Żaliński z drużyną zepsuli wyjątkową rocznicę jego byłego klubu. "Taki był plan"

Dla mieszkającego na stałe w Radomiu Wojciecha Żalińskiego mecz z Cerradem Eneą Czarnymi był wyjątkowy. - Nawet nie próbuję się oszukiwać, że jest inaczej - przyznaje przyjmujący Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Wojciech Żaliński WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński
W meczu drugiej kolejki PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych 3:0. Niemal całe spotkanie z perspektywy kwadratu dla rezerwowych obejrzał Wojciech Żaliński. W końcówce drugiego seta mieszkający na stałe w Radomiu zawodnik wszedł jednak na boisko i przypomniał o sobie kibicom Wojskowych asem serwisowym. - Miałem dużo szczęścia. Dziękuję trenerowi, że dał mi taką szansę, on chyba wie, gdzie mieszkam. To miłe z jego strony, jestem mu wdzięczny - skomentował przyjmujący.

Przed rozpoczęciem pojedynku w Hali MOSiR-u były zawodnik miejscowych został uhonorowany za szczególne zasługi w stuletniej historii klubu. On i koledzy swoim bardzo pewnym zwycięstwem zepsuli jednak obchody okrągłej rocznicy. - Takie było założenie. Chcieliśmy tutaj przyjechać i wygrać za trzy punkty. Wykonaliśmy swoje zadanie - przyznał Żaliński.

33-latek na stałe mieszka w Radomiu. Nie ukrywa więc, że mecze z Czarnymi są dla niego szczególne. - Nawet nie próbuję się oszukiwać, że jest inaczej. Na cztery mecze przeciwko byłym drużynom trzy razy byłem najgorszy na boisku, właśnie z tego powodu, że nie potrafiłem emocjonalnie wytrzymać tych spotkań - podkreślił.

- W Grupie Azoty ZAKSIE pełnię iluzoryczną rolę i wydaje mi się, że ten mecz nie "ważył" aż tak dużo. Serce oczywiście mocniej bije przed spotkaniami przeciwko Czarnym - potwierdził.

Wiele dyskusji, emocji i kontrowersji wywołuje temat nowej hali widowiskowo-sportowej, w której od początku trwających już rozgrywek mieli występować między innymi siatkarze Wojskowych. Grają jednak jeszcze w wysłużonym obiekcie. - Trzy sezony temu byłem kapitanem Czarnych i miałem wprowadzać drużynę do nowej hali. Tak się jednak nie stało i ten temat już mnie tak nie emocjonuje. Mam nadzieję, że dopóki kontynuuje swoją przygodę z profesjonalną siatkówką, w końcu będzie mi dane tam zagrać. Oby stało się to w przyszłym sezonie - zaznaczył Żaliński.

Czytaj także:
>> Niespodziewane emocje w Bełchatowie. Niewykorzystana szansa Indykpolu AZS Olsztyn
>> Mistrzynie Polski z drobnymi kłopotami w Łodzi

ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×