PlusLiga. Gardini poprowadził zespół do mistrzostwa Polski. "Siatkarze byli prawdziwymi boiskowymi kilerami"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Tomasz Fornal i Andrea Gardini
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Tomasz Fornal i Andrea Gardini

Jastrzębski Węgiel po 17 latach ponownie znalazł się na tronie PlusLigi. - Mówiłem zawodnikom, że nazwiska, które mamy z tyłu na koszulkach, nie są tak ważne, jak to, co mamy z przodu, czyli herb klubu - powiedział trener ekipy Andrea Gardini.

Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla w tym sezonie zajęli drugie miejsce w fazie zasadniczej PlusLigi. W play-off szli jak burza i awansowali do finału. W nim czekała już na nich Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w oczach wielu była zdecydowanym faworytem. - Być może dla niektórych to mistrzostwo jest nieoczekiwane, ale od samego początku myślałem, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną. Musieliśmy tylko to sobie uświadomić - ocenił trener JW Andrea Gardini.

W pierwszym meczu finałowym zawodnicy Jastrzębskiego Węgla pokazali, na co ich stać. Zaprezentowali znakomitą siatkówkę i pokonali rywali 3:1. Z kolei w niedzielę wytrzymali presję. Mimo przegranej w pierwszej partii znowu wzbili się na wyżyny i przypieczętowali tytuł mistrza Polski.

- Nie ma się co za dużo roztrząsać nad tym pierwszym przegranym setem. Musieliśmy po prostu pozostać cierpliwi. Wiedziałem, że zawodnicy są gotowi do walki. Później siatkarze byli prawdziwymi boiskowymi kilerami. Na końcu wygraliśmy! I to przeciwko ZAKSIE, jednemu z najmocniejszych klubów w Europie, bo przecież oni jeszcze zagrają w finale Ligi Mistrzów. Zaprezentowaliśmy się po prostu znakomicie - stwierdził Włoch.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Jastrzębian w tym sezonie nie ominęły trudne momenty. Wielu zawodników musiało sobie radzić z drobnymi urazami, a do tego zespół nie przeszedł koronawirusa za jednym razem. Drużyna ze Śląska nie mogła wziąć udziału w żadnym z dwóch turniejów Ligi Mistrzów z powodu choroby.

Ekipa musiała sobie także poradzić ze zmianą na stanowisku trenera. Luke'a Reynoldsa w styczniu zastąpił Andrea Gardini. Trudne momenty uczyniły jednak zespół silniejszym i Jastrzębski Węgiel po raz pierwszy od 2004 roku mógł się cieszyć z tytułu mistrza Polski.

- Kluczem do zwycięstwa była drużyna. Mówiłem zawodnikom, że nazwiska, które mamy z tyłu na koszulkach, nie są tak ważne, jak to, co mamy z przodu, czyli herb klubu. Jesteśmy częścią zespołu i jeśli tak myślimy, to to naprawdę działa. Dla mnie to znakomite doświadczenie jako trenera, który był tu tylko przez 2,5 miesiąca - przyznał szkoleniowiec.

Przez cały sezon, a także w meczu finałowym trener nie bał się korzystać ze zmienników. - Drużyna była złożona z 14 zawodników. Nie w każdym momencie sezonu oni wszyscy byli do dyspozycji, więc nie mogłem skorzystać ze wszystkich siatkarzy. Kiedy jednak tylko była taka możliwość, to starałem się wykorzystać każdego - zakończył Andrea Gardini.

Czytaj więcej:
PlusLiga. Ależ kapitalna walka w finale. Mamy nowego mistrza Polski!
Finał PlusLigi 2020/2021. Ceremonia dekoracji medalistów [GALERIA]

Źródło artykułu: