Od pierwszego treningu do ekstraklasy w pięć lat. Gdzie zatrzyma się Weronika Szlagowska? [WYWIAD]

PAP/EPA / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Weronika Szlagowska
PAP/EPA / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Weronika Szlagowska

Dopiero przed pięcioma laty zaczęła trenować siatkówkę, a już jest filarem ekstraklasowego BKS-u BOSTIK Bielsko-Biała. - Do tej pory do końca nie wiem jak trafiłam do SMS-u Szczyrk, dla mnie był to duży łut szczęścia - poznajcie Weronikę Szlagowską.

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Podobno w tym roku przy okazji podpisu na arkuszu maturalnym z matematyki, podpisałaś też kontrakt z klubem z Bielska-Białej. Jak to możliwe, że uprawiając siatkówkę zaledwie przez pięć lat udało się tobie przebić do ekstraklasy?[/b]

Weronika Szlagowska, przyjmująca BKS BOSTIK Bielsko-Biała: Do tej pory do końca nie wiem jak trafiłam do SMS-u Szczyrk, dla mnie był to duży łut szczęścia. Trenowałam wtedy siatkówkę przez rok. Czerpałam z tego dużo frajdy, bawiłam się grą, ale wcześniej uprawiałam lekkoatletykę. Później z roku na rok siatkówka była dla mnie czymś coraz poważniejszym, bo grałam już w zespole I-ligowym. Chciałam spróbować swoich sił w Tauron Lidze, bo jednak występy na zapleczu LSK to jeszcze nie to samo.

Swoją przygodę z siatkówką zaczynałaś w Gdańsku, jako zawodniczka UKS Libero Starogard Gdański. Kiedy tak naprawdę poczułaś, że coś z czego czerpiesz dużo frajdy może stać się pomysłem na życie i pracą?

Ściślej mówiąc w Tczewie, bo stamtąd pochodzę. Jako zawodniczka kadry Pomorza pojechałam na Turniej Nadziei Olimpijskich i tam zostałam zauważona. Wygrałyśmy te zawody. Według mnie był to najważniejszy moment mojej kariery, bo zostałam powołana na campy do Szczyrku. To było coś w rodzaju obozów rekrutujących do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Złożyłam odpowiednie papiery, choć pamiętam, że wtedy jeszcze bez wiary w to, że zostanę przyjęta. I tak... zostałam tam na kolejne cztery lata, skończyłam naukę w SMS-ie, a w tym roku zdałam maturę.

Dopiero co zakończyłaś etap gry w "młodzieżówce". Polubiłaś się z brązowym kolorem medalu zarówno w juniorkach, jak i w kadetkach. Były takie mecze w barwach Pałacu Bydgoszcz, które odcisnęły na tobie większe piętno?

W kadetkach i juniorkach udało mi się zdobyć brązowy medal mistrzostw Polski. Te mecze faktycznie utkwiły w mojej pamięci. Może z większym sentymentem wspominam jednak zeszły rok, bo byłam wtedy już starsza i te wydarzenia są nadal świeże. Szczególnie zapamiętałam mecz z Budowlanymi Łódź, który wygrałyśmy 3:0, byłyśmy wtedy w świetnej formie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"

Zeszły rok był dla ciebie dość intensywny, bo reprezentowałaś też Polskę podczas mistrzostw świata U19 w Meksyku, gdzie Biało-Czerwone uplasowały się na piątej pozycji. 

Zgadza się. Co prawda nie byłam wtedy czołową zawodniczką, ale było to duże przeżycie, fajna przygoda. Wylot do Meksyku sprawił, że zwiedziłam trochę świata. Takie turnieje zawsze zapadają w pamięć i do nich się wraca. Dostawałam swoje szanse i myślę, że dużo nauczyłam się grając mecze o taką stawkę.

W ostatniej kolejce spotkań BKS BOSTIK Bielsko-Biała pokonał na terenie rywala DPD Legionovię Legionowo. To było wasze czwarte zwycięstwo z rzędu. Jedyną rysą na tym rezultacie jest porażka w pierwszym secie, kiedy to zagrywką Olivia Różański właściwie zupełnie zdezorganizowała waszą grę.

Wydaje mi się, że w tym momencie popełniłyśmy zbyt wiele błędów, typowo związanych z komunikacją na boisku. Nie potrafiłyśmy się w tym przyjęciu dogadać, ale to na szczęście minęło. Umiałyśmy wyjść z tego "dołka" i nie przejmowałyśmy się tą serią w pierwszym secie. Pilnowałyśmy swoich założeń w formacjach blok-obrona i w efekcie, przynajmniej moim zdaniem, rozegrałyśmy jeden z lepszych meczów w sezonie.

Drugi set zakończyłaś po bezkompromisowym ataku z piłki wystawionej gdzieś z okolicy 9. metra. Piłka leciała na skrzydło dobre kilka sekund... Jak wiele myśli przeszło tobie przez głowę w tamtym momencie?

Szczerze mówiąc wcale aż tak wiele ich nie przeszło przez moją głowę - śmieje się Weronika Szlagowska. Podjęłam decyzję o tym, że zaatakuję tę piłkę na jak najwyższym pułapie, żeby ew. spróbować złapać blok, ale nie było to potrzebne, bo zmieściłam się w boisku.

Jesteście z Andreą Kossanyiovą trochę jak ogień i woda. Zgodziłabyś się z tym, że w twojej grze wciąż jest całkiem duży pierwiastek "szaleństwa"?

Trudne pytanie. Jestem stosunkowo młoda i sugeruję się trochę tym, że moją rolą jest nie przestraszyć się rywalek. Jeżeli się pomylę, to mam okazję poprawić się w kolejnej akcji. Może z boku to wygląda jak "szaleństwo", ale w tych ważnych momentach staram się temperować emocje i chociażby spokojnie wprowadzać piłkę do gry.

Wiesz dlaczego spotkanie w DPD Arenie Legionowo było dla ciebie wyjątkowe?

Nie mam pojęcia.

Przekroczyłaś barierę 100 punktów zdobytych w Tauron Lidze, a przecież mamy dopiero półmetek sezonu. Spodziewałaś się, że tak szybko zadomowisz się na tym szczeblu rozgrywek?

Nawet o tym nie wiedziałam! Zupełnie się tego nie spodziewałam. Nie zakładałam, że mogę tak szybko wychodzić na mecze w pierwszej szóstce. Dziękuję trenerowi, bo docenia to co robię na treningach, a ja mogę przekładać to na mecze. Przynajmniej w jakimś stopniu. Bardzo się cieszę, oczywiście mam swoje wzloty i upadki, ale... bilans jest pozytywny.

Zdaje się, że w Bielsku-Białej macie też patent na wygrywanie 5-setowych dreszczowców. Wyrwanie punktów faworyzowanemu ŁKS-owi Commercecon Łódź dodało wam skrzydeł?

W meczu przeciwko ŁKS-owi Commercecon Łódź nie miałyśmy nic do stracenia. Wiedziałyśmy, jak wygląda sytuacja w tabeli i to na rywalkach ciążyła presja. Zagrałyśmy odważnie, ale nie zatraciłyśmy w tym wszystkim głowy i konsekwentnie pamiętaliśmy o planie na ten mecz. To z pewnością są ważne dwa punkty, które powędrowały na nasze konto, ale nie wydaje mi się, żeby był to dla nas jakiś moment zwrotny.

Skądinąd wiem, że w zespole dbasz o dobrą atmosferę i jesteś klubowym DJ-em. Co aktualnie masz do zaproponowania swoim koleżankom z drużyny?

Tak, to prawda. Z dedykacją dla trenera Bartłomieja Piekarczyka będzie to "Red Light, Green Light". Wydaje mi się, że stał się to już taki utwór, który przylgnął do naszej szatni, bo towarzyszy nam i na treningach i przed meczem. Zdecydowanie jest to piosenka, która jest motywem przewodnim połowy tego sezonu.

Znalazłaś już czas, by poczynić pierwsze przygotowania do świąt Bożego Narodzenia, czy raczej zostawiasz wszystko na ostatnią chwilę?

Nie, absolutnie nie zostawiam tego na ostatnią chwilę. Powoli się przygotowuję, prezenty już kupiłam. Nie mogę się doczekać świąt.

Zobacz również:
Siatkówka. Lorenzo Bernardi powróci na stanowisko selekcjonera? Włoch otrzymał zaskakującą propozycję
Tauron Liga. Nieszczęścia chodzą parami. Enea PTPS Piła na kwarantannie, a zawodniczki opuszczają zespół

Komentarze (0)