PlusLiga. Zawiercianie nie dali się ponieść emocjom. "Nasz trener nie wprowadzał tak nerwowej atmosfery, jak Anastasi"

Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: Mateusz Malinowski
Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: Mateusz Malinowski

Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie wygrali piąte spotkanie z rzędu. Choć mecz długimi fragmentami był jednostronny, to emocji nie zabrakło... głównie za sprawą reakcji na decyzję sędziowską trenera Andrei Anastasiego.

Zawiercianie po blisko miesięcznej przerwie wrócili na parkiety PlusLigi i zrobili to w imponującym stylu. W Arenie Ursynów w trzech setach pokonali ekipę VERVY Warszawa Orlen Paliwa. Najwięcej emocji wzbudziła sytuacja w pierwszym secie, kiedy to przy stanie 9:15 trener warszawian w dość sugestywny i energiczny sposób komentował decyzję sędziów. Jednak zawodnicy z Zawiercia nie wdali się w tę wymianę zdań i pewnie dopięli swego (18:25).

- Jesteśmy tak dobrani charakterologicznie, że ten południowy charakter nie jest widoczny. Trener Kolaković nie wprowadza nerwowej atmosfery, tak jak zrobił to trener Andrea Anastasi i odbieram to jako jego duży atut - powiedział po meczu MVP tego spotkania, Mateusz Malinowski.

Zespół Aluron CMC Warta Zawiercie ostatnie spotkanie przed przyjazdem do stolicy rozegrał 10 października. Kiedy jednak w Zawierciu wszyscy zawodnicy zakończyli już kwarantannę okazało się, że ich kolejny przeciwnik - mistrzowie Polski, również muszą pozostać w izolacji. Czy tak długa przerwa zasiała ziarnko niepewności co do aktualnej dyspozycji zawiercian?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało

- Na pewno te wątpliwości były, ale bardziej obawiałem się tego meczu z ZAKSĄ, ze względu na to, że to na ten moment trochę bardziej poukładana drużyna. Na szczęście do tego spotkania nie doszło, więc dostaliśmy więcej czasu, by przygotować się do starcia w Warszawie. Trafiliśmy na zespół, który nie jest w najwyższej formie i przegrał cztery mecze z rzędu - zauważył atakujący "Jurajskich Rycerzy".

Mateusz Malinowski już trzeci sezon występuje w barwach drużyny z Zawiercia. Pochodzący z Piły 28-latek jest absolutnym liderem swojego zespołu. W niedzielę zdobył 22 punkty, nie schodząc poniżej 50 procent skuteczności w ataku. Jednak jak podkreśla - przerwa spowodowana pozytywnymi wynikami testów zdecydowanie nie pomogła zawiercianom w przygotowaniach.

- Powiem tak, mieliśmy ponad 10 dni przygotowań, więc to do końca nie jest tak, że przystąpiliśmy do tego spotkania z marszu. Nasza forma przed planowanym meczem z kędzierzynianami była bardzo słaba, byliśmy "posypani" - wspominał prawoskrzydłowy Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Słowa pochwały za kreowanie gry należą się za to Argentyńczykowi, Maximiliano Cavannie. Ten wielokrotnie wywiódł w pole warszawską defensywę i potrafił zaskoczyć rywali nawet rozgrywając piłki z bardzo niewygodnych pozycji.

- Na pewno naszą siłą jest zespół. 14 facetów ma swój udział w tym zwycięstwie. Styl gry przychodzi sam. Gramy cierpliwie, spokojnie, dużo korzyści przynosi nam pasywny blok. Maxi Cavanna świetnie rozrzucał przeciwników po skrzydłach, gra bardzo nieszablonowo. Trudno w jakikolwiek sposób go rozpisać - komplementował rozgrywającego zawiercian Malinowski.

Zobacz również:
Siatkówka. PlusLiga. Kwolek ocenił rozgrywającego VERVY. "Na razie nie odnalazł się w naszej lidze"
Siatkówka. PlusLiga. MKS Będzin znów odnosi cenne zwycięstwo. Stal Nysa wciąż bez wygranej

Źródło artykułu: