LŚ grupa A: Amerykanie jadą do Belgradu

Na chwilę przed ostatecznymi rozstrzygnięciami w grupie A, Amerykanie zapewnili sobie pierwsze miejsce i wyjazd na Final Six. Tym samym pogrzebali szanse Włochów, którzy wciąż jeszcze mieli nadzieje na dogonienie swoich rywali. W piątek wygrali 3:0 z Chińczykami, licząc na to, że Pomarańczowi urwą jakieś punkty aktualnym mistrzom olimpijskim. Jednak podopieczni Alana Knipe zdołali przypieczętować swój awans do Belgradu.

W tym artykule dowiesz się o:

USA - Holandia 3:0 (25:21, 32:30, 31:29)

USA: Sean Rooney, David Lee, Donald Suxho, Andrew Hein, Clayton Stanley, Scott Touzinsky, Richard Lambourne (libero) oraz Kevin Hansen.

Holandia: Yannick van Harskamp, Robert Horstink, Kay van Dijk, Jeroen Trommel, Wytze Kooistra, Rob Bontje, Jelte Maan (libero) oraz Niels Klapwijk.

Pojedynek Amerykanów i Holendrów miał ogromne znaczenie dla układu tabeli grupy A. Trzypunktowa wiktoria dawała reprezentantom USA utrzymanie pierwszej lokaty, premiującej ich team wyjazdem na Final Six do Belgradu. Natomiast każda strata niezbędnych oczek, w tym także doprowadzenie przez ekipę Oranje do tie-breaka, powodowała, że szanse siatkarzy z Italii na prześcignięcie Amerykanów były wciąż realne. Wagi spotkania nie przestraszył się jednak powracający zarówno do kadry USA, jak i wielkiej formy Clayton Stanley, który poprowadził swój team do ciężko wywalczonego zwycięstwa. Mimo że mecz zakończył się na trzech partiach, podopieczni Alana Knipe nie mieli z Pomarańczowymi łatwej przeprawy. W aż dwóch setach siatkarze przekroczyli bowiem granicę trzydziestu punktów, grając na przewagi. Ostatecznie jednak szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili gospodarze.

Od początku meczu na parkiecie inicjatywę mieli Amerykanie. Ich przewaga początkowo była jednak bardzo nieznaczna. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili ze swoimi rywalami dwoma punktami, by później zwiększyć ów dystans do trzech oczek za sprawą silnych ataków Andrew Hein’a. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych schodzili więc na druga przerwę z wynikiem 16:13. Mimo to Holendrzy próbowali doprowadzić do wyrównania stanu partii. Niestety wskazówki dane swoim podopiecznym przez holenderskiego szkoleniowca na niewiele się zdały, gdyż na posterunku czuwali wspomniany już Andrew Hein oraz Scott Touzinsky. Ostatecznie dystans teamu Oranje do gospodarzy się nie zmniejszył, a nawet minimalnie powiększył do czterech oczek, dzięki czemu Amerykanie wyszli w meczu na prowadzenie 1:0.

Pomarańczowi nie zamierzali odpuszczać. Na drugą partię wyszli maksymalnie skoncentrowani. Zdawali się nie dopuszczać do siebie myśli o kolejnej ewentualnej porażce. Przez lwią część drugiej odsłony konfrontacji zdecydowanie prowadzili - najpierw na pierwszej przerwie technicznej 8:4, w środkowej fazie seta 14:9, zaś na drugiej przerwie 16:11. Po stronie gości co chwila punktował niezawodny Robert Horstink. Wszystko szło po myśli Holendrów do stanu 20:15. Wtedy to jednak Kevin Hansen zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki. Zapoczątkowało to serię siedmiu punktów z rzędu w teamie amerykańskim, który wykorzystał chwilową słabość przyjezdnych. Gra rozpoczęła się wówczas od nowa. Clayton Stanley i spółka zwietrzyli swoją szansę na wygranie drugiego seta. Holendrzy mieli swoje szanse w postaci kilku setboli, lecz w końcu ugięli się pod naporem Amerykanów. O zwycięstwie gospodarzy zadecydowały fantastyczne ataki oraz blok w wykonaniu Stanley’a.

Pechowa porażka w drugiej odsłonie meczu nie zdeprymowała teamu Oranje, który wyszedł na trzeciego seta z wielką ochotą do gry. Holendrzy szybko wypracowali sobie dwupunktową przewagę, z jaką schodzili z parkietu na pierwszą przerwę techniczną. Amerykanie zdołali odrobić minimalną stratę dopiero przy stanie 12:12. Na tyle skutecznie naciskali swoich przeciwników, że ci oddali im prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Później gra bardzo się wyrównała, co zwiastowało kolejną morderczą końcówkę w wykonaniu obu ekip. Ponownie doszło do walki nerwów i gry na przewagi. Także i tym razem silniejsi okazali się gospodarze, którzy dwa decydującego o ostatecznym wyniku tego pojedynku oczka zdobyli dzięki skutecznemu zbiciu Davida Lee oraz efektownemu blokowi autorstwa Seana Rooney’a.

Po pojedynku obaj selekcjonerzy zgodnie przyznali, że mecz ten był bardzo trudny dla obu zespołów. - Holendrzy wywarli na nas sporą presję za sprawą swojej zagrywki - przyznał Alan Knipe. Z kolei Peter Blange był zadowolony z gry swojego temu. Jednocześnie wyznał, iż za przyczynę porażki uważa większe doświadczenie Amerykanów. - Kiedy wynik przekracza granicę dwudziestu oczek, reprezentanci USA stają się o wiele bardziej zdeterminowani oraz pewni swojego bezpieczeństwa niż moi podopieczni - podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej.

Źródło artykułu: