Pod koniec września Sebastian Świderski został wybrany na prezesa PZPS. Na tym stanowisku zastąpił Jacka Kasprzyka. Były reprezentant Polski wygrał bez większych problemów, miał poparcie niemal całego środowiska.
Nowy szef polskiej siatkówki na pewien czas musiał odłożyć na bok obowiązki zawodowe. Wszystko przez problemy z kręgosłupem.
Okazuje się, że w w przeszłości Świderski miał jeszcze większe problemy ze zdrowiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające sceny. Nagranie polubiło już ponad milion osób!
W rozmowie z "Faktem" prezes PZPS przyznał, że kiedyś... mógł trafić na wózek inwalidzki. To było po kolejnej kontuzji kolana. Lekarz powiedział mu wtedy wprost: "koniec kariery lub wózek".
- W 2011 roku po kolejnej kontuzji wróciłem do klubu i przed rozgrywkami zakłuło mnie kolano. Po piętnastu minutach tak spuchło, że wyglądało jak piłka. Wtedy doktor Domżalski powiedział, żebym skończył karierę, bo mogę wylądować na wózku - zdradził.
W 2006 roku Świderski został wicemistrzem świata. Polacy w finale przegrali z Brazylią 0:3.
- Jakiś czas temu rozmawiałem z Raulem Lozano i dopiero on uświadomił mi, że podczas tych mistrzostw świata taktyka była taka, żeby ostatnie piłki w meczach kierować do mnie. Skończyłem wtedy 11 z 12 ostatnich akcji - zaznaczył w rozmowie z "Faktem".
Czytaj także:
- Malwina Smarzek: W Kaliningradzie mam kontrakt życia
- Trener o wyborze selekcjonera kadry Polski. "Nie zawsze rozumiem sens"