- Zagrywka ustawiała całe to spotkanie. Graliśmy bardzo równo i dobrze w tym elemencie. Tak mamy grać. Bardzo dobrze przyjmowaliśmy przy dobrze serwującej drużynie. Potrafiliśmy to utrzymać, niewiele błędów przy tym popełniliśmy. Natomiast sami narobiliśmy bardzo dużo szkód swoją zagrywką rywalowi - analizował mecz rewanżowy Paweł Woicki.
37-letni rozgrywający w efekcie niedyspozycji Fabiana Drzyzgi rozegrał całe zawody ze Stalą Nysa, a ze swojej funkcji wywiązał się bardzo dobrze. Choć tylko tydzień minął od ostatniej rywalizacji obu drużyn, rzeszowianie ponownie wyszli z niej zwycięsko, do tego z kompletem punktów na własnym terenie. Sam Woicki został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.
- Najważniejsza w tym wszystkim jest wygrana. Udało nam się to zrobić mimo znaczącego osłabienia i z tego osobiście jestem bardzo zadowolony. Chłopaki bardzo pomagali na boisku, starali się brać ciężar na swoje barki i to im się udało - mówił doświadczony zawodnik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie
Tymi, którzy ciągnęli grę Asseco Resovii Rzeszów byli Klemen Cebulj, Nicolas Szerszeń i Karol Butryn. Jednak w odróżnieniu do wcześniejszych meczów, nie atakujący był pierwszą opcją w ataku, a wspomniani przyjmujący. Duet Cebulj-Szerszeń atakował łączenie 58 razy, z czego 35 zamienił w punkt.
Po raz pierwszy ekipa znad Wisłoka rozegrała mecz bez większych przestojów nie tracąc kontroli nad jego przebiegiem, ale i pierwszy raz zagrała u siebie i to bez kibiców.
- Kilka sezonów przyjeżdżałem do Rzeszowa i miałem kilka razy okazję zagrać przy publiczności, że włosy stają dęba. Czy jest się gościem tutaj czy gospodarzem to gra się w Podpromiu kapitalnie. Na pewno szkoda i miejmy nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do publiczności - mówił Woicki i dodał - Musimy zaakceptować obecną sytuacje, każdy ma jakieś problemy z tym związane jak choćby drużyna z Warszawy, która musiała jechać prosto na mecz po kwarantannie. Pojechali, zagrali - trzeba podnieść głowę. To, że mieliśmy grać w środę z ekipą z Zawiercia to trudno - takie są okoliczności. Fajnie, że nikt nie jęczy czy narzeka, gramy i staramy się tworzyć widowisko. O to wszystko w tym chodzi.
Asseco Resovia jest jedną z nielicznych drużyn, której koronawirus nie wyprowadził z trybu meczowego. Kolejne starcie ma zaplanowany na środę 21 października na godzinę 20:30 z Treflem Gdańsk.
Czytaj także:
-> Japonia. Bartosz Kurek zadebiutował. Od razu zdobył blisko 30 punktów
-> Łukasz Kadziewicz apeluje o otwarcie siłowni. "Trening daje mi spokój ducha, którego nie odnajduję np. w kościele"