Znowu w rodzinnym mieście i kolejny raz z wygraną. A to wszystko bez przedmeczowego treningu

Jan Firlej powrócił do rodzinnego Radomia i kolejny raz pokonał Cerrad Eneę Czarnych bez straty seta. - Taka praca - powiedział po zwycięstwie jego Indykpolu AZS-u Olsztyn 3:0. Pochwalił kolegę, który pozwolił odwrócić losy trzeciego seta.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Jan Firlej WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej
W sobotnim spotkaniu ósmej kolejki PlusLigi nie brakowało emocji. Pomimo bardzo zaciętych dwóch pierwszych setów, Indykpol AZS Olsztyn wywiózł z Hali MOSiR-u pełną pulę, pokonując Cerrad Eneę Czarnych Radom 3:0. Akademicy napotkali więc duży opór ze strony gospodarzy. - Spodziewaliśmy się trudnego meczu, zwłaszcza ja, ponieważ w tej hali gra się bardzo ciężko, na to uczulałem też chłopaków - podkreślił po zakończeniu zawodów Jan Firlej, wychowanek Wojskowych.

- Z powodu piątkowego meczu kobiet [Radomka grała z BKS-em Bielsko-Biała-przyp. P.D.], nie mogliśmy potrenować tutaj wieczorem, dostaliśmy tę halę do dyspozycji w takich godzinach, że ciężko było to logistycznie pogodzić. Mieliśmy więc tylko rozruch - ujawnił rozgrywający. - Mówiłem chłopakom, że będzie gorąca atmosfera, że jeśli Czarni poczują krew, to są bardzo groźni- kontynuował.

Od kilku lat Firlej przyjeżdża do Radomia jako zawodnik zespołów przeciwnych. Zawsze bardzo dobrze prezentuje się przed miejscową publicznością. - Miałem okazję trochę meczów tutaj zagrać, czy to w siatkówce młodzieżowej, jak Młoda Liga, czy w seniorskiej. Lubię tutaj wracać - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie

W zeszłym sezonie 25-latek przybył do hali ze złotym sufitem jako gracz GKS-u Katowice i wraz z kolegami zagrał perfekcyjny mecz. Podobnie było w sobotni wieczór. - Taka praca - skomentował z uśmiechem na ustach.

Tym razem trybuny radomskiego obiektu nie były wypełnione do ostatniego miejsca, jak to jest zazwyczaj. - Zwróciłem na to uwagę na rozgrzewce, a szczerze mówiąc, myślałem, że hala będzie pełna. Trochę byłem zaskoczony, ale i tak było głośno. Kibice robią mega robotę i bardzo dobrze jest ich słychać - zaznaczył.

W trzecim secie Indykpol AZS przegrywał z Czarnymi 16:20 czy 17:21. Wtedy jednak z kwadratu dla rezerwowych wszedł zadaniowo na zagrywkę Jan Król i wydatnie pomógł kolegom w odniesieniu zwycięstwa. - Janek dał świetną zmianę. Myślę, że to był kluczowy moment tego seta. Dał kilka fajnych, mocnych zagrywek, nie pomylił się ani razu, a do tego obronił jeszcze piłkę uderzaną po skosie. Janek przyczynił się do tego, że ten mecz "zamknął się" w trzech setach - komplementował Firlej.

Czytaj także:
>> Walka o mistrzostwo i Puchar Polski na "obczyźnie". Oto siatkarskie derby Łodzi, które zapadły w pamięć
>> Lokomotiw Kaliningrad po trudnym spotkaniu nadal niepokonany. Dobry występ Malwiny Smarzek-Godek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×