Zwykle mocno obsadzony Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, w tym roku poza polską reprezentacją gości trzy co najwyżej przeciętne drużyny - Norwegię, Egipt oraz Azerbejdżan - i dla Biało-Czerwonych jest tylko mocniejszym przetarciem i złamaniem treningowej rutyny w ostatnich dniach przed olimpijskim ślubowaniem (poniedziałek) i wylotem do Japonii (wtorek). A także atrakcją dla kibiców - starcie z Norwegami było pierwszym meczem naszej drużyny narodowej z udziałem publiczności od października 2019 roku, a pierwszym takim spotkaniem rozgrywanym w Polsce od sierpnia 2019 w trójmiejskiej Ergo Arenie.
W turnieju ku pamięci legendarnego trenera, tradycyjnie już rozgrywanego w Tauron Arenie w Krakowie, żaden z tegorocznych uczestników nie ma wystarczająco dużo jakości, by w starciu z mistrzami świata powalczyć choćby o wygranego seta. W piątek po Norwegach było to widać od pierwszych piłek meczu. Polacy zagrali bez kapitana Michała Kubiaka, Bartosza Kurka i Wilfredo Leona, ale siły ognia i tak mieli więcej niż trzeba, by dać Skandynawom lekcję siatkówki.
Pierwszy set przebiegał według scenariusza, który nikogo nie zaskoczył. Polski zespół nie forsował tempa, ale mimo to szybko zbudował dużą przewagę (8:2, 15:6), a przeciwnicy tylko sporadycznie pokazywali dobre akcje - jak wtedy, gdy udało im się zablokować Aleksandra Śliwkę.
ZOBACZ WIDEO: "To było absolutnie skandaliczne". Eksperci grzmią po meczu Anglia - Dania
W większości wymian Biało-Czerwoni nie mieli żadnych problemów z kończeniem swoich ataków, z kolei ataki Norwegów zatrzymywali blokiem lub zmuszali rywali do błędów. Skala tych błędów, co trzeba odnotować, była wyraźnie większa od tej, do której przyzwyczajeni są obserwatorzy meczów naszej drużyny.
Spokojna partia numer jeden zakończyła się bardzo wysokim zwycięstwem 25:13. W drugim Norwegowie na początku byli w stanie utrzymywać trochę mniejszy, trzypunktowy dystans (9:6), ale na drugiej przerwie technicznej tych punktów tracili już osiem (16:8). W końcówce pokazali kilka ofiarnych akcji w obronie, raz w bloku zabłysnął Oskar Raftevold, który efektownie zatrzymał Łukasza Kaczmarka, jednak dysproporcja w umiejętnościach i sile fizycznej była zbyt duża, by Polacy choć przez chwilę poczuli się zagrożeni. Po pewnym ataku Kaczmarka zamknęli tę partię wynikiem 25:14.
Kiedy wydawało się, że Polacy szybko i bezproblemowo zaczną mecz, Norwegowie postawili im trudniejsze warunki. Na początku trzeciego seta wyszli nawet na dwupunktowe prowadzenie (7:5), a w końcówce seta przegrywali różnicą tylko dwóch, trzech punktów. W ostatnich akcjach nie mieli jednak wiele do powiedzenia. Po punktowym serwisie Kaczmarka Biało-Czerwoni prowadzili 23:18 i było pewne, że to spotkanie za chwilę się skończy. Skończyło się po błędzie norweskiego zawodnika w ataku, wynikiem 25:20 w trzecim secie i bardzo planowym 3:0 w całym spotkaniu.
W kolejnych dniach XVIII Memoriału Wagnera Polacy zmierzą się z Azerbejdżanem (sobota, godzina 18) i Egiptem (niedziela, godzina 16).
Memoriał Wagnera, Tauron Arena Kraków, dzień pierwszy
Polska - Norwegia 3:0 (25:13, 25:14, 25:20)
Polska: Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero).
Norwegia: Petter Ostvik, Jakob Thelle, Oskar Raftevold, Kristian Bjelland, Martin Olimstad, Eirik Bjelland, Oystein Bergum (libero).
Czytaj także:
Memoriał Wagnera. Absolutna dominacja na otwarcie
Tunezyjczycy nie zagrają w Memoriale Huberta Wagnera. "Sytuacja w kraju nie jest najlepsza"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)