Niecodzienny wyczyn bełchatowian. Kiedy Bieniek "bawił się" w polu zagrywki gospodarze tylko obijali bandy Areny Ursynów

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Mateusz Bieniek
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Mateusz Bieniek

Takiej dominacji w polu zagrywki nie widzieliśmy już dawno. W hali rywala siatkarze PGE Skry Bełchatów zdobyli aż 9 punktów bezpośrednio zza linii 9. metra. Ich rywale ani jednego, a zespół Projektu Warszawa mylił się w tym elemencie aż 20-krotnie.

Siatkarze PGE Skry Bełchatów w wypełnionej do ostatniego miejsca Arenie Ursynów błyskawicznie rozprawili się z drużyną Projektu Warszawa. Jednym z bohaterów spotkania był Mateusz Bieniek, który "sprezentował" podopiecznym Andrei Anastasiego aż sześć asów serwisowych.

- Cieszę się, że kolejny mecz moja zagrywka funkcjonuje na tak dobrym poziomie. Aczkolwiek samemu żadnego spotkania się nie wygra i każdy dołożył swoją cegiełkę do tych trzech punktów. Trudno było nas "ruszyć", to było bardzo przekonujące zwycięstwo - przyznał środkowy bełchatowian, który obok Dicka Kooya w niedzielę był jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Gospodarze również ryzykowali w polu zagrywki, ale bilans zysków i strat był dla nich zdecydowanie mniej korzystny. Nie dość, że pomylili się 20-krotnie w trzech setach, to rywale punktowali, nawet gdy trzeba było cofać się do rozegrania za linię trzeciego metra.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

- Podobała mi się też nasza gra na wysokiej piłce. Graliśmy bardzo mądrze i potrafiliśmy kończyć trudne piłki i to również zrobiło różnicę - zauważył środkowy reprezentacji Polski.

Zespół Slobodana Kovaca ma za sobą serię spotkań z samymi tuzami naszej ligi. Porażki z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz ekipą mistrzów Polski wstydu jednak bełchatowianom nie przyniosły.

- Myślę, że akurat jastrzębianie pokazali nam nad czym powinniśmy pracować. Wygraliśmy jednego seta, ale w pozostałych brakowało nam argumentów. U siebie w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle było już inaczej, mogliśmy się nawet pokusić o komplet punktów. Niestety, kędzierzynianie nie wybaczają błędów. Cieszy to, że popełniamy ich coraz mniej - dodał mistrz świata z 2018 roku.

W jednej z ostatnich akcji meczu rozgrywający gospodarzy próbował obić ręce blokujących i "wypchnąć" piłkę na aut. Gdyby nie challenge, decyzja I sędziego zostałaby utrzymana w mocy i zamiast piłki meczowej mielibyśmy wynik po 23.

- Dużo się pozmieniało i siatkówka daje nam takie możliwości. Kiedy jest taka przepychanka na siatce to czasami nawet odruchowo prosi się o challenge, bo być może ten zawodnik, który przepychał piłkę miał z nią kontakt jako ostatni i tak było i tym razem - wyjaśnił Bieniek.

Zobacz również: 
Słowo klucz: stabilizacja. "Cała liga na razie wygląda jak fala"
Rewolucja w Tauron Lidze. Wszystkie mecze transmitowane

Źródło artykułu: