PlusLiga. Sportowa złość kluczem do zwycięstwa dla GKS-u. "Chcieliśmy po prostu rozerwać tę piłkę"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej

Za sprawą zwycięstwa nad Indykpolem AZS-em Olsztyn katowiczanie wciąż pozostają w grze o awans do fazy play-off. - To przełamanie tej serii niepowodzeń, która już trochę trwała – powiedział rozgrywający zespołu, Jan Firlej.

Zawodnicy GKS-u Katowice kapitalnie rozpoczęli spotkanie przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn. Gracze prowadzeni przez Grzegorza Słabego spisali się rewelacyjnie i kontrolowali grę przez pierwsze dwa sety.

- Przede wszystkim to przełamanie tej serii niepowodzeń, która już trochę trwała. Mimo tej zwyżki formy w meczu z ZAKSĄ, nie zdobyliśmy tam punktów i ta frustracja trochę już w nas siedziała. Dało się odczuć, że już mieliśmy dość tych przegranych spotkań. To było widać szczególnie na początku sobotniego starcia, kiedy zeszła z nas sportowa złość. Wyszliśmy naładowani, chcieliśmy po prostu rozerwać tę piłkę - wyjaśnił rozgrywający GKS-u Jan Firlej.

W trzecim secie podopieczni Daniela Castellaniego rzucili się do walki. Po zmianach w składzie zaczęli prezentować coraz lepszą siatkówkę i przedłużyli losy meczu. Po wyrównanej czwartej partii to jednak siatkarze GKS-u mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Michał Mieszko Gogol: Mogliśmy ugrać więcej z Zenitem

- Jeśli utrzymalibyśmy zaangażowanie z pierwszego seta do końca, to byłoby tutaj 3:0. My trochę spuściliśmy z tonu, a rywale złapali lekko wiatr w żagle. Najważniejsze, że do końca utrzymaliśmy koncentrację po tym przegranym secie i zdobyliśmy trzy punkty - podsumował rozgrywający.

W wygranej nie przeszkodziła im nieobecność jednego z filarów zespołu, Jakuba Jarosza. Podstawowego atakującego znakomicie zastąpił jednak Wiktor Musiał. Zdobył aż 23 punkty i za swoją postawę został wyróżniony statuetką MVP.

- Wystarczy spojrzeć na poprzedni sezon, w którym Kuba Jarosz też wypadł na kilka długich tygodni. Wiktor wtedy również zdobywał statuetki MVP i prezentował się bardzo solidnie. Dla członków zespołu sobotni występ nie jest żadną niespodzianką. W tym sezonie po prostu ma mniej szans, ale ta została wykorzystana przez niego w stu procentach - ocenił siatkarz.

To zwycięstwo pozwoliło katowiczanom pozostać w grze o awans do fazy play-off. Po nieudanym początku roku jednak nie wszystko zależy już od nich. Od stycznia zawodnicy GKS-u wygrali zaledwie dwa mecze. Podopieczni Grzegorza Słabego przed ostatnią kolejką zajmują 9. miejsce i mają punkt straty do Ślepska Malow Suwałki.

- Tak naprawdę to przed tym spotkaniem w Olsztynie mieliśmy wszystko w swoich rękach. Spodziewaliśmy się, że przeprawa z ZAKSĄ będzie bardzo ciężka. W pierwszym meczu z Indykpolem nie zdobyliśmy jednak punktów i musimy teraz liczyć na potknięcie Ślepska - stwierdził Firlej.

Gracze z Suwałk zagrają w sobotę ze Stalą Nysa. Katowiczanie muszą liczyć na to, że podopieczni Krzysztofa Stelmacha pokonają Ślepsk. Siatkarze z województwa opolskiego w tym sezonie nie mają już o co walczyć. Pojawiają się więc obawy, czy podejdą do tego meczu w pełni skoncentrowani. - My w to wierzymy. Musimy się skupić na swoim meczu, bo jeśli nie wygramy za trzy punkty, to przegrana Ślepska nam nic nie da - przyznał zawodnik.

Z kolei przeciwnikiem GKS-u będzie Cerrad Enea Czarni Radom. Ta drużyna plasuje się na przedostatnim meczu w tabeli. - Mecz z Cerradem będzie bardzo trudny dla nas. Rywale zagrają na pełnym luzie i w takich meczach czasem wychodzi wszystko, czego się człowiek nie dotknie. Musimy się skupić, być skoncentrowani od samego początku i wtedy możemy walczyć o trzy punkty - zakończył Jan Firlej.

Czytaj więcej:
Tauron Liga: Nadspodziewanie krótki mecz w Łodzi. E.Leclerc Moya Radomka Radom bez szans w starciu z ŁKS-em Commercecon
PlusLiga. Komplet punktów zostaje w Bełchatowie. PGE Skra zrewanżowała się VERVIE Warszawa Orlen Paliwa

Źródło artykułu: