Zasłużony odpoczynek... przeobrażony w feralne kontuzje
Trener reprezentacji Polski, Daniel Castellani, i jego podopieczni mają już za sobą start w Lidze Światowej, która potraktowana została w tym roku w sposób niezwykle ulgowy - powołani do startów w "Światówce" zostali młodzi i perspektywiczni zawodnicy, a najbardziej doświadczeni gracze mogli odpocząć po trudach sezonu klubowego. Do tego grona należeli Piotr Gacek, Daniel Pliński, Piotr Gruszka, Paweł Zagumny (był w składzie, ale nie zagrał w żadnym ze spotkań biało-czerwonych) oraz Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i Sebastian Świderski. Wszyscy więc z odrobiną wyrozumiałości i zrozumienia przyglądali się poczynaniom niedoświadczonego składu szkoleniowca, przymykając nieco oczy na liczne potknięcia, bowiem nie przypuszczali, nawet w najbardziej pesymistycznych myślach, że los może sprezentować naszej reprezentacji taki horror, jaki niewątpliwie przechodziła w ciągu ostatnich tygodni - z powodu kontuzji aż trzech szóstkowych graczy musiało zrezygnować ze startu w tegorocznych imprezach reprezentacji. Na cały siatkarski światek padł więc uzasadniony blady strach i nawet niepohamowana obawa, czy będziemy w stanie w Gdyni zająć premiowaną awansem do MŚ 2010 lokatę, nie wspominając już o ewentualnym satysfakcjonującym rezultacie na wrześniowych mistrzostwach Europy w Turcji.
Wlazły i Winiarski - pierwsi pechowcy
O ile zmaganiom Mariusza Wlazłego, pierwszego siatkarza wykluczonego z kadry z powodu urazu, kibice przyglądali się zawsze argusowym okiem i po ogłoszeniu na oficjalnej konferencji prasowej przed meczami Polaków z Finlandią w ramach Ligi Światowej w Bydgoszczy przez trenera Castellaniego komunikatu, iż atakujący nie będzie w stanie pomóc reprezentacji w tegorocznym sezonie, przyjęli ową wiadomość dosyć spokojnie, z góry przygotowani na taki rozwój sytuacji, o tyle kontuzja Michała Winiarskiego wywołała prawdziwą falę krytyki i niektórzy zaczęli powątpiewać w słuszność często słyszanego sloganu, iż gra z orzełkiem na piersi to szczyt honoru i bezgranicznego oddania dla kraju. Sam przyjmujący, który narzekał na dokuczliwy ból barku i musiał poddać się zabiegowi chirurgicznemu, wielokrotnie powtarzał, że nie mógł zwlekać z operacją, a kibice, wytwarzając wokół reprezentacji atmosferę, którą można było kroić nożem, swoje nadzieje zaczęli pokładać w umiejętnościach i ogromnemu doświadczeniu Sebastiana Świderskiego, zawsze gotowego na poświęcenia dla biało-czerwonej kadry...
Niefortunne mecze kontrolne z Bułgarią
Na domiar złego, podczas spotkania sparingowego reprezentacji Polski w bełchatowskiej Energii z Bułgarią, jak na ironię, fatalnej kontuzji ścięgna Achillesa doznał Sebastian Świderski, który aktualnie jest już po operacji. Bułgarzy z Polski wyjechali z dwoma porażkami na swoim koncie, ale w tym momencie nikt nie zwracał uwagi na owe rezultaty - wszyscy zaczęli zadawać dramatyczne pytania: Co dalej z naszą reprezentacją? Trener kadry Polski zadecydował, że ciężar gry na pozycji atakującego będą musieli wziąć na swoje barki doświadczony Piotrek Gruszka z młodym Jakubem Jaroszem, eliminując Marcela Gromadowskiego, który również narzekał na kontuzję. Na nieobecności w kadrze Świderskiego i Winiarskiego "skorzystali" Zbigniew Bartman oraz Bartosz Kurek i wspomagani przez defensywnych przyjmujących - Michała Bąkiewicza oraz Ruciaka, mają pomóc reprezentacji w zajęciu jednego z dwóch premiowanych awansem do mistrzostw świata miejsc w gdyńskim turnieju. Sporą niespodzianką w składzie Castellaniego jest natomiast brak Grzegorza Łomacza, który podczas "Światówki" dostawał więcej szans aniżeli Paweł Woicki. Podobną sytuację można było zaobserwować w rywalizacji środkowych, gdzie Kadziewicz wygrał rywalizację z Nowakowskim. Trener uzasadniał owe decyzje chęcią odnalezienia odpowiednich proporcji co do graczy dysponującymi sporym doświadczeniem reprezentacyjnym a zawodnikami, którzy owego bagażu doświadczeń po prostu nie zdołali jeszcze nagromadzić i mogli nie sprostać presji ważnego turnieju.
Brak awansu nie wchodzi w ogóle w rachubę
Francja, Słowacja i Słowenia to rywale, których podejmować będą w Gdyni podopieczni Daniela Castellaniego. Awans do przyszłorocznych mistrzostw świata we Włoszech mogą zagwarantować sobie jedynie dwie ekipy i w roli bezsprzecznych faworytów do zajęcia premiowanych lokat występują reprezentanci Polski oraz "Trójkolorowych". Nie należy bać się stwierdzenia, iż brak owej przepustki byłby swoistą kompromitacją polskiej siatkówki, która, notabene, stawiana jest według znamienitych ekspertów za znaczącą siłę w ogólnej hierarchii ów dyscypliny. Mimo ciernistej drogi, mimo szeregu ciężkich kontuzji, reprezentacja Daniela Castellaniego powinna zagwarantować sobie awans do mistrzostw jeszcze przed swoją ostatnią, niedzielną potyczką z Francuzami. Oby biało-czerwoni, podobnie jak podopieczne Jerzego Matlaka, niesieni dopingiem swoich kibiców pokonali swoje słabości i udowodnili, że jeszcze polska siatkówka nie zginęła, a drzemie w niej wciąż spory potencjał.
Skład reprezentacji Polski na turniej kwalifikacyjny do MŚ 2010 w Gdyni:
Rozgrywający:
Paweł Zagumny, Paweł Woicki
Przyjmujący:
Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman, Michał Bąkiewicz, Michał Ruciak
Atakujący:
Jakub Jarosz, Piotr Gruszka
Środkowi:
Marcin Możdżonek, Daniel Pliński, Łukasz Kadziewicz
Libero:
Piotr Gacek
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)