PlusLiga. Zwycięstwo Cerradu Enei Czarnych po dreszczowcu. "Po takich meczach przybywa wiele siwych włosów"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Prygiel
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Prygiel

Mecz czwartej kolejki PlusLigi, pomiędzy Stalą Nysa a Cerradem Eneą Czarnymi, a zwłaszcza jego decydujący, piąty set, dostarczył niesamowitych emocji. Trener radomian, Robert Prygiel, zadedykował zwycięstwo 3:2 jednemu ze swoich podopiecznych.

Czwartkowy mecz PlusLigi Stal Nysa - Cerrad Enea Czarni Radom zakończył się dopiero po tie-breaku, i to po walce na przewagi. Ostatecznie więcej "zimnej krwi" zachowali przyjezdni, wygrywając 21:19 w piątym secie. - Takie mecze powodują, że w ciągu tych dwóch godzin i 27 minut na głowie pojawia się bardzo dużo siwych włosów, ale na szczęście jest to zwieńczone słynną truskawką lub wisienką na torcie - przyznał Robert Prygiel.

Bardzo ważna dla przebiegu całego spotkania była druga partia, w której Wojskowi zwyciężyli po walce na przewagi 27:25. - Na pewno jesteśmy szczęśliwi, bo równie dobrze rywal mógł wygrać ten mecz 3:0, my mogliśmy zwyciężyć w takim samym stosunku. Każdy wynik mógł być możliwy - zwrócił uwagę trener gości.

- Patrząc w statystyki, byliśmy drużyną lepszą, wygraliśmy co prawda 3:2, ale w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła górowaliśmy nad przeciwnikiem, co jest bardzo pozytywne - zaznaczył Prygiel. - Oczywiście nasza gra jeszcze falowała - dodał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się

Statuetkę dla najlepszego zawodnika pojedynku otrzymał Brenden Lee Sander, aczkolwiek szkoleniowiec wyróżnił wszystkich podopiecznych, którzy pojawili się na parkiecie. - Brenden dostał MVP, ale dla mnie tych MVP było czternastu, bo było widać, jaki duch panuje w drużynie. Wszyscy, którzy weszli na boisko, bardzo dużo pomogli. Miałem dużo pracy związanej ze zmianami i rotacją podstawowej "szóstki", jednak opłaciło się, bo każdy w danym momencie dużo pomógł - przyznał Prygiel.

W poprzednim tygodniu kontuzji kolana nabawił się Bartłomiej Grzechnik. Środkowy jest wyłączony z treningów na najbliższy miesiąc. - Chciałbym w imieniu całej drużyny i sztabu szkoleniowego dedykować to zwycięstwo Bartkowi, bo przechodzi operację. Bardzo ciężka kontuzja, ale pamiętaj, "Wiśnia", czekamy na ciebie i życzymy ci zdrowia - trener Czarnych zwrócił się do gracza.

W czwartkowym starciu w Nysie w barwach radomskiej drużyny zadebiutował Lucas Loh, ale okazuje się, że mogło zabraknąć innych skrzydłowych. - Tydzień zaczął się bardzo pechowo, bo w poniedziałek rano Brenden Sander skręcił kostkę, a popołudniu takiej samej kontuzji doznał Artur Pasiński - zdradził Prygiel. - We wtorek trenowaliśmy tylko z dwoma przyjmującymi. Skręcenie kostki to bardzo niefartowny uraz - kontynuował szkoleniowiec.

- Istniało duże prawdopodobieństwo, że żaden z nich nie zagra, ale Ola [Aleksandra Skalska, fizjoterapeutka Czarnych-przyp. P.D.] bardzo się postarała, sami chłopcy zacisnęli zęby i w pełnym składzie byliśmy gotowi. Na pewno jest to komfort, mając na treningu czterech przyjmujących, czterech środkowych, dwóch atakujących, dwóch rozgrywających i dwóch libero. W takim zestawie trenujemy dopiero dziesięć dni. Jestem przekonany, że czas będzie grał na naszą korzyść - zakończył Prygiel.

>> Plusliga. Koronawirus w MKS-ie Będzin. Kolejny mecz przełożony

>> PlusLiga. Jakub Kochanowski jak Mur Chiński. Punkty, bloki, asy 4. kolejki PlusLigi

Źródło artykułu: