Siatkówka. Norbert Huber: Daliśmy poczucie normalności

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Norbert Huber
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Norbert Huber

- Szkoda, że nie mogliśmy zagrać z kibicami i całą otoczką, ale i tak daliśmy poczucie normalności - stwierdził Norbert Huber. Dwoma wewnętrznymi sparingami reprezentacja Polski zakończyła sezon.

W tym artykule dowiesz się o:

Siatkarze i sztab spotkali się w Spale na początku czerwca. W pełnym reżimie sanitarnym i zamknięciu (nie mogli opuszczać ośrodka), chcieli potrenować i przede wszystkim spędzić ze sobą czas. Według Vitala Heynena to istotne w kontekście przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.

Zawodnikom trudno było się rozstać, choć pewnie niedługo spotkają się z powrotem na boisku, ale grając już w klubach. - Mogłoby być dłużej, była super atmosfera. Wszystko fajnie grało i naprawdę to był bardzo przyjemny i wartościowy czas, który spędziliśmy w swoim towarzystwie. Szkoda, że się kończy. Teraz każdy ma swoje sprawy, którymi musi się zająć. Wiele osób mówi, że to był jeden z lepszych sezonów reprezentacyjnych. Szkoda tylko, że nie można było rozegrać meczów z kibicami, całą otoczką, ale i tak daliśmy fanom poczucie, że jest normalnie - mówił Norbert Huber.

W sumie Biało-Czerwoni mieli rozegrać dwa sparingi z Niemcami, a potem z Estończykami. Ci drudzy jednak nie przyjechali do Polski z powodu wysokiej liczby zakażeń w naszym kraju. To właśnie z tego powodu kadra Heynena zagrała sparingi, które były transmitowane w telewizji. - Dobrze, że mieliśmy dwa mecze z Niemcami i że rozegraliśmy dwa mecze wewnętrzne. Uważam, że z Estonią nie stałyby na lepszym poziomie. Niczego nie ujmując temu rywalowi. Wszyscy są zadowoleni i w miarę usatysfakcjonowani tym, co się wydarzyło - podsumował środkowy.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"

Ciekawym rozwiązaniem byli... kartonowi kibice na trybunach. Wśród nich były też podobizny siatkarzy i siatkarek, a także m.in. Pawła Fajdka. - To był fajny pomysł, ponieważ kibice mogli wykupić awatar i znaleźć się na sali w taki sposób w jaki to było możliwe. Może inne kluby też będą stosować takie atrakcje dla kibiców? - zastanawiał się Huber.

- Szkoda, że kibiców nie mogło być na trybunach. Mamy taki czas, że trudno jest to zorganizować. Dobrze jednak, że te spotkania się odbyły w jakiejkolwiek formie. Daliśmy ludziom takie poczucie, że jest dosyć normalnie, mimo tego, co się dzieje - mówił.

Sezon klubowy został przerwany w połowie marca i aż do początku czerwca kadrowicze musieli trenować na własną rękę, co nie było łatwe, bo siłownie i hale były pozamykane. - Było kilka miesięcy przerwy, ale każdy z nas próbował utrzymać formę, mimo różnych problemów. Teraz wróciliśmy chociaż do 50 proc. swoich możliwości. Nie jesteśmy w szczycie, ale nadal wygląda to dobrze. Bawiliśmy się i cieszyliśmy siatkówką - wyjawił środkowy PGE Skry Bełchatów.

Przez pandemię koronawirusa praktycznie cały świat się zatrzymał, wszyscy musieli odnaleźć się w nowych warunkach. - Szkoda, że przerwa była w marcu i trwała tak długo. Dało to trochę każdemu w kość, bo pojawiła się niespodziewanie. Więcej z tej sytuacji można wyciągnąć plusów. Trzeba uczyć się, jak w przyszłości reagować w takich sytuacjach - dodał zawodnik.

- Dla nas, ludzi, którzy nie żyli w czasach, kiedy było gorzej, jest to coś nowego. Dobrze, że to tylko pandemia - zakończył.

Czytaj też: 
Siatkówka. Zwycięstwo ekipy Karola Kłosa zwieńczyło sezon reprezentacji Polski
Siatkówka. Bartosz Kwolek: Kibice zobaczyli naszą codzienność

Komentarze (0)