W piątek boiska warszawskiej "Monty" przejęły panie. Najlepsze w grupie B turnieju eliminacyjnego PreZero Grand Prix okazały się pilanki. Dla wielu zawodniczek były to pierwsze mecze o stawkę od czasu ogłoszenia pandemii koronawirusa.
- Trudno powiedzieć, że ta przerwa dotyczyła akurat plażówki. Dla mnie piasek to tak czy inaczej jest pewna nowość, nigdy nie było mi z nim po drodze. Było to nie lada wyzwanie, ale też dobra zabawa. To, że udało nam się wygrać, to tylko wisienka na torcie - przyznała rozgrywająca Enei PTPS-u Piła, Maja Pelczarska.
Pilanki dobrze przestudiowały regulamin
Podopieczne Mirosława Zawieracza straciły w stolicy tylko jednego seta. - Priorytetem był awans, ale przyjechałyśmy tutaj bez zbędnej presji. Pokazałyśmy to, co mamy najlepsze. Od prawie miesiąca trenujemy w hali, więc być może to była nasza przewaga nad innymi zespołami, że dłużej obyłyśmy się z piłką - wyjaśniła pochodząca z Rzeszowa zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"
Pilanki bardzo dobrze wykorzystały wszystkie możliwości jakie dawał im regulamin zawodów. Nieograniczona liczba zmian pozwoliła m.in. Mai Pelczarskiej na popisanie się jednym ze swoich największych atutów.
- Nasz trener dobrze wykorzystał regulamin, który pozwalał na to, że mogłam tak naprawdę wchodzić za każdą z dziewczyn na zagrywkę i w ten sposób pomóc drużynie - dodała autorka sześciu asów serwisowych, jedna z najlepiej zagrywających PreZero Grand Prix.
Wyczekiwany powrót do ekstraklasy
W szóstce pilskiego zespołu dość często znajdowały się dwie rozgrywające - Pelczarska i Sylwia Kucharska. Sporadycznie prowadziło to do nieporozumień.
- W dwóch pierwszych meczach byłam zawodniczką zagrywającą, ale czasami się "zapędziłam" i przyzwyczajenie wzięło górę, wtedy podbiegałam do drugiej piłki. "Docierałyśmy się", a nasza taktyka wynikała z przebiegu poszczególnych spotkań. Trenowałyśmy na piasku zaledwie kilka razy i za każdym razem w innych szóstkach, mieszałyśmy się. Miałyśmy więc jakieś ogólne założenia, które często zmieniałyśmy - zdradziła zawodniczka, która w ekstraklasie debiutowała w barwach E.Leclerc Radomki Radom.
W ostatnim sezonie Pelczarska reprezentowała barwy Karpat Krosno. Był to dla niej pierwszy sezon po operacji, którą wymusiło uszkodzenie rozcięgna podeszwowego. Teraz już w pełni sił wraca ona do TAURON Ligi.
- Czuję się gotowa na powrót do ekstraklasy. Straciłam trochę tego sezonu przez kontuzję i chciałam mieć jakąś gwarancję występów na parkiecie, aby odzyskać pewność siebie. Zobaczymy czy zaprocentuje to w nadchodzącym sezonie - dodała Maja Pelczarska.
Zobacz również:
Nowe dane z FIVB: Cerrad Enea Czarni Radom wciąż z zakazem transferowym
Koronawirus. Pierwsze tak duże ognisko w polskim sporcie. Liga opracowuje procedury