Robbert Andringa wrócił do Holandii. "Krok po kroku będziemy żyć normalnie"

Ze względu na spokojniejszą sytuację został w Polsce miesiąc po zakończeniu ligi. Robbert Andringa po blisko 15-godzinnej podróży wrócił do Holandii, gdzie obostrzenia są podobne do tych w naszym kraju. - I tak zostaję w domu - zapewnia.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Robbert Andringa Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / Na zdjęciu: Robbert Andringa
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: W Olsztynie zostałeś stosunkowo długo, dopiero miesiąc po zakończeniu rozgrywek wróciłeś do Holandii. Kilka dni przed wyjazdem pytałeś internautów o polecenie podcastów i teraz już jesteś w domu. Jak w końcu dotarłeś do swojej ojczyzny?

Robbert Andringa, przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn: Miałem plan, żeby wrócić samochodem do Holandii, ale z różnych przyczyn mi się nie udało. Znalazłem busa, który jechał właśnie z Polski do mojego kraju i zdecydowałem się na taką podróż. Nie było problemów z postojami, mogliśmy zatrzymywać się po drodze. To była bardzo długa wyprawa, trwała 14-15 godzin. Z pewnością kolana nie są mi za to wdzięczne, ale na szczęście udało się wrócić do domu, a to było w tym wszystkim najważniejsze. Pobrałem filmy z Netfliksa na iPada i ściągnąłem podcasty, w końcu padło na takie o koszykówce.

Późny powrót do Holandii wynikał z braku możliwości czy z tego, że w naszym kraju sytuacja była troszkę lepsza? W Holandii jest ponad 40 tys. przypadków zakażeń oraz ponad 5 tys. zgonów. 

Właściwie z obu powodów. Było trudno polecieć gdziekolwiek, bo wszystkie lotniska w Polsce były zamknięte, a loty odwoływano. Praktycznie niemożliwe było znalezienie lotu. Holandia miała swój odpowiednik polskiego "LOT do domu", ale brak przejrzystości i klarownych informacji sprawił, że wolałem przemieścić się samochodem

Moi rodzice pracują w szpitalu w Assen. Nie mają co prawda żadnego kontaktu z zakażonymi koronawirusem, ale mogło być różnie. Chciałem więc zobaczyć, jak sytuacja będzie się rozwijać, jak ja będę się czuł. W Polsce zresztą nie było na początku tak źle. Dopiero kiedy zamknęli parki i lasy zacząłem się trochę nudzić.

ZOBACZ WIDEO: Rozgrywanie spotkań na siłę to narażanie zawodników? Bartosz Bednorz nie ma wątpliwości

Masz porównanie z tym, jak wyglądają zasady funkcjonowania podczas pandemii w Polsce. Jak jest w Holandii?

Zasady są podobne. Zaczynając od tego, że zaleca się zostać w domu, maski i rękawiczki są obowiązkowe. Za to sklepy są cały czas otwarte, np. księgarnie, a nie tylko sklepy spożywcze, apteki i drogerie. Pozamykane są restauracje, ale oczywiście można zamawiać potrawy na wynos. Największą różnicą jest to, że szkoły od 11 maja znowu zostaną otwarte. Liczba zainfekowanych ciągle się zmniejsza, jest mniej zgonów. Ludzie zaczęli powoli wracać do normalności. Fryzjerzy, kawiarnie powoli też chcą wznawiać działalność, to trudna sytuacja do przeżycia. Krok po kroku będziemy żyć normalnie.

Co z kwarantanną po powrocie? W Polsce to 14 dni, a w Serbii nawet 28 dni. 

Nie miałem kwarantanny ani specjalnych zasad, które panują w innych krajach, kiedy się wraca z zagranicy. I tak zostaję raczej w domu.

Zatrzymały się też wszystkie rozgrywki sportowe. A trenowanie dla wyczynowców?

Od tego tygodnia areny sportowe będą znów pootwierane. Plan jest taki, by powoli zaczynać, na razie indywidualnie, bez kontaktu z innymi. Z czasem będzie można ćwiczyć w małych grupach.

Jak wygląda twoja aktywność w czasie pandemii? Niektórzy mają wytyczne od swoich trenerów od przygotowania fizycznego, a inni ćwiczą sami. 

Zacząłem od biegania 3-4 razy w tygodniu na początku. Teraz biegam już mniej. Jestem szczęśliwy, że obiekty sportowe będą otwarte. Można będzie też pracować nad swoimi dolegliwościami z fizjoterapeutami, np. ja nad swoją stopą, choć aktualnie nie mam problemów. Ale mogę ją wzmocnić i to chcę właśnie zrobić.

Bieganie, ćwiczenia, a co z siatkówką? Tęsknisz?

Na pewno! To jest bardzo długi czas, kiedy nie mam kontuzji i nie gram. Tęsknię ogólnie za aktywnością, ale przede wszystkim właśnie za siatkówką. Jestem szczęśliwy, że wszystko powoli wraca do normalności. Na granie w siatkówkę jeszcze będziemy musieli poczekać, w Holandii może za kilka tygodni będzie szansa na grę w plażówkę.

Na co w takim razie pożytkowałeś dotychczasowy wolny czas? 

Oczywiście na Netfliksa i puzzle, ułożyłem ich dużo, kiedy jeszcze byłem w Polsce. Mam jeszcze jedne do zrobienia i wkrótce się tym zajmę. Oczywiście spotykam się z przyjaciółmi online i bierzemy udział w pub-quizach, dotyczących różnego rodzaju wiedzy. Ostatnio był na przykład quiz dotyczący serialu "How I met your mother". To było świetne.

Jestem czasami znudzony, ale z drugiej strony to też czas na czytanie książki, puzzle. Musimy wykorzystać jak najlepiej ten czas. Mam nadzieję, że kiedy już to się skończy, będziemy mogli wrócić do wszystkiego, co kochamy. Będziemy mogli znów chodzić do kawiarni, trenować w halach czy normalnie chodzić do pracy, nie będąc zmuszonym do pracy w domu.

Czytaj też:
Oficjalnie: Vital Heynen trenerem reprezentacji Polski do 2021 roku
Stan wyjątkowy w Serbii, dłuższa kwarantanna. "To nas różni od innych krajów"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×