincić opuszcza Cerrad Eneę Czarnych Radom. Słoweński siatkarz reprezentował ten klub przez ostatnie trzy sezony. W wywiadzie potwierdził, że wygasający kontrakt nie zostanie przedłużony.

Rozgrywki PlusLigi przedwcześnie zakończono z powodu pandemii koronawirusa. Drużynę Cerradu Enei Czarnych Radom sklasyfikowano na siódmej pozycji. - Chciałem grać dalej, ale wkrótce przekonałem się, że nie będzie możliwe szybkie dokończenie rozgrywek. Problem, który nęka świat jest zbyt poważny. Mówiło się, że liga może potrwać do końca maja lub nawet do czerwca, ale to było tylko życzenie - powiedział Dejan Vincić w rozmowie z portalem siol.net.

- Nasz ostatni mecz rozegraliśmy przed pustymi trybunami, co było okropnym doświadczeniem. Nawet w meczach sparingowych zawsze gromadzą się ludzie. Następnego dnia rząd ogłosił stan wyjątkowy, PlusLiga została zawieszona, a później wszystko się nasiliło. Kiedy stało się jasne, że nie będziemy w stanie trenować, zaczęło się mówić, że rozgrywki zostaną przedwcześnie zakończone. Tak się stało. Sport nie jest na pierwszym miejscu, tylko bezpieczeństwo i zdrowie ludzi. Decyzja była słuszna, chociaż jako sportowcy chcieliśmy grać w fazie play-off - dodał.

Vincić potwierdził, że po trzech latach opuszcza drużynę z Radomia. - Mój kontrakt wygasł. Nie rozmawiałem z klubem na temat przedłużenia umowy, ponieważ nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. W tej chwili jest jasne, że opuszczam zespół. Te trzy lata były naprawdę miłym okresem dla mnie. Bardzo dobrze dogadywałem się z trenerem, zawodnikami i zarządem. Po pierwszym sezonie, który straciłem głównie z powodu kontuzji, drugi był fenomenalny - skończyliśmy zmagania na świetnym piątym miejscu. Ten ostatni był nieco burzliwy, bo drużyna całkowicie się zmieniła - przypomniał 33-latek.

Doświadczony rozgrywający nie ma pojęcia, gdzie będzie kontynuował swoją karierę. - Nie rozmawiałem z Polakami, obecnie nie prowadzę też rozmów z innymi klubami. Tak jak powiedziałem - trudno przewidzieć, jak będą wyglądały zespoły po tej epidemii. W tej chwili kluby są bardziej zainteresowane opanowaniem sytuacji. Na pewno odbije się to na naszych kontraktach, nie ma co do tego wątpliwości. Zarząd ligi szuka uczciwego rozwiązania. Siatkarze są również świadomi, że kryzys uderzył w naszych sponsorów - zaznaczył.

Vincić zdążył wyjechać z Polski. - Jestem już w domu. Wróciłem jeszcze przed podjęciem decyzji o zakończeniu rozgrywek. Skorzystałem z okazji i udałem się na lot ewakuacyjny. Miałem szczęście, że ostatecznie wszystko poszło zgodnie z planem. Byłem w stałym kontakcie z ambasadą Słowenii w Warszawie, a kiedy poinformowali mnie, że można wrócić do domu, natychmiast skorzystałem z tego. Kupiłem bilet i następnego dnia pojechałem na lotnisko - przyznał siatkarz.

Zawodnik w Polsce mieszkał sam. - Rodzina nie przyjechała do Polski. Dzieci chodzą do szkoły, więc się ze mną nie przeprowadzili. Chcieli pojawić się na ostatnim meczu, ale zmienili zdanie, bo koronawirus coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Gdybym miał rodzinę w Polsce, misja powrotu do domu byłaby jeszcze trudniejsza - podsumował Słoweniec.

Zobacz takżeSiatkówka. PlusLiga. Michał Winiarski zostaje w Treflu Gdańsk. Szkoleniowiec ma ważny kontrakt i nigdzie się nie wybiera
Zobacz także
Siatkówka. PlusLiga. Trefl Gdańsk sprawił wielką niespodziankę. Bartosz Filipiak i Michał Winiarski wygranymi sezonu

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"

Źródło artykułu: