Grupa Azoty ZAKSA nie powiedziała ostatniego słowa w finałowej rywalizacji. Toniutti o mistrzostwie: Sprawa jest otwarta

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: Benjamin Toniutti
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: Benjamin Toniutti

- Nie jest to najlepszy start, ale musimy myśleć o niedzieli. Sprawa jest otwarta - mówił Benjamin Toniutti. W niedzielę Grupa Azoty ZAKSA zagra przeciwko Jastrzębskiemu z nożem na gardle. Przegrana zakończy finałową rywalizację i da ZAKSIE srebro.

Choć przed finałową rozgrywką Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w dotychczasowym sezonie przegrała zaledwie cztery razy, najsłabszy mecz przytrafił się jej w decydującej fazie rozgrywek. W pierwszym finale PlusLigi obrońcy mistrzowskiego tytułu ulegli Jastrzębskiemu Węglowi 1:3 nie wykorzystując atutu swojego boiska i notując piątą porażkę w sezonie.

Jedynie w pierwszym secie ZAKSA zagrała na poziomie, do którego przyzwyczaiła kibiców. Jednak im dłużej trwał mecz tym gorzej się prezentowała, biła od niej bezsilność w konfrontacji z jastrzębską zagrywką i problemy z pierwszym atakiem.

- My rozpoczęliśmy mecz, ale to oni źle wtedy grali. To stanowiło różnicę. W pewnym momencie przestaliśmy grać, a Jastrzębianie zaczęli budować pewność siebie. Wiedzieliśmy, że to zespół, który serwuje bardzo dobrze i w meczu to potwierdzili. Zrobili 14 błędów przy 9 asach. Rozegrali w tym elemencie bardzo dobre spotkanie - mówił klubowej telewizji francuski rozgrywający Benjamin Toniutti.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lindsay Vonn zachwyca formą w bikini

Kędzierzynianom zbrakło zmian. Podczas gdy Jakub Bucki zameldował się u przyjezdnych na boisku, dał pozytywny impuls w ofensywie, a gdy ZAKSA miała problemy z szóstkowiczami, zmiennicy nie zdołali odmienić losów meczu choć taka potrzeba świeżości była. Były momenty gdzie z wyjściowego składu tylko Toniutti i Semeniuk byli na boisku. Po przegranym drugim secie nie zdołali nie tyle przełamać jastrzębian, co złapać kontakt. - Straciliśmy swoje szanse. Nawet gdy przegrywaliśmy, mieliśmy szansę wrócić do gry, ale nie wykorzystywaliśmy ich.

Na odpoczynek i przygotowanie do rewanżu kędzierzynianie będą mieć teraz więcej czasu niż mieli na sam finał. W półfinałach PGE Skrę Bełchatów ograli dopiero w niedziele, a w środę już gościli Jastrzębski Węgiel. Jeżeli ponownie przegrają, korona opuści Opolszczyznę. Po dwóch latach z rzędu ZAKSA będzie musiała ustąpić najwyższego stopnia podium.

- Nie jest to najlepszy start, ale musimy myśleć o niedzieli. Sprawa jest otwarta, możemy tam wygrać i wrócić do Kędzierzyna-Koźle.

Drugi finałowy mecz o mistrzostwo Polski odbędzie się w niedzielę 18 kwietnia o godzinie 17:30.

Czytaj także:
-> Jastrzębianie rozpoczęli źle. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Jurij Gladyr. Kolega powiedział, co zrobił
-> PlusLiga. ZAKSA na kolanach. Złoto w zasięgu Jastrzębskiego Węgla!

Komentarze (0)