W meczu 11. kolejki PlusLigi drużyna Cerradu Enei Czarnych pokonała u siebie Stal Nysa 3:1. Tydzień poprzedzający spotkanie z ostatnim zespołem tabeli był w Radomiu bardzo napięty. Mówiło się nawet o tym, że w przypadku porażki z funkcją trenera mógł pożegnać się Jakub Bednaruk. - Po przegranym 1:3 meczu w Lublinie pierwszy raz wszedłem do szatni i nie wytrzymałem. Możesz żałować słów wypowiedzianych po spotkaniu. Później mieliśmy sporo pogadanek, trików psychologicznych, ale przede wszystkim chcieliśmy pokazać, że jesteśmy jednością. To było widać w starciu ze Stalą od początku do końca - podkreślił szkoleniowiec Wojskowych.
On i podopieczni mogli odetchnąć z ulgą. - Robert Prygiel mówił mi, że jest ciężko w Radomiu. Nie wierzyłem, ale teraz to poczułem. Bardzo zależy mi na tej grupie ludzi, bo są fantastyczni - zaznaczył Bednaruk. - Przez ostatni tydzień praktycznie bez środków nasennych nie zasypiałem, bo myślałem cały czas o tym, jak pomóc zespołowi. Taka jest rola trenerów, ale ja też nie chcę "zjechać" na serce ani nie chcę mieć chorej wątroby - dodał z przymrużeniem oka.
- Nie wiem, czy spotkałbym się z zawodnikami na treningu w poniedziałek, gdybyśmy przegrali. Cholera wie. Takie jest życie - zdawał sobie jednocześnie sprawę z powagi sytuacji. - Jestem liderem tej grupy, jestem szefem tej drużyny i przyjmuję na siebie negatywne rzeczy. Cieszę się, że zespół tak się zjednoczył w tej trudnej sytuacji - skomentował Bednaruk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające sceny. Nagranie polubiło już ponad milion osób!
- Po meczu w Lublinie mieliśmy bardzo trudny tydzień. Bardzo trudno było naprawić nasze głowy, ja sam robiłem to ze swoją kilkukrotnie - przyznał. - Liczyło się wsparcie kibiców, którzy zadzwonili do mnie we wtorek i powiedzieli, że co by się nie działo, są z nami. To było bardzo ważne dla nas, pomimo tego, że jesteśmy atakowani z zewnątrz - kontynuował trener Cerradu Enei Czarnych.
Po trudnym początku sezonu i meczach z kandydatami do medali, w starciach z zespołami będącymi w swoim zasięgu, Wojskowi punktowali. - Robimy to, co do nas należy. Jeżeli chodzi o mecze z drużynami z drugiej części tabeli, to przegraliśmy tylko z GKS-em. Nie wymagajmy niemożliwego. Wymagajmy walki, a jeśli przegrywamy w takim stylu, jak w Lublinie, to należą nam się słowa krytyki, zasłużyliśmy na nie. Ale trzeba też docenić, że wygrywamy trudne mecze, jak ten w Lubinie, który przeszedł bez echa. Takie wzloty i upadki będą do końca ligi - powiedział Bednaruk.
Przeciwko Stali radomianie zanotowali 64-procentową skuteczność w ofensywie. - Zagraliśmy świetny mecz w ataku. Najlepszy występ Kędzierskiego w sezonie, chwalę go przeogromnie. Najlepszy mecz Ademara w sezonie, w czwartym secie, gdy z szóstego metra obił potrójny blok, to dla mnie było mistrzostwo świata. Świetny mecz Bergera w ataku, 80 procent skuteczności, podobnie jak środkowi - szkoleniowiec gospodarzy nie szczędził komplementów.
- Muszę popracować z Rafałem Faryną, który ostatnie dwa tygodnie miał wyśmienite, był najlepszy na treningach, i chciał sam roznieść Stal, pokazać, że jest dobrym siatkarzem. Potrzebuje spokoju i wsparcia - stwierdził Bednaruk. - Cieszę się, bo to był chyba mój najtrudniejszy tydzień w przygodzie z trenerką. Było ciężko, ale cieszę się, że byliśmy razem jako drużyna i byliśmy razem z kibicami. Nic nie wygraliśmy i nic nie przegraliśmy w tym sezonie. Na razie "dziubiemy", co wyjdzie z tego na koniec sezonu, to zobaczymy - zakończył.
Czytaj także:
>> Elementy thrillera w meczu klubu Malwiny Smarzek
>> W Zawierciu będzie interesująco. Trudne zadanie odmienionego #VolleyWrocław