Siatkarze z Bełchatowa rozegrali w czwartek ostatnią grę kontrolną przed startem nowego sezonu PlusLigi. Poprzednie rozgrywki PGE Skra zakończyła na czwartym miejscu, co zdecydowanie nie jest rezultatem zadowalającym zarówno zawodników, jak i sztab oraz działaczy i kibiców.
- Dla wszystkich nowy sezon wielką niewiadomą po tak długiej przerwie, po takim roku. Myślę, że to co przed nami wszystkich bardzo interesuje. Z punktu widzenia PGE Skry Bełchatów i w świetle tego, co działo się na rynku transferowym, mogę powiedzieć, że konkurencja jest niezwykle silna. Wierzę, że każdy z naszych ruchów transferowych to wzmocnienia dla nas uprawniające nas do tego, by grać o najwyższe cele - zapowiedział Konrad Piechocki na konferencji prasowej.
- Mamy pełną pokorę do naszych rywali i zdajemy sobie sprawę z tego, jak silni będą, ale jednocześnie wierzę, że silną pracą jako grupa i klub, będziemy walczyć o medal mistrzostw Polski. Nie chcę jednak składać innych deklaracji, jakiego koloru on będzie - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!
Drużynę poprowadzi Slobodan Kovac, który na tym stanowisku zastąpił Michała Gogola. Tę zmianę oczywiście będzie można ocenić dopiero po sezonie, ale - jak przekonuje szef klubu - zarząd kierował się racjonalnością.
- Zespół przejmuje niezwykle doświadczony trener, który osiągał sukcesy zarówno w siatkówce klubowej, m.in. w lidze włoskiej. To szkoleniowiec doświadczony w pracy z zespołem, w którym musi pogodzić wiele ambicji. Mamy wielu siatkarzy o uznanych nazwiskach i każdy z nich ma chęć gry w szóstce. Nie zawsze jest to łatwe, ale ja wierzę, że trener Kovac znajdzie wspólny język z każdym i przyczyni się do sukcesów PGE Skry - powiedział Piechocki.
Jednak tematem numer jeden w kontekście klubu z województwa łódzkiego jest sprawa rozstania z Taylorem Sanderem. Reprezentant USA nie pojawił się na przedsezonowych treningach, a dodatkowo kontakt z nim był utrudniony (więcej TUTAJ). Poprosiliśmy prezesa o komentarz do tej sytuacji.
- Zrobił się z tego tasiemiec. Historia Taylora Sandera rozpoczęła się przy jego dużych problemach i naszym ryzyku. Wszystko szło w dobrym kierunku i tylko splot nieszczęśliwych wydarzeń w Kędzierzynie-Koźlu spowodował, że sezon zakończył się tak jak się zakończył. Z optymizmem patrzyliśmy w przyszłość. Taylor złożył chęć pozostania w Bełchatowie, jeśli uznamy ze sztabem i zarządem, że akceptujemy jego warunki - tłumaczył Piechocki.
Ostatecznie jednak, jak czytamy w komunikacie klubu, "Sander otrzymał kilka kolejnych terminów, by przyjechać do Bełchatowa, jednak prośby i ponaglenia zostały przez Amerykanina zignorowane".
- To duża niespodzianka na minus. Zostało złożone wyjaśnienie, dotyczyło jego osobistych spraw. Cała otoczka i czas trwania tego zamieszania pozostawia spory niesmak. Biorąc pod uwagę, że dla mnie najważniejsze jest dobro klubu jako organizacji, nie mogliśmy pozwolić sobie na to, by sprawa wyjaśniała się w nieskończoność. Zespół zaczął okres przygotowawczy bardzo ciężko pracując. Decyzja jest nieodwołalna. Jesteśmy w procedurze prawnej celem zamknięcia tej sprawy. Kontrakt z naszej strony został rozwiązany - poinformował prezes KPS Skra Bełchatów S.A.
Pierwszy mecz nowego sezonu bełchatowianie rozegrają na wyjeździe w poniedziałek, 4 października z Cuprum Lubin.
Zobacz prezentację zawodników PGE Skry Bełchatów na sezon 2021/22