Kinga Popiołek: Jest zwycięstwo, jest awans, czy jest też ulga?
Piotr Gacek: Na pewno tak. Może nie presję, ale czuliśmy taką odpowiedzialność, że ten awans po prostu trzeba wywieźć z Gdyni i udało się. Podeszliśmy bardzo skoncentrowani do sobotniego meczu, w piątkowym również całkiem dobrze nam poszło. Myślę, że dobrze budujemy kolektyw w zespole.
Przed wami jeszcze jedno spotkanie przeciwko Francji, kibice powinni nastawić się na walkę z waszej strony?
- Mecz z Francją jest niby o przysłowiową pietruszkę, będziemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie, ale również, jako że mamy Francuzów w grupie podczas mistrzostw Europy, dobrze będzie sprawdzić w jakim punkcie przygotowań jesteśmy.
Czy Francuzi już są rozpracowani przez was?
- Nie mieliśmy jeszcze odprawy na temat Francji, widzieliśmy ich dwa spotkania rozegrane w Gdyni. Przed poprzednimi meczami mieliśmy bardzo dużo takich odpraw i byliśmy dobrze przygotowani. Do spotkania z Francją możemy się przygotowywać na spokojnie już teraz, kiedy potyczka ze Słowakami jest za nami. Ale znamy tych zawodników, kilku z nich gra w polskiej lidze. Jest to bardzo dobry zespół i fajnie będzie z nimi pograć, powalczyć o pierwsze miejsce.
Trener Panas powiedział po sobotnim spotkaniu, że głupio byłoby, gdyby wicemistrzowie świata nie awansowali do przyszłorocznego turnieju.
- Tak, i tak naprawdę nie było innego wyjścia. Jesteśmy tak doświadczonym zespołem, że przegrana tutaj byłaby bardzo dużą niespodzianką. Ale wywiązaliśmy się z zadania w stu procentach i w niedzielę będziemy chcieli dołożyć taką cegiełkę, żeby rywalizację tutaj zakończyć na pierwszym miejscu.
Wróćmy jeszcze na chwilę do spotkania ze Słowakami. Wygrana 3:1, ale nie było tak łatwo, jak mógłby na to wskazywać wynik.
- Słowacy bardzo dobrze zagrali, byli pewni siebie. W drugim secie przespaliśmy początek seta, kiedy przegrywaliśmy 1:4, to właśnie tych trzech punkcików zabrakło nam w końcówce i pewnie mecz skończyłby się wynikiem 3:0. Ale nie ma co myśleć o tym, co było. Jest awans, cieszymy się z tego, bo takie było założenie w tym turnieju. Mam nadzieję, że kolejne sety i mecze będą procentować, aby na mistrzostwach Europy złapać maksymalny pułap i optymalną formę. Mam nadzieję przywieźć z Turcji coś fajnego.
Powrócił pan do reprezentacji po nieco dłuższej przerwie, tak samo jak Piotr Gruszka czy Paweł Zagumny. Doświadczeni zawodnicy wpłynęli jak najbardziej pozytywnie na grę drużyny.
- Myślę, że bardzo dobrze zrobił nam odpoczynek. Ta przerwa, którą dał nam trener Castellani, pozwoliła nam zregenerować siły psychiczne i fizyczne. Czujemy się bardzo dobrze w tej grupie, to właśnie z nią zdobywaliśmy największe sukcesy w naszej karierze. Wiadomo, że brakuje kilku zawodników, których niestety wykluczyły kontuzje. Ale czujemy się ze sobą dobrze, tworzymy zgrany kolektyw i myślę, że to jest najważniejsze jeśli chodzi o podstawę budowania zespołu.
Czy te kontuzje, o których pan mówił, wpłynęły jakoś negatywnie na morale zespołu?
- Wychodząc na boisko staramy się o tym nie myśleć. Jeżeli płakalibyśmy za każdym razem, że nie ma tego czy tamtego zawodnika, to moglibyśmy wpaść w jakiś dół. Jest to sport, w którym niestety kontuzje nas nie omijają. Przykro nam, że właśnie w tym roku naszą reprezentację dotknęła taka plaga kontuzji.
Tym bardziej, że jesteście tuż przed mistrzostwami Europy...
- Co dwa lata są mistrzostwa Europy i co dwa lata coś przykrego nam się przytrafia. Ale myślę, że ta młodzież, która weszła do reprezentacji, tak wspaniale zastępuje tych zawodników, którzy są zmuszeni rehabilitować się, iż to wystarczy, aby z mistrzostw przywieźć jakiś sukcesik.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)