W ostatnim przed świętami Bożego Narodzenia meczu PlusLigi Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych Radom 3:2, mimo iż przegrywała już 0:2 i nic nie zapowiadało zmiany losów pojedynku 19. kolejki. Od trzeciego seta goście zdecydowanie poprawili jednak swoją grę.
W drugim secie Czarni przejechali się po rywalu jak pociąg pospieszny
- Jak zwykle w Radomiu, trudno nam się grało. Mecze z Czarnymi zawsze są meczami walki - przyznał Dominik Kwapisiewicz, drugi trener Jurajskich Rycerzy. - Pierwszy set był równy, rywale wygrali końcówkę, druga partia to był pociąg pospieszny, przejechali się po nas, jak byśmy to nie byli my. Nic nam nie wychodziło, zaś rywale grali bardzo dobrze, natomiast od trzeciego seta zaczęliśmy pomału wracać do naszej gry, która też nie była później optymalna - stwierdził.
- Powiedzieliśmy sobie jednak przed tym trzecim setem, żeby te święta były radosne dla nas, a w związku z tym musimy zacząć grać lepiej, nieważne, czy wygramy, czy przegramy. Jeśli byśmy się poddali, to trzecia partia mogłaby się skończyć naszą porażką do 15. Możemy się cieszyć, że wracamy do domów z dwoma punktami - podkreślił szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tiki-taka Barcelony w... Arabii Saudyjskiej. Ręce same składają się do oklasków
Cierpliwość i spokój w grze popłaciły
W wygranych partiach Aluron CMC Warta grała bardzo cierpliwie i spokojnie, niekiedy kilkukrotnie ponawiając akcje. To mocno wybijało z uderzenia gospodarzy. - Kładziemy duży nacisk, zwłaszcza na treningach, na to, aby nie chcieć skończyć wszystkich akcji w pierwszym uderzeniu, ale grać cierpliwie, ponawiać i nawet w drugim lub trzecim uderzeniu, w momencie, który jest najbardziej dogodny dla nas do ataku, skończyć wymianę - zdradził Kwapisiewicz. - Było widać, że kilka lub kilkanaście razy ta sztuka nam się udała. Z tego możemy się cieszyć, bo bardzo dużo nam tym pracujemy - nie ukrywał.
Cerrad Enea Czarni posłali aż 58 zagrywek w kierunku Michała Żurka. Ten odbierał jednak dokładnie, popełniając tylko dwa błędy. - Michał przyjmował dobrze, bo pokrywał też inną część boiska niż swoja, ale dwóch innych przyjmujących miało jeszcze wyższy procent w odbiorze. Nie uważam za wielki błąd taktyczny ze strony Czarnych to, że próbowali ostrzeliwać zagrywką Michała - stwierdził asystent Igora Kolakovicia.
Spotkania bez kibiców bez ładunku emocjonalnego i energetycznego
Kwapisiewicz nie ukrywał, że mecze rozgrywane bez udziału publiczności w czasach pandemii nie są tym samym, co pojedynki w normalnych warunkach. - Jak są kibice na trybunach, to te spotkania zupełnie inaczej się czuje. Te rozgrywki bez publiczności, czy u siebie, czy na wyjeździe, straciły na ładunku energetycznym i emocjonalnym, trudno jest wykrzesać z siebie jakąś dodatkową energię, ale od paru meczów nam się to udaje - zaznaczył.
- Kwadrat rezerwowych ma swoje przyśpiewki i wspólnie z ławką staramy się jak najbardziej pomóc chłopakom. Jak widać, to pomaga - zakończył drugi trener, zwracając uwagę na dobrą atmosferę w drużynie.
Czytaj także:
>> Siatkówka. Polacy wiceliderem rankingu FIVB, Polki blisko czołowej dziesiątki na zakończenie 2020 roku
>> PlusLiga. Grupa Azoty ZAKSA szykuje transferową bombę. Jeden z najlepszych rozgrywających na świecie na celowniku!