Po dwóch zwycięstwach nad Włochami i Serbią, reprezentacja Polski zaostrzyła apetyty kibiców na kolejne wygrane. Słoweńcy od dłuższego czasu są niewygodnymi rywalami dla Biało-Czerwonych. Przełamaniem był mecz podczas walki o igrzyska, ale podczas mistrzostw Europy wygrywali z naszą kadrą trzykrotnie.
Podopieczni Alberto Giulianiego bardzo mocno zmotywowani przystąpili do Ligi Narodów. Długo walczyli o to, by móc grać w tych prestiżowych rozgrywkach. Ciągle coś stawało na przeszkodzie. Nie wywalczyli awansu na igrzyska, więc na tę część sezonu był to ich główny cel. W debiucie przegrali z Serbami (1:3), ale wygrali z Włochami (3:0) i po tym triumfie przystąpili do rywalizacji z podwójnymi mistrzami świata.
Trener Vital Heynen postanowił dać odpocząć m.in. Wilfredo Leonowi czy Kamilowi Semeniukowi. Do gry oddelegował zupełnie inną szóstkę niż w dwóch poprzednich spotkaniach, dzięki czemu kolejni zawodnicy mogli się sprawdzić na boisku.
ZOBACZ WIDEO: Czym jest "bańka" podczas Ligi Narodów? Wyjaśnia kierownik reprezentacji
Początek nie był najlepszy dla naszej kadry. Wynikało to jednak głównie z dobrej gry Słoweńców, u których funkcjonowała lepiej zagrywka, a także atak. Po naszej stronie rytmu w ataku znaleźć nie mogli Aleksander Śliwka i Michał Kubiak. W końcówce przebudził się Mateusz Bieniek, ale było już za późno na odrobienie strat, rywale wygrali seta do 22.
Na początku drugiej partii doszło do dość długiej wideoweryfikacji w efekcie powtórzonej piłki. Od tej pory Biało-Czerwoni zaczęli radzić sobie znacznie lepiej. Świetnie nadal grał Bieniek, stając się liderem drużyny. Więcej korzyści przynosiły sprytne akcje Śliwki.
Słoweńcy nie spuszczali z tonu, cały czas dobrze grali Klemen Cebulj i Tine Urnaut. Na niewiele się to zdało, zarówno Gregor Ropret, jak i Dejan Vincić nie byli w stanie odwrócić losów seta, kiedy w polu zagrywki pojawił się Bieniek.
Przegrana partia nie podłamała drużyny Giulianiego. Ofiarna gra Janiego Kovacicia w defensywie ratowała ogrom piłek. Słoweńcy przejęli na dobre inicjatywę, Toncek Stern pewnie kończył piłki na prawym skrzydle i nie było złudzeń, kto jest lepszy.
Czwarty set okazał się ostatnim. Choć Polacy walczyli do samego końca, bez dobrego przyjęcia nie znaleźli recepty na przeciwników. Ci bezlitośnie wykorzystywali wszelkie błędy. Ropret miał duży komfort, częściej korzystał ze środkowych. Gdyby nie Bieniek, to porażka w tej partii byłaby bardziej dotkliwa. Spotkanie zakończył błąd w ataku Łukasza Kaczmarka.
Polska - Słowenia 1:3 (22:25, 25:23, 19:25, 23:25)
Polska: Kaczmarek, Łomacz, Kubiak, Śliwka, Bieniek, Kłos, Wojtaszek (libero) oraz Fornal, Drzyzga, Muzaj
Słowenia: Stern, Pajenk, Ropret, Kozamernik, Cebulj Urnaut, Kovacić (libero) oraz Sket, Vincić, Videcnik.
Czytaj też:
Liga Narodów. Kolejny dreszczowiec reprezentacji Niemiec. Niespodziewane problemy Francuzów
Liga Narodów. Zagraniczne media po meczu Polska - Serbia: Polacy nierozwiązywalną zagadką i koszmarem dla Serbów
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)