WGP 2009: Tie-break na rekord - po pierwszym dniu zmagań grupy D

Dziewięć setów na początek zmagań drugiego weekendu World Grand Prix zafundowały sobie i kibicom drużyny grupy D. W spotkaniach triumf odniosły Amerykanki pokonując 3:2 Dominikanę oraz Holenderki, które zwyciężyły 3:1 z reprezentacją Niemiec.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

USA - Dominikana 3:2 (25:18, 25:19, 23:25, 21:25, 23:21)
USA: Thompson, Larson, Crimes, Metcalf, Akinradewo, Richards, Sykora (libero) oraz Barboza, Davis, McGinnis, Fawcett
Dominikana: Mambru, Vargas, De La Cruz de Pena, Eve Mejia, Cabral, Echenique, Castillo (libero) oraz Burgos, Caso, Marte, Rodriguez

Siatkarskie szczęście zmiennym jest. Przekonały się o tym Amerykanki, które prowadząc 2:0 z trudem obroniły zwycięstwo w całym spotkaniu. O tym jak wiele sił potrzebowały zawodniczki obydwu drużyn niech świadczy wynik finałowej partii, która została rozstrzygnięta przy stanie 23:21.

Pomimo przewagi punktowej podopiecznych Hugh McCutcheon'a nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego o ich grze w pierwszych partiach. Oddawały lwią część punktów rywalkom, a co gorsza błędy te nie były wymuszone. Ale i tak były lepsze od rywalek i to one zwyciężyły pierwszą odsłonę. Reprezentantki Dominikany drugiego seta rozpoczęły od skutecznych bloków, szczególnie dobrze wychodziło im blokowanie ataków ze skrzydeł. Pomimo poprawienia gry, Dominikanki wciąż osiągały więcej korzyści z błędów Amerykanek aniżeli z własnej gry. Zawodniczki z Ameryki Północnej potrafiły jednak z czasem zacząć wyciągać wnioski ze swojej gry, co przełożyło się na zmniejszenie ilości błędów własnych. To zaś wymusiło słabszą postawę, szczególnie w polu zagrywki, u podopiecznych Marcosa Kwieka. Kiedy wydawać się mogło, że trzecia partia będzie ostatnią dla USA, po drugiej przerwie technicznej reprezentantki Dominikany przystąpiły do ataku, znacznie przyspieszyły grę i wygrały trzeciego seta oraz czwartego. To, co działo się w ostatniej odsłonie można nazwać grą stalowych nerwów. Od samego początku obu drużynom towarzyszyła ogromna presja. Przez cały czas finałowej partii żadna z ekip nie była w stanie wypracować kilku punktowej przewagi. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowały Amerykanki - ich rywalki w kluczowym momencie popełniły błędy.

Powiedzieli po meczu

Marcos Kwiek (trener reprezentacji Dominikany): - Popełniliśmy na początku zbyt wiele błędów. Potem zmieniliśmy strategię i to zadziałało, bardzo dobrą robotę wykonały zmienniczki wspierając zespół. Myślę, że będziemy dobrze przygotowani do następnego meczu.

Hugh McCutcheon (trener reprezentacji USA: - Pomimo tego, że zagraliśmy niekonsekwentnie, cieszę się z tego zwycięstwa. Taki zespół jak Dominikana może nam łatwo przeszkadzać zważywszy na dużą ilość młodych zawodniczek. Naszym głównym celem w tegorocznych rozgrywkach World Grand Prix jest trenowanie tychże zawodniczek oraz pomoc im w nabieraniu doświadczenia. Oczekujemy jutro lepszego spotkania z naszej strony.

Nancy Metcalf (kapitan reprezentacji USA): - To był dla nas bardzo ekscytujący mecz. Bardzo ważne jest dla nas wiedzieć, że potrafimy walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć aż do zwycięstwa.

Holandia - Niemcy 3:1 (25:13, 25:23, 22:25, 25:23)
Holandia: Staelens K., Huurman, Flier, Staelens Ch., Vensink, Stam, van Tienen (libero) oraz Grothues, Visser
Niemcy: Weiss, Ssuschke, Brinker, Kożuch, Beier, Fürst, Tzscherlich (libero) oraz Dürr, Hanke, Petrausch, Ross

Po pięciosetowym boju grupowych rywalek spotkanie pomiędzy Holandią a Niemcami mogło się wydawać po prostu nudne. Zwłaszcza po pierwszym secie, gdzie Oranje dosłownie rozgromiły swoje przeciwniczki. Nie da się ukryć, że podopieczne Avitala Selingera były w tym pojedynku stroną zdecydowanie bardziej utytułowaną, a także doświadczoną. I właśnie to doświadczenie Manon Flier i spółka wykorzystały w drodze do zwycięstwa.

Po tak lodowatym prysznicu Niemki obudziły się i odnalazły rytm swojej gry. Ogromne wrażenie mogły robić ataki ze skrzydeł Heike Beier. Niemki poprawiły przyjęcie zagrywki co pozwalało im na wyprowadzanie skutecznych ataków. Jednakże w końcówce partii do głosu ponownie doszły Oranje, które nie miały zamiaru oddawać seta bez walki i przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dopiero w trzecim secie podopieczne Giovanniego Guidettiego przebudziły się wykorzystując równocześnie przestoje rywalek. Holenderki z całych sił dążyły do zwycięstwa i w tej partii, ale tym razem nie udała im się ta sztuka. Ale to właśnie im sprzyjało więcej szczęścia tego dnia. W końcówce czwartek partii to one okazały się lepsze o dwa oczka, jakie dały im zwycięstwo.

Powiedzieli po meczu

Giovanni Guidetti (trener reprezentacji Niemiec): - To spotkanie nas raczej rozczarowało. Holandia zagrała na dobrym poziomie, podczas gdy my mieliśmy powolną defensywę i reakcje. Ale walczyliśmy i dlatego cieszę się wraz z zespołem.

Avital Selinger (trener reprezentacji Holandii): - To było dla nas ważne zwycięstwo. Niemcy pokazały się jako nieustępliwy i dobrze zorganizowany zespół wykazujący ogromną determinację. Zaczęliśmy dobrze ale z bardzo dużą ilością niewymuszonych błędów w trzecim secie. Jednakże jestem zadowolony z mojego zespołu, zawodniczki były bardzo zdeterminowane, aby odnieść to zwycięstwo i zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby do niego doprowadzić.

Piątkowe spotkania okazały się ciekawym preludium do dalszych zmagań podczas drugiego weekendu World Grand Prix 2009. W sobotę zmierzą się ze sobą dwie zwycięskie drużyny, Stany Zjednoczone oraz Holandia. Dużą rolę w tym meczu może odegrać zmęczenie. Wszak Amerykanki mają "w nogach" pięć wyczerpujących setów i nie do końca wiadomo jak wpłynie to na młodą drużynę. W drugiej potyczce spotkają się reprezentacje Dominikany i Niemiec. Obydwie podrażnione porażkami zapewne będą usiłowały pokazać, że jeden mecz nie przekreśla wszystkiego.

Plan sobotnich spotkań grupy D
USA - Holandia, godz. 16:30*
Dominikana - Niemcy, godz. 18:30

* godziny wg czasu polskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×