Zwycięstwo w cieniu kontuzji Świderskiego - relacja ze spotkania Polska - Bułgaria

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polska Reprezentacja rozegrała mecz sparingowy z Bułgarami. Polacy od blisko dwóch tygodni przebywają na zgrupowaniu w Bełchatowie. Biało-czerwoni wystąpili bez swoich największych gwiazd - Wlazłego i Winiarskiego, którzy leczą kontuzje. W ekipie bułgarskiej zabrakło libero - Salparowa, atakującego - Jordanowa i będącego w słabej formie Konstantinowa. Mimo iż podopieczni Castellaniego wygrali spotkanie (3:2), to stracili Sebastiana Świderskigo, który z powodu kontuzji został zniesiony z parkietu.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska-Bułgaria 3:2 (25:23; 19:25; 19:25; 26:24; 15:12)

Składy:

Polska: Paweł Zagumny, Daniel Pliński, Jakub Jarosz, Sebastian Świderski, Marcin Możdżonek, Michał Bąkiewicz, Piotr Gacek (libero) oraz Michał Ruciak, Bartosz Kurek, Piotr Gruszka, Łukasz Kadziewicz, Paweł Woicki, Zbigniew Bartman.

Bułgaria: Andrej Żekow, Matej Kazijski, Wiktor Josifow, Władimir Nikołow, Todor Aleksijew, Christo Cwietanow, Władisław Iwanow (libero) oraz Walientij Bratojew, Cwetan Sokołow, Krasimir Gajdarski, Martin Penew.

Mecz został rozegrany w bełchatowskiej hali Energia. Reprezentacja po raz pierwszy rozegrała oficjalne spotkanie w Bełchatowie. Tym bardziej cieszyło się ono dużym zainteresowaniem publiczności. - W Bełchatowie zawsze można liczyć na wspaniały doping. Na pewno przyjemnie rozgrywa się tu mecze - powiedział po końcowym gwizdku Jakub Jarosz.

Polacy rozpoczęli od mocnego uderzenia. W ataku nieoceniony był Sebastian Świderski. Na pierwszą przerwę techniczną ekipa Castellaniego schodziła ze znaczącą przewagą (8:3). Z biegiem czasu Bułgarzy zaczęli grać coraz lepiej. Dobra gra Meteji Kazijskiego sprawiła, że rywale doprowadzili do remisu (20:20). O czas poprosił trener Castellani. Wskazówki przekazane w przerwie zrobiły swoje. Kapitalna postawa Jarosza i Możdżonka pozwoliła cieszyć się ze zwycięstw w pierwszej partii.

Po powrocie Pawła Zagumnego na rozegranie widać było spore ożywienie w grze kombinacyjnej. Chociaż czasami zabrakło dobrego zgrania z parterami, to grę "Gumy" trzeba ocenić jak najbardziej pozytywnie. W drugim secie nastąpiło przebudzenie się Bułgarów. W ataku piekielnie skuteczny był Nikołow. Na pierwszą przerwę techniczną podopieczni Silvano Prandii schodzili z dwupunktową przewagą (6:8). Po dwóch kolejnych atakach Kazisjkiego przewaga wzrosła do czterech punktów(7:11). Na nieskuteczność Polaków znów najlepsza okazała się przerwa wzięta przez Castellaniego. Po niej Biało-czerwoni odrobili aż trzy punkty(10:11). W ataku z dobrej strony zaprezentował się Bąkiewicz, a w bloku świetnie grał Daniel Pliński w parze z Możdżonkiem. Polacy nie poszli jednak za ciosem i skrzętnie wykorzystali to Bułgarzy. Goście z południa Europy grali genialnie dosłownie w każdym elemencie i ostatecznie wygrali 25:19.

W trzeciej partii Bułgarzy nie zwalniali tempa. Podopieczni Silvano Prandii prowadzili nawet 10:4. O porażce zdecydowały przede wszystkim błędy własne. Polakom ciężko było w jakikolwiek sposób nawiązać walkę. Castellani zdecydował się na poważne roszady w składzie. Za Bąkiewicz wszedł Ruciak, w miejsce Jarosza pojawił się Gruszka, a Plińskiego zastąpił Kadziewicz. Nie dosyć, że przegraliśmy partię to w przedostatniej akcji straciliśmy ważne ogniwo Reprezentacji - Sebastiana Świderskiego. Podczas wyskoku do ataku Sebastian nagle upadł na ziemię. Nie był w stanie sam opuścić parkietu i został zniesiony przez kolegów. Wstępne diagnozy mówią, że "Świder" zerwał ścięgno Achillesa. Do gry wróci za około pół roku.

Kolejną partię Biało-czerwoni znów rozpoczęli od straty punktów (1:3). Szybko jednak otrząsnęli się. Po przepięknym ataku Kurka, w stylu Stephana Antigi Polacy wyszli na prowadzenie (6:5). Chwile potem punkt z zagrywki zdobył Kazijski, jednak na pierwszą przerwę techniczną to Polacy opuszczali parkiet z podniesionymi głowami - Daniel Pliński zatrzymał Iwanowa na bloku (8:7). Przez dalszą część seta żadnej ze stron nie udało się osiągnąć większej przewagi. W naszym zespole wyróżniał się Bartosz Kurek, który wyraźnie chciał udowodnić trenerowi, że jest wartościowym zawodnikiem i warto na niego stawiać. Po ciężkim boju Polacy zwyciężyli 26:24, a w hali Energia wszyscy oczekiwali na tie-break.

W piątym i ostatnim secie podopieczni Castellaniego nie mieli większych kłopotów z pokonaniem wyraźnie zmęczonych Bułgarów. Na parkiecie świetnie spisywały się Jarosz i Kurek, którzy dręczyli przeciwnika mocnymi zagrywkami i atakami. Polacy zwyciężyli 15:12 i w całym meczu 3:2. Sprawdzian z bułgarską ekipą można uznać za udany, jednak martwi strata Sebastiana Świderskiego.

Źródło artykułu: