Siatkarze i kibice głodni jak nigdy. PlusLiga wraca, choć koronawirus czai się za rogiem [ZAPOWIEDŹ]

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Około pół roku temu miał miejsce ostatni mecz poprzedniego sezonu PlusLigi. W piątek wróci walka o mistrzostwo Polski, która rozgrzeje kibiców, gdyż przez pandemię koronawirusa pomiędzy sezonami meczów siatkówki było jak na lekarstwo.

[b]

[/b]Gdy w marcu rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa zatrzymała rozgrywki PlusLigi, wśród kibiców strach mieszał się ze smutkiem. Brak końcowych rozstrzygnięć to tylko element składowy wywołujący te uczucia. Najważniejsza była nagła utrata możliwości oglądania siatkarzy w akcji.

Pandemia nie mijała, przez co okres pomiędzy sezonami nie przyniósł także meczów kadry. Zamiast igrzysk olimpijskich cisza, pustka i kilka spotkań kontrolnych, lecz te w niczym jednak nie przypominały poważnego grania. Tym bardziej cieszy fakt, iż już w piątek odbędzie się pierwszy mecz nowego sezonu PlusLigi.

Przygotowania do sezonu pokazały jednak realizm wirusowego problemu. COVID-19 pojawił się u zawodników Trefla Gdańsk oraz Aluronu CMC Warty Zawiercie. Finalnie skończyło się na strachu, gdyż wszyscy są już zdrowi. Gdańszczanie mocno jednak odczuli infekcję, przez co przełożyli oni pierwszy mecz ligowy. Wirus mocno także odłożył się na ich przygotowaniach.

ZOBACZ WIDEO: ZAKSA zdobyła Superpuchar Polski. Zatorski: Cieszymy się z każdego trofeum, nie chcemy osiadać na laurach

Respekt do koronawirusa czuje także Daniel Pliński. Były siatkarz liczy na rozegranie ligi bez zakłóceń. - Mam nadzieję, że ligę uda się zagrać do końca. Jest to jednak trudny czas i szczególnie zawodnicy muszą uważać, by nie złapali oni wirusa. Bez zarażeń będziemy mogli cieszyć się siatkówką do maja. Zakończenie ligi w marcu było bardzo smutne - stwierdził nowy ekspert Polsatu Sport.

Mało kibiców = mniejsze widowisko

Pandemia odbije się negatywnie na jednym z najważniejszych aspektów meczów - kibicach. Zamiast świetnej atmosfery hale będą świecić pustkami. W tym wszystkim i tak należy się cieszyć, że w ogóle fani mogą wejść do obiektów. Lepsze zapełnienie trybun do 50 procent, aniżeli brak na nich jakiegokolwiek obserwatora.

Sytuacja pandemiczna niejednokrotnie jednak pokazała, iż jest bardzo rozwojowa. Nie można zatem wykluczyć zmian dotyczących wprowadzenia osób do hali. Na razie jednak cieszmy się tym, co mamy. Na pewno cieszą się również kluby, gdyż oprócz namiastki pełnej atmosfery do ich klas dojdą wpływy z biletów, a te jeszcze niedawno nie były wcale pewne.

Na brak kibiców uwagę zwrócił Waldemar Wspaniały. - Moje marzenie to koniec pandemii, dzięki czemu zacznie się normalne granie z pełnymi trybunami. Niestety nie zanosi się na taką sytuację. Drużyny będą grały przy maksymalnie połowie zapełnionych obiektach, a to nie jest to samo. Trenerzy i siatkarze grają dla kibiców - stwierdził Wspaniały.

Faworyci wciąż ci sami

Koronawirus i wszystkie kwestie z nim związane nie mogą jednak zasłonić najważniejszego, czyli sportu. Po sześciu miesiącach wraca w końcu PlusLiga, a wraz z nią rozważania, dyskusje i debaty na temat szans danych zespołów. W końcu na parkiety wrócą siatkarze, prezentując swoją formę. Ten sezon może być dla nich szczególny, gdyż niektórzy poprzez dobrą grę utorują sobie drogę do Tokio.

Mimo sporych roszad w zespołach finalnie nie zmieniło się wiele, gdyż nadal grono faworytów stanowią te same drużyny. Zdaniem wielu medale rozdzielą między sobą gracze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, PGE Skry Bełchatów, Jastrzębskiego Węgla oraz VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. Dla kogoś zatem już zabraknie miejsca na podium.

Do stawki walczącej o wysokie cele ponownie wyznacza się Asseco Resovię Rzeszów. W klubie znów dokonano wielu zmian, mających jednak dać tym razem spodziewany efekt. Gdy dodamy jeszcze Cerrad Enea Czarnych Radom, którzy zdaniem niektórych mogą być, nomen omen, czarnym koniem zmagań, sprawia to iż kolejny sezon zaczyna się od sporej niewiadomej. Komuś pociekną łzy szczęścia, ktoś popłacze się ze smutku.

Są i gwiazdy

Machina transferowa w tym roku nie zawiodła, a PlusLiga stanęła w tej materii na wysokości zadania. Oczywiście kilka gwiazd, jak np. Antoine Brizard, pożegnało się z ligą, ale w ich miejsce przyszły inne wielkie nazwiska, pokazujące, że Polska siatkówką stoi.

Inaczej nie można nazwać zakontraktowania przez Skrę Taylora Sandera. Amerykanin wciąż wprawdzie dochodzi do siebie po kontuzji barku, lecz nadal takie nazwisko przyciągnie fanów choćby przed telewizory, szczególnie gdy przyjmujący wyjdzie już na parkiet.

Inni również nie próżnowali. Fabian Drzyzga i Klemen Cebulj w Resovii mają być machiną napędową zmieniającą kurs rzeszowskiego klubu. Flavio Gualberto w Zawierciu ma pokazać, dlaczego nieprzypadkowo znalazł się w kadrze Brazylii. Wiktor Josifow w Czarnych to kolejne nazwisko, jakim należy się chwalić. Oczywiście ciekawych transferów można wymienić więcej.

Nie można zapominać także o polskich zawodnikach. Czy Aleksander Śliwka nie dowiódł, że jest świetnym siatkarzem? Gracz ZAKSY musi jednak uważać, gdyż w grupie pościgowej za nim peleton tworzą Tomasz Fornal oraz Bartosz Kwolek, czyhający na jego miejsce w reprezentacji. Co z kolei pokaże Kamil Semeniuk, gdyż na dziś nie wiadomo, gdzie jest jego szczyt? Walka przyjmujących to tylko przykład, gdyż rywalizacja odbędzie się również na innych pozycjach. Czy Mateusz Malinowski, Łukasz Kaczmarek lub Karol Butryn łatwo oddadzą palmę pierwszeństwa?

Liga rosyjska i włoska mają się czego bać?

Sporo znanych nazwisk i regularny wzrost poziomu ligi sprawia, że coraz bardziej patrzymy nad siebie. Serie A oraz Superliga przestały być odległym punktem. Zamiast tego coraz częściej pojawia się chęć pokazania, iż również na klubowym rynku mamy coś do powiedzenia. Czy ten sezon może być przełomowy w kontekście walki z potentatami?

- Liga włoska i rosyjska dominują w Europie i z tym się trzeba pogodzić. Nasze zespoły są zarazem w stanie walczyć z drużynami tychże lig w europejskich pucharach. Jako całokształt jednak wspomniane rozgrywki są mocniejsze. Warto przy tym zauważyć, że strach przed koronawirusem sprawił, iż to my pozyskaliśmy z Włoch kilku ciekawych zawodników - w stonowanych nastrojach patrzy na to Pliński.

Więcej optymizmu ma w sobie Wspaniały. - Niewiele nam brakuje do tego, żebyśmy dogonili Włochów i Rosjan. Wygrywaliśmy już mecze z drużynami obu lig. Życzę chłopakom, by poziom sportowy meczów stał na wysokim poziomie, co można było już zauważyć podczas Superpucharu - stwierdził trener.

Niezależnie od tego, czy dogonimy Rosjan i Włochów, na pewno czeka nas kolejny sezon okraszony zaskoczeniami, rozczarowaniami i dobrą grą.

Harmonogram pierwszej kolejki PlusLigi w sezonie 2020/2021:

Piątek:
Stal Nysa - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - godz. 17:30

Sobota:
Cerrad Enea Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn - godz. 14:45
Cuprum Lubin - PGE Skra Bełchatów - godz. 17:30
MKS Ślepsk Malow Suwałki - GKS Katowice - godz 20:30

Niedziela:
MKS Będzin - VERVA Warszawa Orlen Paliwa - godz. 17:30
Aluron CMC Zawiercie - Jastrzębski Węgiel - godz. 20:30

Czytaj także:
Siatkówka. PlusLiga. Dwóch nowych zawodników w drużynie Ślepska Malow Suwałki
PlusLiga. Michał Mieszko Gogol: Bardzo się dziwię, że ludzie podchodzą z rezerwą do naszych mistrzów świata [WYWIAD]

Komentarze (0)