PlusLiga. GKS ponownie lepszy od Stali. Drugi tie-break między zespołami

GKS Katowice ponownie w tym sezonie pokonał Stal Nysa, znów pieczętując wygraną w piątym secie. Dla podopiecznych Grzegorza Słabego jest to 6 wiktoria w sezonie

Patryk Głowacki
Patryk Głowacki
GKS Katowice WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: GKS Katowice
GKS Katowice i Stal Nysa mają już za sobą jedną rywalizację w tym sezonie. W pierwszym meczu katowiczanie wygrali po tie-breaku. Obecnie zespoły są w innym miejscu, gdyż nysanie walczą o ligowy byt, natomiast gracze z Katowic mogą realnie myśleć o awansie do fazy play-off.

Mecz lepiej otworzyła Stal, naruszając przyjęcie rywali, powoli budując dzięki temu zaliczkę. Katowiczanie mieli ponadto szczególne problemy w ataku, gdzie potrafili nie zamieniać na punkt bardzo dogodnych sytuacji. Na dodatek gospodarzom dopisywało szczęście. Finalnie podopieczni Krzysztofa Stelmacha byli zdecydowanie lepsi, pewnie wygrywając pierwszą odsłonę.

Goście zamierzali się zrehabilitować, od razu przejmując inicjatywę. W zbudowaniu solidnej zaliczki GKS-owi pomogła gra w obronie, dzięki czemu przyjezdni wypracowali sobie kilka kontr. Stelmach sięgnął z tego powodu po podwójną zmianę, a ta wniosła do drużyny świeżość, pozwalającą nawet na złapanie kontaktu z oponentem. W końcówce przyjezdni wrócili na dobre tory, pomagając sobie blokiem działającym przez większość partii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!

Trzecia część spotkania bardzo długo toczyła się punkt za punkt. Drużyny potrafiły rozegrać składne akcje, nie brakowało również bloków, lecz czasami zdarzały się również proste pomyłki. Taki obraz gry miał miejsce do samej końcówki. Od stanu 18:18 więcej do powiedzenia zaczęli mieć gospodarze, dość nieoczekiwanie tłamsząc rywala borykającego się z nagłą niemocą w swoich poczynaniach.

Stal szła za ciosem, z impetem otwierając kolejnego seta. Tym razem jednak nysanom, mówiąc kolokwialnie, zabrakło paliwa, dzięki czemu katowiczanie mogli odrobić straty, w czym pomogły kontry i gra blokiem. W pewnym momencie GKS wyszedł nawet na prowadzenie, a dodatkowo rywale popełniali pojedyncze kosztowne błędy. Wtedy jednak u beniaminka zafunkcjonował blok. Kluczowa dla seta okazała się kontrowersyjna strata "oczka" przez Stal, przez co przyjezdni zdobyli 2 punkty przewagi, nie wypuszczając jej z rąk.

Tie-break dość długo nie miał żadnej strony przeważającej. Sygnał do ataku pojawił się ze strony Jakuba Jarosza, gdyż atakujący zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki. Po zmianie stron katowiczanie dołożyli udane kontry, co znacznie przybliżyło ich do wygranej, tym bardziej że następnie pojawił się błąd u gospodarzy. Choć podopieczni Stelmacha starali się odwrócić sytuację, to ostatecznie musieli oni przełknąć gorycz porażki.

Stal Nysa - GKS Katowice 2:3 (25:18, 21:25, 25:20, 23:25, 11:15)

Stal: Komenda (4), Łapszyński (4), Lemański (10), Ben Tara (27), Bućko (19), M'Baye (8), Ruciak (libero), Dembiec (libero) oraz Filip (2), Szczurek (1), Długosz (8), Schamlewski

GKS: Jarosz (26), Zniszczoł (11), Szymański (16), Firlej (3), Nowakowski (5), Kwasowski (9), Watten (libero) oraz Musiał (2), Stolc (7), Kohut (3), Nowosielski, Ogórek (libero)

MVP: Jakub Jarosz

Czytaj także:
TAURON Liga. Polskie Przetwory Pałac bez przełamania, DPD Legionovia z kompletem punktów
Serie A: świetny Wilfredo Leon poprowadził Sir Safety Conad Perugia do zwycięstwa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×