Lukas Kampa: Polska bardzo dużo mi dała. Jestem dumny, że to mój drugi dom [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Lukas Kampa
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Lukas Kampa

- Staramy się wracać do normalnego życia, ale robimy to bardzo ostrożnie. Nie chcemy ryzykować drugiego lockdownu - mówi o sytuacji w Niemczech Lukas Kampa, siatkarz niemieckiej reprezentacji i Jastrzębskiego Węgla.

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Do Polski przyjechałeś kilka dni temu, wcześniej spędziłeś dużo czasu w domu w Bonn. Jak wygląda teraz sytuacja w Niemczech?
[/b]
Lukas Kampa, siatkarz Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Niemiec, brązowy medalista mistrzostw świata 2014: Jest mniej więcej tak jak w Polsce. Na ulicy nie trzeba nosić maski, ale jak wchodzi się do sklepu, autobusu czy pociągu trzeba ją założyć. Dystans społeczny, wszechobecny żel do dezynfekcji rąk, zakaz organizowania imprez masowych. Przedszkola są już otwarte, szkoły też zaczynają się otwierać. Staramy się wracać do normalnego życia, ale robimy to bardzo ostrożnie. Nie chcemy ryzykować drugiego lockdownu. Sytuacja powoli się poprawia, ale czuje się, że to jeszcze nie jest normalność.

Ponoć za brak maski na przykład na stacji benzynowej można zapłacić potężny mandat?

Nawet nie wiem jak potężny, bo zawsze noszę maskę w takich miejscach. Ale jak znam swój kraj, to jakaś kara na pewno jest. Poza tym to niemiecka mentalność: jak tylko pojawi się ktoś bez maski, od razu znajdą się cztery inne osoby, które każą mu ją założyć albo wyjść. Tacy już jesteśmy, że sami przestrzegamy przepisów i staramy się, żeby inni też to robili.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Nawrocki: Wszystkiego nie zrobimy. Widać dużą poprawę

W Polsce też spotkałem się z takimi zachowaniami.

I dobrze. To pokazuje, że jako społeczeństwa dbamy o wspólne bezpieczeństwo i nawołujemy do rozsądnego zachowania. Pamiętajmy tylko, że nie musimy od razu na kogoś krzyczeć. Można zwrócić uwagę w grzeczny sposób, żeby pokazać tej drugiej osobie, że po prostu zależy nam na wspólnym dobru. Byłoby głupie, gdybyśmy zbyt szybko się rozluźnili, a potem okazałoby się, że musimy znowu zaostrzyć przepisy. Ja będę nosił maskę i zachowywał dystans społeczny tak długo, jak będzie to konieczne. Co prawda myśl o grze przy pustych trybunach trochę mnie zasmuca, ale skoro specjaliści mówią, że tak trzeba, to ja im wierzę.

Uważasz, że w Niemczech dobrze poradzono sobie z koronawirusowym kryzysem?

A widziałeś, jak na podobnie postawione pytanie odpowiedział Juergen Klopp? Odpowiem podobnie. Moja opinia w tej sprawie nie jest ważna. Powtórzę, że ufam naukowcom - lekarzom, wirusologom, epidemiologom. Oni powinni to oceniać. Ja staram się ich słuchać i w ten sposób przyczynić się do jak najszybszego zwalczenia pandemii.

Z wirusem tak jak z powrotem do gry po kontuzji - lepiej wrócić o dwa tygodnie za późno niż tydzień za wcześnie.

Dobre porównanie. Jak jesteś kontuzjowany, chcesz wrócić jak najszybciej. Leczę teraz kontuzję barku i codziennie pytam specjalistów, co mogę robić, żeby nie przeciążyć ramienia? Trzeba być cierpliwym, nie spieszyć się, spokojnie pracować nad powrotem do pełnej sprawności. Tak samo jest jest z powrotem do normalności w dobie pandemii COVID-19. Wszyscy chcemy wrócić jak najszybciej, ale powinniśmy słuchać ekspertów i stosować się do ich rad, bo przedwczesny powrót będzie ryzykowny.

Skoro już mówimy o urazach, to jak twoje ramię?

Dobrze, bardzo dobrze. Jestem 10 tygodni po operacji. Rehabilitacja przebiega perfekcyjnie. Miałem trochę szczęścia, bo z powodu koronawirusa i przymusowej przerwy w grze mogłem przejść zabieg. W normalnym sezonie pewnie bym tego nie zrobił przed końcem rozgrywek.

W czasie pandemii miałeś jakieś trudności z dostępem do usług szpitalnych?

Nie. Byłem w małej prywatnej klinice pod Berlinem, która specjalizuje się w tego rodzaju zabiegach. Przyjęto mnie do niej za sprawą rekomendacji od lekarza  reprezentacji. Musiałem jechać do tej klinki sześć godzin autem, ale absolutnie było warto. Profesor, który mnie operował, to prawdziwy fachowiec. Świetnie się mną zajął. W czasie mojego pobytu w klinice wszystko wyglądało tam normalnie. Może tylko lekarze i pielęgniarki stosowali trochę więcej środków ochronnych niż zwykle.

Kiedy wrócisz na boisko?

Potrzebuję jeszcze miesiąca, żeby zacząć grać w siatkówkę. Chcę być do dyspozycji trenera już od pierwszego meczu w nowym sezonie.

W meczu towarzyskim Polska - Niemcy w Zielonej Górze jeszcze cię nie zobaczymy.

Niestety nie będę w tym roku trenował z drużyną narodową. Jeśli czas pozwoli, chciałbym się z nimi spotkać, gdy przyjadą do Zielonej Góry, obejrzeć choć jeden ich mecz.

Żałujesz trochę, że nie zagrasz w pierwszym na świecie międzypaństwowym meczu siatkówki od początku pandemii koronawirusa?

Pewnie, że tak. Chciałbym być z drużyną, pracować razem z kolegami. I zagrać przeciwko Polakom, bo od kilku lat, od kiedy gram w PlusLidze i mam w waszej drużynie narodowej kilku kolegów, wszystkie mecze z Biało-Czerwonymi mają dla mnie szczególne znaczenie.

Twoi koledzy z niemieckiej kadry pewnie już nie mogą się doczekać spotkań z Polską?

Perspektywa meczów z Polską bardzo ich cieszy. Dopiero kilka dni temu zaczęli zgrupowanie, więc są głodni siatkówki. Trener Andrea Giani powołał do kadry wielu młodych graczy, więc zobaczycie po naszej stronie kilka nowych twarzy. Takie osoby zawsze wnoszą do zespołu nową energię. Szkoda, że spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności, bo dla niedoświadczonych graczy mecze w waszym kraju, przy pełnych trybunach, zawsze są niezapomnianym przeżyciem.

W Polsce siatkówka powoli wraca, a jak jest w Niemczech?

Podobnie jak PlusLigę, siatkarską Bundesligę zakończono a nie przerwano, dlatego teraz czekamy na początek nowego sezonu. Zakładam, że restart będzie wyglądał podobnie jak u was, czyli mecze sparingowe rozgrywane będą bez widzów, a mecze oficjalne z dodatkowymi procedurami sanitarnymi oraz ograniczonym udziałem publiczności.

Martwi cię obecna kondycja niemieckiej siatkówki? Z powodu kryzysu cztery kluby wycofały się z Bundesligi.

To bardzo smutna wiadomość. Ale jest nadzieja, bo kilkanaście dni temu niemiecki rząd poinformował o uchwaleniu tarczy antykryzysowej dla sportów zespołowych. Liga hokeja na lodzie, koszykówki, siatkówki i kilka innych mają dostać w sumie 200 milionów euro. Piłka nożna jest z tej tarczy wyłączona. Tak czy inaczej sytuacja jest trudna, a prezesi i menadżerowie przewidują, że może być jeszcze trudniejsza. Z przykrością obserwuję, jak sport, który kocham, w moim kraju w pewien sposób umiera. Mam nadzieję, że wsparcie od rządu pomoże, że wrócimy silniejsi i dorobimy się ligi, w której będzie grało 12-14 drużyn na dobrym poziomie.

Pojawiły się pogłoski, że mistrz Niemiec, Berlin Recycling Volleys chciałby dołączyć do PlusLigi. Uważasz, że to dobry pomysł? Czy jednak wolałbyś, żeby berlińczycy zostali w Bundeslidze?

Oczywiście, że wolałbym widzieć ich w lidze niemieckiej. To nasz najlepszy klub, największy magnes dla kibiców, ma najwięcej uwagi mediów. Są niezwykle ważni dla naszej siatkówki. Rozumiem jednak, że szukają nowych wyzwań, bo w ostatnich dwóch sezonach wygrali Bundesligę trochę zbyt łatwo. Myślę, że prezes BRV mógł chcieć wywrzeć w ten sposób trochę presji na krajowych rywalach. Pokazać im, że powinni zwiększyć budżety, zakontraktować klasowych graczy. Jako przedstawiciel niemieckiego środowiska siatkarskiego chciałbym jednak, żeby nie przenosili się do innej ligi.

Może kiedyś doczekamy się wspólnej polsko-niemieckiej ligi siatkówki?

Dla mnie to byłoby idealne rozwiązanie! Mógłbym grać w takich rozgrywkach przez kolejne 25 lat.

Wcześniej wspomniałeś Juergena Kloppa, teraz ja go przywołam. O trenerze Liverpoolu mówi się, że nikt nie zrobił tak wiele dla dobrego obrazu Niemców w Anglii. Ty robisz dużo dobrego dla dobrego wizerunku Niemców w Polsce. Choćby w ten sposób, że jesteś chyba najlepiej mówiącym po polsku niemieckim sportowcem bez polskich korzeni.

Dziękuję. Polska bardzo dużo mi dała. Jestem dumny, że mogę nazywać ją moim drugim domem. I choćby dlatego czuję się zobowiązany, żeby przyczyniać się do jak najlepszych polsko-niemieckich relacji. Cegiełka, którą dokładam, jest bardzo niewielka. Zawsze zachwalam Polskę mojej rodzinie i przyjaciołom, zachęcam ich do odwiedzenia waszego kraju. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nasza wspólna historia jest trudna, momentami przerażająca z winy Niemiec. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby zło, które się wydarzyło, nigdy nie zostało zapomniane i nigdy nie wydarzyło się ponownie. Przyjaźń, którą mimo tej strasznej przeszłości udało się nam zbudować, jest czymś niesamowicie wartościowym. Jako sąsiedzi powinniśmy być sobie bliscy.

Czytaj także:
Bartosz Kurek: Bardzo się cieszę, jeśli choć jednej osobie przemówiłem do rozsądku
Wilfredo Leon: Z trudnych tematów nie żartuję

Źródło artykułu: