Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie Włoskiego Komitetu Olimpijskiego (CONI). 404-stronicowy dokument pod tytułem "Bezpieczny powrót sportu", trafił już na biurko ministra ds. sportu i młodzieży Vincenzo Spadafory. Ma być punktem odniesienia w czasie opracowywania planu bezpiecznego powrotu do sportu po wygaszeniu pandemii COVID-19, podpowiada m.in. jakie środki ostrożności należy wdrożyć poszczególnych dyscyplinach. I przede wszystkim wartościuje je pod względem ryzyka zarażenia koronawirusem, jakie ze sobą niosą. A ta ocena może mieć duże znaczenie przy przywracaniu danego sportu do życia.
Praca naukowców z Turynu opiera się na analizie badań naukowych oraz na informacjach z tysięcy kwestionariuszy, wypełnionych przez przedstawicieli 387 związków sportowych. Działacze oceniali zagrożenie w swojej dyscyplinie biorąc pod uwagę takie czynniki jak: kontakt sportowców ze sobą, z kibicami, z personelem pomocniczym, kontakt w szatniach, możliwość korzystania ze środków ochronnych, kontakty podróżne. Każdy czynnik oceniano w skali od 0-4 (0 - brak ryzyka, 1 - małe, 2 - średnie, 3 - wysokie, 4 - bardzo wysokie), przy czym w sportach zespołowych minimalne zagrożenie musiało wynosić 2 punkty.
Ku powszechnemu zaskoczeniu, badanie wykazało, że największe ryzyko zarażenia koronawirusem niesie ze sobą siatkówka. Jej średni wynik to 3,1 punktu. Drugie rugby ma średnią 2,7, trzecia koszykówka 2,2.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Dlaczego siatkówka?
"Groźniejsza iż boks, gdzie pięściarz w kłopotach przytula się do rywala, by wytrącić go z rytmu i trochę odetchnąć. Bardziej groźna nawet niż rugby, gdzie na koniec meczu każdy zawodnik jest mokry od potu (i pewnie także śliny) połowy przeciwnej drużyny. Najgroźniejsza okazała się siatkówka, sport, w którym zachowuje się dystans, a siatki, którą rywale są oddzieleni, nie wolno przekraczać" - napisał o badaniu dziennik "La Reppublica".
Na niekorzyść siatkówki ma działać m.in. niewielka odległość między zawodnikami w czasie meczu, bliskość trybun, wielkość i liczba szatni oraz fakt, że spotkania odbywają się w przestrzeni zamkniętej, w a takiej wydychany przez chore osoby aerozol z zawartością wirusa będzie osiągał większe stężenie, niż na otwartym stadionie, naturalnie wentylowanym przez wiatr.
To jednak wciąż za mało żeby wytłumaczyć, w jaki sposób ukochany sport Polaków znalazł się w raporcie przed rugby. Przed sportem, w którym rywale nie szczędzą sobie razów, robią co mogą, by przewrócić gracza z piłką, do tego często stają w "młynie" łapiąc się za barki i napierają na siebie z całych sił. Trzecia w zestawieniu koszykówka na zdrowy rozsądek też wydaje się bardziej niebezpieczna - ma wszystkie czynniki niebezpieczeństwa siatkówki (zamknięta przestrzeń, niewielka odległość między zawodnikami, którzy dotykają tej samej piłki, trybuny tuż przy boisku), a do tego jest sportem kontaktowym.
Zaytsev: Nie wiedziałem, że uprawiam najniebezpieczniejszy sport
We Włoszech raport wywołał tak dużo kontrowersji, że sami jego autorzy podkreślili wpływ metody badawczej na wyniki - skoro jedną ze składowych były kwestionariusze wypełniane przez przedstawicieli federacji, szczerość działaczy i ich ocena sytuacji miała istotne znaczenie. Ci siatkarscy wpisali wysokie wartości, by zwrócić uwagę na problemy swojego sportu. Zamiast tego wywołali potężne zdziwienie. U niektórych wręcz oburzenie.
"Z całym szacunkiem, co z wami nie tak?" - napisał na Twitterze Ivan Zaytsev, największa gwiazda siatkówki w Italii, obok zdjęcia tabeli z wynikami badania (kryteria to po kolei: obiekty sportowe, warunki treningowe, zawody bez udziału publiczności, zawody z udziałem publiczności).
Con tutto il rispetto... ma che problemi avete?!?! #ilvolleycheodiailvolley #speachless pic.twitter.com/pSvVbtoBjH
— Ivan Zaytsev (@zaytsev) April 30, 2020
- Nie wiedziałem, że uprawiam najniebezpieczniejszą dyscyplinę na świecie - mówił potem w popularnym programie telewizyjnym "Propaganda Live" zawodnik Leo Shoes Modena, oczywiście z szyderczym uśmiechem na twarzy. Zaytsev zwrócił uwagę na brak konsekwencji w raporcie - na przykład w aspektach, w których siatkówka i koszykówka są do siebie dość podobne, oceniono je inaczej.
Oburzenie legendy
Wybitny trener Julio Velasco przyznał, że gdy zobaczył w "La Gazzetta dello Sport" artykuł o badaniu, z wrażenia podskoczył na kanapie. - Jestem szczerze zadziwiony, jak poważny uniwersytet mógł dokonać takiej analizy. Najbardziej adekwatne słowo, żeby oddać moją reakcję, to oburzenie - podkreślił szkoleniowiec, który w latach 90. doprowadził Włochów do dwóch tytułów mistrza świata i pięciu triumfów w Lidze Światowej.
- Zastanawiam się czy ten, kto napisał raport, widział kiedyś mecz rugby, piłki nożnej, koszykówki albo jakiś sport walki. Lub inaczej - czy widział jakiekolwiek igrzyska olimpijskie - mówił Velasco w rozmowie z "LGdS". - Mam pewne doświadczenie w badaniach uniwersyteckich i wydaje mi się, że jedną z najważniejszych rzeczy w ich prowadzeniu jest opieranie się na twardych danych. Bez nich trudno osiągnąć wiarygodny rezultat - skrytykował pracę turyńskiej politechniki jeden z najlepszych szkoleniowców w historii siatkówki. - Mam nadzieję, że ta praca, pełna niedorzecznych i haniebnych stwierdzeń, nie będzie brana pod uwagę przy podejmowaniu decyzji - dodał.
Prezydent włoskiej federacji siatkarskiej Carlo Bruno Cattaneo poproszony o komentarz do wyników badania powiedział, że jego zdaniem musiało dojść do nieporozumienia. - Może ktoś źle zrozumiał o co nas poproszono. Nasz sport jest mniej niebezpieczny od innych. Czy spodziewałem się, że to siatkówka będzie uznana za najgroźniejszą? Absolutnie nie, to abstrakcja i powiedziałem o tym na spotkaniu z CONI - podkreślił Cattaneo w rozmowie z "Corriere dello Sport".
Całe "podium" dla piłki
Pomijając pierwsze miejsce w zestawieniu Politechniki w Turynie, kolejne pozycje wydają się nie kłócić ze zdrowym rozsądkiem. Rugby i koszykówka niosą ze sobą spore ryzyko, ponieważ są to sporty zespołowe i kontaktowe, w których piłki dotyka się rękami. Najgroźniejsze dyscypliny, w których piłki nie ma, to sporty walki - judo oraz boks. Dalej kolarstwo, bo przecież w peletonie jedzie się w przez kilka godzin w ponad stuosobowej grupie. Piłka nożna jest siódma, a na końcu znajdują się dyscypliny indywidualne - w gimnastyce artystycznej czy tenisie ryzyko oceniono jako bliskie zeru.
Jednak nawet w tych najbezpieczniejszych dyscyplinach naukowcy zalecają noszenie rękawiczek, okularów ochronnych, a w tenisie - unikanie wypadów do siatki. W sportach wyższego ryzyka rekomendowane jest zachowywanie dystansu na ławkach rezerwowych, zakładanie masek ochronnych i częsta dezynfekcja używanego sprzętu.
Czytaj także:
Robbert Andringa wrócił do Holandii. "Krok po kroku będziemy żyć normalnie"
Każdy Luksemburczyk ma przejść test na koronawirusa. Kamil Rychlicki: To się może udać