Już pierwszy turniej w Kędzierzynie-Koźlu pokazał, że PGE Skra Bełchatów w Pluslidze oraz Lidze Mistrzów to dwie inne ekipy. Od początku spotkaniu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle miało bardzo wysokie tempo. Były piekielnie mocne zagrywki, efektowne ataki.
Niesamowicie naładowany był Mateusz Bieniek, występujący w latach 2016-2019 w barwach ZAKSY. Po drugiej stronie siatki piłkę za piłką kończył na prawym skrzydle Łukasz Kaczmarek, ale żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi.
Końcówka należała do gości, wykorzystali jeden z niewielu błędów przeciwników. Taylor Sander pomylił się w ataku. Wideoweryfikacja nie wykazała dotknięcia piłki w bloku przez siatkarzy ZAKSY.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Karolina Owczarz pokazała się w sukni ślubnej. Na usta ciśnie się jedno słowo!
Po zmianie stron powietrze z obu ekip nie zeszło. Bełchatowianie, czujący, że oddali końcówkę na własne życzenie, przycisnęli. Dobra zagrywka Bieńka pozwoliła PGE Skrze na odskoczenie na trzy punkty. Benjamin Toniutti urozmaicał atak, przyniosło to efekty, doprowadzając do remisu. "American Boy", jak spiker w Bełchatowie nazywa Taylora Sandera, stanął tym razem na wysokości zadania.
PGE Skra wyrównała i tym samym ZAKSA przegrała pierwszego seta w tej edycji Ligi Mistrzów. Nie wybiło to jednak podopiecznych Nikoli Grbicia z rytmu. Rozegrał się Kamil Semeniuk, częściej wykorzystując piłki sytuacyjne. Przy zagrywce Krzysztof Rejno fizjoterapeuta ZAKSY Paweł Brandt krzyknął: "Oni nie lubią floata". Choć PGE Skra zagrywkę przyjęła, od tej pory wszystko potoczyło się błyskawicznie. Kędzierzynianie wyszli na prowadzenie w meczu 2:1.
Choć byłoby to bardzo w stylu ZAKSY z Plusligi, gdyby czwartą partię wygrała już łatwo, tak się nie stało. Znów seria w polu zagrywki Mateusza Bieńka okazała się niezwykle ważna. Przy stanie 16:11 doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Challenge pokazał dotknięcie siatki po stronie kędzierzynian. Trener Grbić, chciał sprawdzić wcześniejszy fragment akcji. Zasady CEV jednak na to nie pozwalają. Zrobiło się spore zamieszanie, które ZAKSIE niczego nie przyniosło poza żółtą kartką.
W efekcie bełchatowianie wygrali pewnie czwartą partię i doszło do tie-breaka. Tu jednak ZAKSA pokazała swoją siłę. Od początku zagrała mocno, agresywnie i przede wszystkim bezbłędnie. Nie było co zbierać. To była czwarta wygrana kędzierzynian.
Przed obiema ekipami jeszcze grupowe starcia z Fenerbahce HDI Stambuł i Lindemans Aalst.
PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (23:25, 25:21, 20:25, 25:19, 10:15)
PGE Skra: Sander, Kłos, Ebadipour, Petković, Łomacz, Boniek, Piechocki (libero) oraz Mitić, Sawicki
ZAKSA: Kaczmarek, Kochanowski, Toniutti, Śliwka, Semeniuk, Smith, Zatorski (libero) oraz Rejno, Kluth, Prokopczuk
Tabela grupy A:
# | Drużyna | M | Pkt | Sety | Małe punkty |
---|---|---|---|---|---|
1 | Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle | 6 | 17 | 18:3 | 501:405 |
2 | PGE Skra Bełchatów | 6 | 13 | 14:9 | 524:480 |
3 | Fenerbahce HDI Stambuł | 6 | 5 | 8:14 | 458:499 |
4 | Lindemans Aalst | 6 | 1 | 4:18 | 416:515 |
Czytaj też:
Liga Narodów 2021: FIVB szykuje spektakularne rozwiązanie. Polska straci prawo do organizacji turniejów?
Tauron Liga: emocje w hicie. Grot Budowlani Łódź podbili twierdzę lidera