W 2016 roku Alessandro Chiappini przyleciał do Polski po raz drugi (wcześniej w latach 2010-2012 Włoch prowadził zespół Atomu Trefla Sopot) i objął stanowisko trenera ówczesnego klubu walczącego o awans do ekstraklasy, Proximy Kraków. W Italii jako szkoleniowiec drużyny z Novary zdobył on SuperPuchar Włoch i Puchar CEV. Informacja o tym, że utytułowany trener pojawi się w Krakowie szybko dotarła do Sylwii Wąsik.
- Poznaliśmy się, kiedy trener Alessandro Chiappini przyjechał do Krakowa trenować zespół Proximy. Z racji tego, że sama grałam w siatkówkę, kocham ten sport, byłam ciekawa tego, jak prezentuje się nowy zespół w moim mieście. Od razu po pierwszym meczu, na który się wybrałam, poznaliśmy się - wspomina nasza rozmówczyni, pochodząca z podkrakowskich Liszek.
Niespełniona siatkarka
[color=#222222]
Przenieśmy się jednak o kilka lat wstecz. W latach 2011-2013 Sylwia Wąsik reprezentowała barwy młodzieżowej Wisły Kraków, by w kolejnym sezonie występować na zapleczu ekstraklasy.
[/color]- Trenowałam siatkówkę od 5. roku życia, choć próbowałam też swoich sił w rzucie oszczepem. Najwyższym szczeblem rozgrywkowym okazała się dla mnie I liga. Występowałam na pozycji przyjmującej, równocześnie uczęszczając na studia - opisywała przebieg swojej kariery sportowej Wąsik. - Niestety nie było mi dane spełnić swoich własnych marzeń związanych z siatkówką. Być może byłam trochę zbyt niska... Wierzę jednak, że tak miało być, a siatkówka była mi pisana po to, abym poznała Alessandro - jej zdaniem było to swego rodzaju przeznaczenie.
Pasją do śpiewania zaraził ją tata. Wraz z upływem lat coraz bardziej przekonywała się, że jako siatkarka nie będzie w stanie się w pełni realizować.
- Mój tata jest muzykiem. Pamiętam, że siedząc na kolanach jako mała dziewczynka śpiewałam razem z nim. Przekazał mi pasję do muzyki. Brałam udział w szkolnych przedstawieniach czy konkursach wokalnych. Natomiast w tamtym okresie nie miałam zbyt wiele czasu, by się samodoskonalić, bo bardzo absorbowała mnie gra w siatkówkę.
Miłość po jednej nutce
2017 rok to czas kiedy Sylwia Wąsik postanowiła zmienić swoje życie o 180 stopni. Przerwała karierę siatkarską i chciała spróbować swoich sił w popularnym talent show, udając się na przesłuchania.
[color=#222222]- Okazało się, że Alessandro kojarzył mnie z występu w programie Idol. Później rozmowa potoczyła się bardzo szybko, dyskutowaliśmy o sporcie i muzyce. Przechodziliśmy od tematu do tematu, poszliśmy na kawę i po dwóch tygodniach byliśmy razem - tak pierwsze spotkanie z Włochem wspomina 24-latka.
[/color]Udział w "Idolu" był jednak dopiero pierwszym z wielu etapów, przez który przejść musiała przyszła piosenkarka. Artystka wykonała wtedy utwór Jessie J o tytule "Price Tag". Zaskarbiła sobie sympatię jury programu i otrzymała czery głosy na "tak" podczas castingów. W jury znaleźli się wtedy Elżbieta Zapendowska, Janusz Panasewicz, Ewa Farna i Wojciech Łuszczykiewicz.
- Udział w telewizyjnym show otworzył mi dalszą ścieżkę kariery muzycznej, zaczęłam grać koncerty. Od tej pory w całości poświęciłam się muzyce i zdałam sobie sprawę, że wiążę z tym swoją przyszłość. Występowałam w różnych miejscach Polski, a także we Włoszech. Grałam jako support dla Dody czy Kamila Bednarka.
Trener z gitarą byłby...
Bardzo szybko trener Alessandro złapał muzycznego "bakcyla" i wykorzystywał swój prywatny czas na to, by nauczyć się gry na gitarze.
[color=#222222]- Kupiliśmy gitarę, podszkoliłam go trochę w grze na tym instrumencie. Teraz bardzo często zdarza się, że ja śpiewam, a on mi akompaniuje. Muzyka cały czas nam towarzyszy, Alessandro pojawia się na 99 procentach moich koncertów i mnie wspiera, jest ze mnie dumny. Mamy wspólne zainteresowania i to nas łączy - zdradziła Wąsik.
[/color]Nie zmienia to jednak faktu, że oboje spędzają mnóstwo czasu, omawiając niuanse czy rozprawiając o przebiegu ostatniego meczu, czy oglądając starcia pozostałych drużyn LSK i PlusLigi.
- Jest to nieuniknione. Jestem zapaloną fanką siatkówki, oglądania i analizowania tego, co dzieje się na boisku i koniec kariery nic tutaj nie zmienił. Jestem taką osobą, która może oglądać mecz po meczu i nigdy nie będzie to dla mnie zbyt wiele. Teraz kibicuję mocno Alessandro i jego drużynie, nie opuściłam jeszcze żadnego meczu DPD Legionovii Legionowo. Mamy jednak też sporo innych pasji. Oboje uwielbiamy jeździć na rowerze czy grać na instrumentach. Prowadzimy aktywny tryb życia - powiedziała nasza rozmówczyni, zapewniając, że w ich życiu nie ma monotonii.
Epidemia to nie alibi
Choć w ostatnich kilku miesiącach wiele tras koncertowych zostało wstrzymanych, a sport również zamarł, nie oznacza to wcale, że dla "Syli" był to czas stracony.
- Jestem artystką i nie znoszę próżni. Sama komponuję muzykę i piszę teksty, nagrywam w studio, dlatego ten proces twórczy jest długi. Obecnie jestem w trakcie nagrywania mojej pierwszej płyty. Tworzę głównie w języku angielskim, bo marzę o zrobieniu kariery międzynarodowej - wyjawiła swoje plany wokalistka. Również w domu narzeczonym towarzyszy prawdziwy kulturowy misz-masz. - W domu rozmawiamy w trzech językach: po angielsku, włosku i polsku. Czasami z perspektywy osób trzecich może to wyglądać trochę śmiesznie - dodała śmiejąc się Sylwia Wąsik.
Co ciekawe gust muzyczny trenera Chiappiniego i jego narzeczonej niewiele się od siebie różnią. - Śpiewam pop, jazz, r&b, soul, a Alessandro oprócz tego lubi słuchać rocka. Jednym z najważniejszych utworów napisanych przez "Sylę" jest historia z życia wzięta.
- W swoim repertuarze mam zarówno swoje utwory, jak i covery. Pierwszą piosenką, którą napisałam, był utwór o miłości i napisałam tekst do niej zaraz po tym, kiedy poznałam Alessandro. Zazwyczaj staram się, aby tematy moich tekstów skłaniały do refleksji.
Zobacz również:
ME 2020 U-18: Bułgaria pokonana po heroicznym boju. Polscy siatkarze z brązowym medalem
Siatkówka. Wpadka Zenitu Kazań. Błąd w nazwisku na koszulce Bartosza Bednorza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oświadczyny na mistrzostwach Polski. Powiedziała "tak"!