Trwa maraton w finale Tauron Ligi. "Nastawiamy się na same tie-breaki"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów

Po dwóch meczach w finale Tauron Ligi jest 1:1 i w obu o zwycięstwie decydowała najmniejsza możliwa różnica dwóch punktów. - Chyba nie ma osoby, która spodziewała się krótkiego finału - mówi Daria Przybyła, libero Developresu SkyRes Rzeszów.

Rywalizacja o mistrzostwo Polski toczy się do trzech zwycięstw albo Grupa Azoty Chemik Police, albo Developresu SkyRes Rzeszów. Do drugiego pojedynku z serii doszło w województwie zachodniopomorskim i obrończynie trofeum postawiły w nim na swoim punktem na 15:13 w tie-breaku. Wygrane 3:2 spotkanie było skomplikowane dla Chemika, ponieważ w pierwszym oraz w drugim secie został pokonany przez Developres i prezentował się niemrawo.

- W pewnym momencie nie miałyśmy nic do stracenia i postawiłyśmy wszystko na jedną kartę - wspomina przyjmująca Martyna Łukasik w rozmowie z Chemik TV. - Kluczowa była zagrywka, którą odrzuciłyśmy zespół z Rzeszowa od siatki. To ułatwiło nam grę w bloku i w obronie. Dlatego było łatwiej o osiągnięcie korzystnego wyniku.

- Spotkania z przeciwnikiem z Rzeszowa zawsze przeciągają się. Jest w nich dużo obron, długich akcji. Dlatego nie nastawiamy się na krótsze mecze, a na pięć setów w każdym z nich - dodaje Łukasik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach

Trzeci mecz rozpocznie się w sobotę o godzinie 17:30 w Rzeszowie. Lepszy w sezonie zasadniczym Developres spróbuje wykorzystać atut hali Podpromie tak samo jak zrobił to tydzień temu. Biorąc pod uwagę dotychczasową sytuację w finale, należy spodziewać się kolejnego długiego starcia.

- Z Chemikiem najczęściej gra się w tie-breaku. Podejrzewam, że ten finał może tak przebiegać i zamknąć się w pięciu meczach. Chyba nie ma osoby, która spodziewała się krótkiego finału. To jest niemożliwe przy tych drużynach - mówi libero Daria Przybyła przed kamerą PLS TV.

- Sił już trochę brakuje obu drużynom, ale to normalne w końcówce sezonu. Mamy już dużo w rękach i w nogach. Gra w finale co 3-4 dni nie pomaga w regeneracji. Na dodatek te mecze są długie. Grając z Chemikiem 10 punktów przewagi nie gwarantuje zwycięstwa, a 10 punktów straty nie skazuje na porażkę. Taka jest żeńska siatkówka - dodaje Przybyła.

Czytaj także: Co to był za horror! Niemal trzygodzinny bój, ogromne emocje i historyczny awans ZAKSY do finału

Czytaj także: Brutalne pożegnanie Grupy Azoty Chemika Police z Ligą Mistrzyń

Źródło artykułu: