Wtorkowe starcie pomiędzy Developresem SkyRes Rzeszów, a ŁKS-em Commercecon Łódź miało zadecydować o tym, który z tych zespołów awansuje do finału TAURON Ligi. Pierwszy mecz tej rywalizacji był rozgrywany w Rzeszowie. Zwycięstwo padło łupem przyjezdnych, które w piątek u siebie musiały tylko postawić kropkę nad i. Ta sztuka im się nie udała, podopieczne Stephane'a Antigi okazały się lepsze i wygrały bez straty seta.
Początek spotkania był bardzo zacięty. Dopiero za sprawą błędu ustawienia rywalek rzeszowianki uzyskały dwupunktową przewagę, którą powiększyły po ataku Juliette Fidon-Lebleu (11:8). Łodzianki znakomicie jednak czytały grę przeciwniczek i błyskawicznie wyrównały. Także gospodynie kilkukrotnie się pomyliły i to ŁKS prowadził trzema punktami (21:18). Przyjezdne miały już tego seta pod kontrolą, a zwycięstwo przypieczętowała atakiem Anna Kalandadze (25:22).
Po wyrównanym początku kolejnej partii rzeszowianki zaczęły zyskiwać przewagę. Znakomicie w ofensywie i bloku prezentowała się Kiera van Ryk, co dało gospodyniom trzypunktową zaliczkę (11:8). Zawodniczki ŁKS-u nie zamierzały składać broni. Coraz lepiej prezentowały się w kontrze, wykorzystały pomyłki rywalek i doprowadziły do remisu. Rzeszowianki jednak szybko odbudowały przewagę po kolejnej efektownej "czapie" Kanadyjki. Developres nie dał przeciwniczkom szans w końcówce, a wygraną drużyny przypieczętowała kapitalną zagrywką Anna Stencel (25:20).
ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"
Na początku kolejnej partii ŁKS popełnił kilka błędów z rzędu i przyjezdne przegrywały już 2:6. Rzeszowianki także jednak się myliły, co pozwoliło łodziankom szybko złapać kontakt z rywalkami, a kontra Katariny Lazović dała im remis. Developres błyskawicznie odbudował przewagę za sprawą znakomitych zagrywek Jeleny Blagojević oraz Magdaleny Grabki (14:10). Zawodniczki gości nie składały broni, dokładały punkty blokiem i traciły już tylko jedno "oczko". Błyskawicznie blokiem zrewanżowały się Fidon-Lebleu oraz Stencel (18:13). Końcówkę zdominowały już gospodynie, które wygrały 25:17.
Trener Michal Mašek postawił na ofensywę, na boisku pojawiła się Katarzyna Zaroślińska-Król, na przyjęcie przestawiono Kalandadze, a plac gry opuściła Aleksandra Wójcik. Efektowny blok oraz kąśliwe zagrywki dały ŁKS-owi trzypunktowe prowadzenie (4:1). Gospodynie po błędach przeciwniczek niemal zniwelowały straty, lecz asem popisała się Lazović i przyjezdne odbudowały zaliczkę. Czapą odpowiedziała Blagojević i na tablicy wyników widniał remis (10:10).
Rzeszowianki poszły za ciosem, szczelną ścianę na siatce postawiły van Ryk oraz Stencel. Zdeprymowana Kalandadze uderzyła w aut, co skutkowało czteropunktową stratą ŁKS-u (12:16). Przyjezdne wywierały presję swoją zagrywką, za sprawą znakomitych ataków Lazović błyskawicznie wyrównały. Kapitalne zagrywki w końcówce oraz świetna gra w obronie dały ŁKS-owi dwa setbole. Jednak ich nie wykorzystały, złe przyjęcie Magdaleny Saad skutkowało atakiem z przechodzącej piłki rzeszowianek. Gospodynie dołożyły skuteczny blok i wygrywały 25:24. Przyjezdne błyskawicznie wróciły na prowadzenie, ale nie były w stanie wykorzystać piłek setowych. Blokiem popisała się Zuzanna Efimienko-Młotkowska (29:28). Awans do finału dał rzeszowiankom atak Jeleny Blagojević.
Finałowym rywalem Developresu SkyRes Rzeszów będzie Grupa Azoty Chemik Police. Z kolei zawodniczki ŁKS Commercecon Łódź powalczą o brąz z E.Leclerc Moya Radomką Radom. Pierwsze mecze tych rywalizacji odbędą się już 10 kwietnia.
Developres SkyRes Rzeszów - ŁKS Commercecon Łódź 3:1 (22:25, 25:20, 25:17, 30:28)
Developres SkyRes: Van Ryk, Krajewska, Blagojević, Stencel, Efimienko-Młotkowska, Fidon-Lebleu, Krzos (libero) oraz Grabka, Rasińska, Kaczmar, Przybyła (libero)
ŁKS: Pacak, Wójcik, Lazović, Bongaerts, Alagierska, Kalandadze, Saad (libero) oraz Ninković, Zaroślińska-Król, Strasz (libero)
Czytaj więcej:
PlusLiga. Anastasi docenia klasę rywali, ale nie traci pewności siebie. "To jak oni grali… Mamma mia!" [WYWIAD]
Jacek Nawrocki powołał skład reprezentacji Polski. Są zaskoczenia i powroty