Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Do Łodzi zespół Enei PTPS-u Piła przyjechał bez presji, by utrzeć nosa faworytkom. Na boisku jednak zabrakło argumentów i właściwie pana podopiecznym nie udało się nawet przez moment wystraszyć gospodyń.
Adam Grabowski, trener Enea PTPS Piła: Mamy taki maraton meczowy, że chciałem dać odpocząć niektórym zawodniczkom, bo już w czwartek gramy ważny mecz z DPD Legionovią Legionowo. W następny poniedziałek czeka nas wyjazd do Kalisza. Dlatego staram się rozłożyć siły po równo na cały zespół. Przede wszystkim najbardziej bolą mnie te wszystkie błędy własne, które popełniamy mając piłkę po swojej stronie. Przeciwnik nie ma na to wpływu, nasza jakość gry jest zdecydowanie poniżej tego poziomu, którego oczekuję po swojej drużynie.
Czy ŁKS Commercecon Łódź był zespołem, którego wyższość dało się w jakiś sposób podważyć?
Nie może być tak, że ŁKS Commercecon Łódź z dziesięciu zdobytych punktów na początku spotkania, siedem otrzymał od nas "w prezencie". Nie można tak grać z klasowym rywalem. Jeżeli chcemy myśleć o tym, by w Łodzi coś ugrać, wyszarpać jakieś punkty, to 2-3 błędy własne na dystansie seta powinny być taką górną granicą. Najlepsza taktyka nam nie pomoże, jeżeli brakuje tego punktu zaczepienia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Wiemy, że z klubem pożegnała się Sylwia Kucharska, przenosząc się do zespołu Energii MKS Kalisz. Na placu boju pozostała więc osamotniona Maja Pelczarska. Jak trenując w tzw. "szóstkach" poradzić sobie z brakiem drugiej rozgrywającej?
Bardzo dobre pytanie, sam chciałbym znać na nie odpowiedź. Szukamy polskiej rozgrywającej. Każdą kandydaturę chętnie rozważymy. Na razie rozwiązania tego problemu nie mamy.
W wyjściowym składzie pana drużyny znalazło się miejsce dla dwóch młodych zawodniczek, które wcześniej były głównie rezerwowymi. Co może pan powiedzieć o występie przyjmującej Angeliki Wystel i atakującej Aliny Bolimowskiej?
Angelika już od dłuższego czasu wiedziała, że wystąpi w tym meczu. Zależało mi na tym, by sprawdzić jak spisze się na dystansie całego spotkania. Ona potrzebuje tego, by poczuć boisko bez świadomości, że po kilku wymianach będzie zmieniona. Alina tych szans dostawała nieco więcej, ale były to głównie krótkie epizody, dlatego postanowiłem dać szansę obu. Jeżeli kilka błędów będzie skutkowało tym, że taka młoda zawodniczka trafi do kwadratu to taka dziewczyna nigdy nie nauczy się grać na wysokim poziomie. Nieraz trzeba też przełknąć gorycz porażki i pracować nad swoimi słabościami.
To, że wciąż do wyprzedzających was w tabeli świecianek tracicie tylko trzy punkty napawa nadzieją, że cel w postaci utrzymania jest realny do zrealizowania?
Udowodniłyśmy sobie, że możemy się jeszcze z tego ostatniego miejsca wykaraskać. Żeby tak się jednak stało musimy spełnić kilka warunków. Zarówno ja, jak i zawodniczki wiedzą, jakie są to założenia. Musimy ograniczyć błędy własne, tutaj się powtórzę. Po drugie, przy czytelnych akcjach rywalek na wysokiej piłce, każda zawodniczka musi brać odpowiedzialność na siebie za daną strefę boiska i nie ma od tego odstępstwa. Jeżeli ktokolwiek zaczyna realizować swój własny pomysł na grę, to cały plan sypie się nam jak domek z kart.
Jaki ma pan pomysł na to, by w krótkim czasie wyeliminować największe bolączki w grze Enei PTPS-u Piła?
Muszę usiąść z drużyną i pokazać dziewczynom, co w tym meczu z łodziankami można było zrobić inaczej. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo jest to dość żmudna praca trenerska. Zdaję sobie sprawę, że kibice przede wszystkim oczekują walki oraz wyników. Ja skupiam się na detalach i niuansach, a dziewczyny muszą to przenieść na mecz.
Zobacz również:
Siatkówka. To już absolutnie pewne. Obie reprezentacje Polski wystąpią na MŚ 2022
Marcelo Fronckowiak zdumiony słowami prezydenta Brazylii. "Absolutnie niesamowite"