Wystarczyło trochę presji i 3 dni rozmów. Vital Heynen o nowej umowie: Muszę brać pod uwagę, że mamy kryzys

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Vital Heynen
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Vital Heynen

- Jestem zadowolony z nowego kontraktu. W normalnej sytuacji bym nie był, ale muszę brać pod uwagę, że przez pandemię mamy w sporcie kryzys - mówi nam Vital Heynen. Trener polskich siatkarzy w piątek przedłużył umowę z PZPS do końca września 2021.

W środę WP SportoweFakty informowały o zastoju w negocjacjach na linii Polski Związek Piłki Siatkowej - Heynen. Belg domagał się sporej podwyżki - gdy obejmował kadrę w lutym 2018 roku zgodził się na niską podstawę wynagrodzenia (z naszych ustaleń wynika, że było to niecałe 70 tysięcy euro), chcąc przekonać w ten sposób działaczy do powierzenia mu reprezentacji.

Teraz, gdy przyszło do przedłużenia kończącej się 30 września 2020 roku umowy, ekscentryczny szkoleniowiec miał już zdecydowanie lepszą pozycję negocjacyjną. Jako trener, który doprowadził Biało-Czerwonych do mistrzostwa świata, a w 2019 roku zdobył z nimi trzy medale (brąz mistrzostw Europy, brąz Ligi Narodów, srebro Pucharu Świata) mógł zażyczyć sobie pensji na poziomie najlepiej opłacanych siatkarskich selekcjonerów.

PZPS nie był jednak skłonny do spełnienia oczekiwań Heynena (początkowo miało to być 200 tysięcy euro). Argumentował, że przez spowodowany pandemią zastój w sporcie poniesie spore straty finansowe i musi ograniczać wydatki.

ZOBACZ WIDEO: Rozgrywanie spotkań na siłę to narażanie zawodników? Bartosz Bednorz nie ma wątpliwości

Presja się przydała

Jeszcze kilka dni temu strony były dalekie od porozumienia. Do tego związek zajmował się sprawą opieszale, jakby nie traktował przedłużenia umowy z selekcjonerem mistrzów świata jako rzeczy priorytetowej. Dopiero po rozmowie Heynena z prezesem PZPS Jackiem Kasprzykiem oraz wiceprezesem Jackiem Sękiem we wtorek, a także po środowej publikacji WP SportoweFakty, negocjacje nabrały tempa.

- Gdyby dziennikarze nie podjęli tematu, dojście do porozumienia zajęłoby nam pewnie trochę dłużej. Uznaliśmy, że nie będziemy robić z tego medialnej opery mydlanej i postaramy się dogadać możliwie szybko. Okazało się, że wystarczyły trzy dni - mówi nam Heynen.

- Trochę presji dobrze nam wszystkim zrobiło, bo sprawa przyspieszyła. Myślę jednak, że bez tej presji rezultat byłby taki sam, tylko przyszedłby trochę później - przekonuje trener mistrzów świata.

Ani słowa o pieniądzach

Zapytany o warunki finansowe swojego nowego kontraktu, zwykle bardzo skory do rozmowy Belg nabiera wody w usta. - Umówiliśmy się z prezesem Kasprzykiem i wiceprezesem Sękiem, że nie będziemy ich zdradzać - wyjaśnia.

Z naszych informacji wynika, że podstawa wynagrodzenia Belga wzrosła z około 70 do około 120 tysięcy euro. Jeśli będą sukcesy, dojdą do tego premie - w udanym dla Polaków 2019 roku dały selekcjonerowi dodatkowo około 40 tysięcy.

- Jestem zadowolony z tego kontraktu. W normalnej sytuacji bym nie był, ale muszę brać pod uwagę, że mamy pandemię koronawirusa. W całym sporcie jest kryzys, który PZPS też odczuwa. I biorąc pod uwagę realia uważam, że dostałem dobre warunki - podkreśla Heynen.

Dlaczego tylko rok?

Podpisana przez belgijskiego szkoleniowca w piątek umowa obowiązuje do końca przyszłego sezonu reprezentacyjnego. To oznacza, że Heynen poprowadzi Polaków nie tylko na igrzyskach olimpijskich w Tokio, ale także na mistrzostwach Europy, które nasi siatkarze rozegrają przed własną publicznością we wrześniu.

W trakcie rozmów padła propozycja, by Belg pozostał selekcjonerem Biało-Czerwonych do mistrzostw świata, które w 2022 roku odbędą się w Rosji. Heynen uznał jednak, że ze względu na sytuację na świecie lepiej będzie poczekać i ewentualnie usiąść do stołu za rok.

- Gdyby nie pandemia, moglibyśmy rozmawiać o dłuższej umowie. Koronawirus sprawia jednak, że nie wiemy, na czym stoimy, jak będzie wyglądać sport za trzy miesiące, za pół roku, za rok. Dlatego zaproponowałem, żebyśmy najpierw przedłużyli kontrakt do września przyszłego roku, jakoś przetrwali ten czas, a jak już przetrwamy - zobaczymy co dalej - argumentuje swoją decyzję były trener reprezentacji Niemiec i Belgii.

"Martwię się o nasz sport"

I dodaje, że siatkówka może zostać przez pandemię mocno poturbowana. - Świat sportu może się zmienić. Siatkówka zwłaszcza. Widziałem badanie zlecone przez Włoski Komitet Olimpijski, które wykazało, że to właśnie nasz sport stwarza największe ryzyko zarażenia COVID-19, większe niż rugby czy boks. To nie jest dobra informacja - mówi.

- Już słyszę, że niektóre mniejsze ligi krajowe, jak belgijska, mogą nie wystartować jeszcze przez wiele miesięcy. W Niemczech trzy zespoły już się wycofały. Rozgrywki w tych krajach mogą zmienić się z zawodowych w amatorskie. To zaszkodzi naszemu sportowi i nie ukrywam, że się tym martwię - przyznaje Heynen. - Najsilniejsi - Polska, Rosja czy Włochy - przetrwają. Najbardziej ucierpią ci z drugiego szeregu.

Pod znakiem zapytania stoi też cały tegoroczny sezon reprezentacyjny. Igrzyska olimpijskie już przełożono, siatkarska Liga Narodów prawdopodobnie się nie odbędzie, rozegranie jakichkolwiek międzypaństwowych meczów towarzyskich też będzie bardzo trudne.

- Rozegranie sezonu kadrowego graniczy z cudem. Najpierw drużyny narodowe musiałyby dostać zgodę na treningi, potem na grę w jakichś turniejach. Bardzo bym chciał potrenować z chłopakami, rozegrać jakieś mecze, ale mam poważne obawy, czy to się uda - zaznacza selekcjoner mistrzów świata.

Dwa sukcesy selekcjonera

Niepokojących dla siatkarskiego środowiska informacji jest ostatnio zdecydowanie więcej niż tych dobrych, ale akurat Heynen w krótkim czasie dostał co najmniej dwie znakomite. Pierwsza to osiągnięcie porozumienia z PZPS w sprawie nowej umowy, druga - zgoda Polskiej Ligi Siatkówki na zakończenie kolejnego sezonu w połowie kwietnia 2021 roku.

Jeszcze zanim świat opanowała epidemia, Heynen kruszył kopie z PLS o to, by play-offy PlusLigi zostały przyspieszone. Potem przyszedł wirus i sprawa przestała mieć znaczenie. Za rok tych samych kłótni nie będzie, bo Belg odpowiednio wcześnie zasygnalizował władzom ligi swoje potrzeby związane z przygotowaniami do igrzysk.

- Mam dobry kontakt z prezesem PLS Pawłem Zagumnym, który bardzo chciał pomóc. Ja nie musiałem zrobić prawie nic. Paweł powiedział, żebym napisał maila z uzasadnieniem, a on mnie poprze. Poparł, przekonał innych, żeby dostosowali kalendarz rozgrywek do mojej prośby i tyle. Sprawa została załatwiona szybko i bardzo sprawnie - chwali działania Zagumnego Heynen.

Źródło artykułu: