Vital Heynen przechodzi koronawirusa. "Byłem przekonany, że jestem odporny na wirusy. To nieprawda"

PAP / Lech Muszyński / Na zdjęciu: Vital Heynen
PAP / Lech Muszyński / Na zdjęciu: Vital Heynen

- Cały czas jestem zmęczony, śpię dużo dłużej niż normalnie. Czuję, że COVID-19 mnie dopadł. Najgorsza jest dla mnie myśl, że zaraziłem swoją rodzinę - mówi nam Vital Heynen. Trener siatkarskiej kadry Polski od kilku dni choruje na koronawirusa.

Pozytywny wynik testu Heynen uzyskał w piątek. Selekcjoner polskiej reprezentacji chorobę przechodzi dość łagodnie, ale i tak zauważa jej wyraźny wpływ na swój organizm. - W niedzielę cały dzień bolała mnie głowa. Ciągle jestem zmęczony, a to dla mnie coś całkowicie nowego! Zastanawiam się, co się ze mną dzieje, bo chodzę spać o 22, a wstaję o 9 rano. Śpię dwa razy dłużej niż wtedy, kiedy jestem zdrowy - zdradza belgijski szkoleniowiec.

Dzień zdrowego Heynena zaczyna się już o 6. Wcześnie rano wybiera się na długie, kilkugodzinne spacery, których trasa potrafi grubo przekroczyć 10 kilometrów. COVID-19 sprawił, że zrezygnował z codziennych marszów. I to nie tylko dlatego, że przebywa na kwarantannie, a za wyjście z domu w czasie przechodzenia koronawirusa grożą we Włoszech bardzo surowe kary.

- Wokół domu, w którym mieszkam w Perugii, mam bardzo duży ogród. Mógłbym spacerować po nim, ale w tym momencie nie czuję się na siłach. Dla mnie to naprawdę dziwne uczucie - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Heynen uważa się za dobry przykład na to, że koronawirus jest w stanie skutecznie zaatakować nawet najodporniejszy organizm. - Przez 15 lat nie złapałem przeziębienia. Byłem przekonany, że moje ciało jest niezwykle odporne na wszelkiego rodzaju wirusy. Okazało się, że to nieprawda. COVID-19 mnie dopadł. I odczuwam, że to zrobił. Nikt nie może uważać, że jemu ta choroba nie grozi. Ja i tak mam szczęście, bo tylko boli mnie głowa i czuję zmęczenie - podkreśla utytułowany trener siatkówki. Zmęczenie, o którym mówi, słychać nawet w jego głosie, pozbawionym charakterystycznej werwy.

W klubie Sir Safety Conad Perugia poza w tym samym czasie na koronawirusa zachorowała niemal cała drużyna - dwunastu z czternastu siatkarzy, w tym Wilfredo Leon. Podobnie jak ich trener, zawodnicy chorobę przechodzą łagodnie. Wszyscy są pod stałą opieką sztabu medycznego.

- Codziennie rano i po południu informujemy naszego lekarza jak się czujemy. Dostajemy lekarstwa, monitorujemy swoją temperaturę i saturację krwi. Saturację mam na poziomie 97 procent, czyli w porządku. Co ciekawe, moja temperatura ciała jest wyraźnie niższa niż 36,6. Nie przekracza 36 stopni. Pewnie dlatego zawsze jestem taki spokojny w czasie meczów - śmieje się Heynen, który słynie z żywiołowych reakcji na boiskowe wydarzenia i częstych kłótni z sędziami.

Selekcjoner biało-czerwonych w czasie choroby najbardziej przeżywa to, że prawdopodobnie koronawirusem zaraziła się od niego jego rodzina. - Tuż przed tym, jak wykryto u mnie COVID, odwiedziły mnie moje dwie córki, Bente i Jade. I teraz one też są chore. Żona i najstarsza córka również mają wirusa. To jest dla mnie najgorsze - że zaraziłem innych - smuci się Heynen.

Podkreśla, że wizyta jego córek we Włoszech była zorganizowana z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Bente i Jade przeszły test przed przyjazdem, on był badany dzień przed odwiedzinami bliskich. Wszyscy mieli wyniki negatywne. Kilka dni później okazało się, że zachorował zarówno Heynen, jak i cała jego rodzina - żona oraz trzy córki. Najstarsza córka selekcjonera polskiej kadry, która niedawno skończyła studia medyczne i rozpoczęła pracę w szpitalu, na czas choroby musiała tę pracę przerwać.

Heynen do swojej pracy będzie mógł wrócić, kiedy uzyska negatywny wynik testu na COVID-19. Wszystko wskazuje jednak na to, że jeszcze co najmniej kilka dni spędzi w domu. Energii, której zdrowy Belg ma aż za dużo, na razie mu brakuje. - Zobaczymy, ile jeszcze potrwa moje chorowanie. Od 3-4 dni czuję się mniej więcej tak samo - mówi.

Jak trener kadry Polski i Sir Safety Perugia spędza czas przymusowej izolacji? - Oglądam siatkówkę, w każdym wydaniu. Włoską, rosyjską, niemiecką, koreańską. Wszystko, co się da.

W czasie pandemii koronawirusa zdaniem Heynena wszyscy powinniśmy kierować się jedną zasadą - zasadą pomagania sobie nawzajem. - A w tych dniach pomagamy sobie zakrywając twarz, utrzymując dystans, zachowując się rozsądnie. Jest bardzo ważne, żebyśmy wszyscy o tym pamiętali - kończy trener złotych medalistów mistrzostw świata z 2018 roku.

Czytaj także:
"Świństwo!". Reprezentantka Polski grzmi ws. sytuacji w kraju
Japonia. Skuteczny Bartosz Kurek. Jego drużyna wyprzedziła zespół Michała Kubiaka

Komentarze (2)
avatar
agas
11.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wracaj do zdrowia Vital! Jestes potrzebny rodzinie no i polskiej siatkowce, pozdrawiam serdecznie! 
avatar
yes
10.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest trenerem reprezentacji Polski, zachorował jako Perugia?.. Koronawirus włoski zostanie we Włoszech ;)