TAURON Liga. DPD IŁCapital Legionovia nie wykorzystała szansy z faworytem. "Nie dojechałyśmy na trzeci mecz"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Izabela Lemańczyk
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Izabela Lemańczyk

Siatkarki DPD IŁCapital Legionovii Legionowo były mocno zawiedzione po decydującym meczu z E.Leclerc Moya Radomką Radom, przegranym 1:3. - Trudno mówić o wyrównanym spotkaniu, gdy przegrywa się w setach do 15 i do 10 - przyznała Izabela Lemańczyk.

W trzecim meczu ćwierćfinałowym TAURON Ligi DPD IŁCapital Legionovia Legionowo nie dała rady dotrzymać kroku E.Leclerc Moya Radomce Radom, przegrywając 1:3. Podopieczne Alessandro Chiappiniego były w stanie nawiązać walkę z przeciwniczkami jedynie w pierwszym i trzecim, wygranym 25:22 secie. W drugiej i czwartej partii wyżej notowana drużyna nie pozostawiła złudzeń.

Nie "dojechały na mecz" i nie wykorzystały szansy

- Nie możemy uznać za wyrównany mecz, w którym przegrałyśmy w setach do 15 i do 10 - zwróciła uwagę Izabela Lemańczyk. - Mówiąc krótko, po prostu "nie przyjechałyśmy" na to spotkanie. Oczywiście chciałyśmy wypaść jak najlepiej, powalczyć o to, aby wejść do "czwórki", gorąco w to wierzyłyśmy, natomiast po dwóch setach widać było, że nie zrealizowałyśmy praktycznie nic z tego, co było mówione przed meczem - podkreśliła libero zespołu spod Warszawy.

Po pierwszym pojedynku w tej parze pachniało jednak niespodzianką. Legionovia wywiozła bowiem z Hali MOSiR-u w Radomiu zwycięstwo 3:1 i znajdowała się w dobrym położeniu przed spotkaniem we własnym obiekcie. - W kontekście całej rywalizacji, do dwóch zwycięstw, uważam, że zrobiłyśmy, co mogłyśmy. Nie postawiłyśmy kropki nad "i" u siebie na boisku, mając dziewięć piłek setowych w górze w pierwszym secie tamtego meczu - przypomniała Lemańczyk.

ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni

Bardzo dziwny sezon

Legionowianki poniosły porażkę 1:3 i przed decydującym starciem to one były w mniej komfortowej sytuacji. W kluczowym boju Radomka udowodniła swoją wyższość. Choć rywalki zajęły drugie miejsce po rundzie zasadniczej, zaś drużyna libero była siódma i nie dawano jej zbyt wiele szans, 30-latka nie mogła odżałować niewykorzystanej okazji.

- Nasze siódme miejsce po sezonie regularnym nie wynikało z tego, że na nie zasłużyłyśmy. Proszę spojrzeć, że te rozgrywki były bardzo dziwne, poza pierwszymi dwoma czy trzema zespołami, reszta była bardzo wyrównana i każdy mógł walczyć z każdym - zaznaczyła siatkarka.

- Mecze drużyn ŁKS-u i Bielska to też były wyrównane zawody. Kalisz "utarł nosa" kilku drużynom w trakcie sezonu. Wcale nie jest pocieszające to, że grałyśmy z Radomką trzy mecze, bo równie dobrze mogłyśmy walczyć o medale - odpowiedziała Lemańczyk, zapytana o to, czy choć małym pocieszeniem jest dla niej fakt rozegrania trzech spotkań z Radomką.

Legionovię czeka teraz rywalizacja o siódme miejsce. Zmierzy się w niej z Energą MKS-em Kalisz, a pierwsze spotkanie zostanie rozegrane już w najbliższą sobotę. Początek o godz. 18:30.

Czytaj także:
>> Grupa Azoty ZAKSA znów doprowadziła kibiców do czerwoności "Myślę, że kibice z jednej strony mogą nas nie lubić..."
>> Liga Mistrzów. Znakomita oglądalność hitowego półfinału Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Źródło artykułu: