Łodzianki po raz ostatni schodziły z boiska pokonane 2 października w Legionowie. Od tego czasu zanotowały siedem wygranych i - jak wspominała w wywiadzie z WP SportoweFakty libero Maria Stenzel - to była kwestia "dotarcia się zespołu". Rzeczywiście, trzeba przyznać, że od tego czasu Grot Budowlane zmieniły się nie do poznania. W poprzedniej serii gier pokonały mistrza Polski, 3:1.
- Widzę jeszcze w tej ekipie miejsce na jeszcze większą powtarzalność i większą jakość. Na to, by w paru akcjach nie dać się podpuścić i nie myśleć o tym, co będzie, gdy się nie uda. Kluczem jest reagowanie na piłkę i granie nią - mówił po tamtym spotkaniu trener niebiesko-biało-czerwonych Błażej Krzyształowicz.
Ale z drugiej strony także gospodynie poniedziałkowego spotkania w ostatnim czasie wychodzą na prostą. W dwóch ostatnich kolejkach pokonały Jokera Świecie oraz Eneę PTPS Piła. Mecz z Grot Budowlanymi rozpoczęły też bardzo odważnie, ale - przede wszystkim - skutecznie w obronie. Wygrywały początkowo wszystkie długie wymiany, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie 14:11.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Później jednak przyjezdne - zupełnie jakby były napędzane silnikiem diesla - rozhulały się w kontratakach. Tym razem trener Krzyształowicz postawił na trio Monika Fedusio-Veronica Jones-Perry-Paulina Damaske. Każda z nich potrzebowała trochę czasu na wejście w mecz, ale gdy już się to udało, było po secie. Łodzianki wygrały 25:22.
W drugiej odsłonie obu drużynom trudno było o większą kilku punktową przewagę, ale w końcowych fragmentach drużyna gości przestała mieścić się w boisku ze swoimi atakami. To tylko napędziło wrocławianki, gdzie coraz bardziej aktywne były Karolina Fedorek pod siatką i Natalia Murek w ataku.
W dalszej części spotkania łódzki zespół wcale nie miał łatwiej. Zespół trenera Wojciecha Kurczyńskiego bardzo pewnie grał na siatce i pracował blokiem, przez co łódzkie skrzydłowe miały ogromny problem z przebiciem się. Po raz kolejny decydujące piłki należały do gospodyń, choć było dość nerwowo.
Najpierw wolejki straciły trzypunktową przewagę (z 23:20 zrobiło się 23:23), a także Paulę Słonecką, która żle wylądowała po jednym z ataków i "przeskoczyło" jej kolano. Ze łzami w oczach wrocławska przyjmująca opuszczała boisko. Dwie kolejne akcje wygrały jednak jej koleżanki. Piłkę setową dla #VolleyWrocław w aut posłała Damaske i już stało się jasne, że w Hali Orbita pozostanie co najmniej jeden punkt.
W czwartej partii długo pachniało nawet tym, że drużyna ze stolicy Dolnego Śląska zatrzyma u siebie komplet punktów za wygraną w czterech setach. Gdy prowadziła 17:12 wszystko na to wskazywało. Na środku świetnie spisywały się Kamila Witkowska i Karolina Fedorek. Od czasu do czasu też Natalia Murek dokładała punkt ze skrzydła. W ostatniej chwili łodzianki "włączyły" zagrywkę i pomogły sobie odrobić straty. Ba, ostatni fragment wygrały 13:5, a całego seta 25:22 i doprowadziły do tie-breaka.
Set prawdy należał już do siatkarek trenera Krzyształowicza. Łodzianki wykonały znakomitą pracę na zagrywce, a nerwy zaczęły pętać ręce drużynie #VolleyWrocław. Dzieła zniszczenia dopełniła Jones-Perry i Grot Budowlane mogły cieszyć się z wygranej do 12.
#VolleyWrocław - Grot Budowlani Łódź 2:3 (21:25, 25:22, 25:23, 22:25, 12:15)
#VolleyWrocław: Wołodko, Murek, Fedorek, Rapacz, Słonecka, Witkowska, Adamek (libero) oraz Jasek, Bączyńska
Grot Budowlani: Nowicka, Fedusio, Lisiak, Damaske, Jones-Perry, Moskwa, Stenzel (libero) oraz Kędziora, Michalak, Tobiasz, Lewandowska
MVP: Veronica Jones-Perry (Grot Budowlani)