Kibice obu drużyn nie mogli wymarzyć sobie większej dramaturgii w derbach Łodzi. Po pewnie wygranym secie do 20 ełkaesianki straciły kontrolę w końcówce drugiej partii i przegrały na przewagi do 25. Potem zgasły i przegrały 21:25, by rozbić rywalki 25:11 w secie czwartym. O wszystkim decydował tie-break, w którym Łódzkie Wiewióry zwyciężyły 15:13 (szczegóły TUTAJ).
- Mam nadzieję, że kibicom się ten mecz spodobał. Dla nich grałyśmy te pięć setów. Same za szybko chciałyśmy skończyć to spotkanie. Zbyt wcześnie głowami byłyśmy w kolejnej partii i trudno było później przechylić szalę z powrotem na naszą korzyść - przyznała tuż po meczu Kamila Witkowska.
- Myślę, że to dzieje się w głowach. Zachwieje się pewność siebie, trafi się błąd i przegrywamy serią kolejne akcje. To coś, nad czym musimy pracować. Na pewno będziemy robić wszystko, żeby to odwrócić. Sezon jest jeszcze długi i podejrzewam, że na niejednej końcówce przepracujemy nasze głowy - obiecuje Krystyna Strasz.
Siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź były pod wrażeniem atmosfery panującej w Sport Arenie im. Józefa "Ziuny" Żylińskiego podczas derbowego starcia. Niemal wypełniona po brzegi hala żyła tym meczem długo przed pierwszym gwizdkiem i jeszcze kilkanaście minut po ostatniej piłce.
- Życzyłabym sobie, aby taka atmosfera była na każdym meczu. Kibice nas niosą z każdym punktem. Wszyscy to podkreślali. Starałyśmy się podejść do tego meczu jak do kolejnego innego i robić to, co robimy najlepiej, ale to, co się działo na trybunach, robiło wrażenie - podkreśliła Witkowska.
- Cieszę się, że była tak znakomita frekwencja - kibice zarówno nasi, jak i przeciwniczek stworzyli super klimat. To był mecz walki, jak każdy derbowy. Nie wiem już który raz zakończył się w tie-breaku. Cieszę się, ze stworzyłyśmy fajne widowisko, bo miałyśmy świadomość wagi tego spotkania - powiedziała Strasz.
Libero biało-czerwono-białych była jedną z jaśniejszych postaci spotkania z Grot Budowlanymi Łódź, choć miała do wykonania sporo "czarnej roboty', gdyż pojawiała się głównie na akcje w obronie.
- Cieszę się, że mogłam zagrać i pomóc zespołowi, ale gdyby ktoś później nie wystawił i nie skończył, to nic by z tego nie było. Tak samo musiał być dobrze ustawiony blok. Tu jest praca zespołowa nas wszystkich - skomentowała.
Teraz przed zespołem trenera Michala Maška wyjazdowe spotkanie rewanżowe w 1/16 finału Pucharu CEV. W środę o 18:00 łodzianki zagrają na Węgrzech ze Swietelskym Bekescsaba.
Zobacz także: Zuzanna Górecka ponownie w grze po kontuzji. "Bardzo chciałam wrócić na derby"
ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarek