Teoretycznym faworytem spotkania 15. kolejki w hali Podpromie była Asseco Resovia. Do meczu podchodziła po dwóch wygranych z rzędu pod wodzą nowego trenera, a mocno osłabiony skład katowiczan dodawał jej pewności siebie. GKS do stolicy Podkarpacia przyjechał w dziewięciosobowym składzie i bez Jakuba Jarosza.
Nie sprawiło to jednak, że goście zwiesili głowy, co więcej po około 20 minutach od pierwszego gwizdka spotkania to oni zmusili Resovię do przyjęcia swoich warunków gry.
Na początku walka toczyła się punkt za punkt, a pierwsze meczowe przełamanie nastąpiło po uruchomieniu bloku przez GKS. Najpierw Damian Kogut zablokował Macieja Muzaja, a następnie Piotr Hain powstrzymał Jana Kozamernika. Dzięki temu goście odskoczyli na dwa oczka (12:10) co okazało się punktem kulminacyjnym seta. Choć Asseco Resovia co chwilę odrabiała straty to nie zdołała przełamać wyniku. Duet Tomas Rousseaux i Gonzalo Quiroga nie dali dojść do słowa gospodarzom w decydującej fazie (25:21).
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Przegrana zmotywowała Asseco Resovię. Mocno otworzyła drugiego seta (3:0) i mimo tego, że równie szybko złapała zadyszkę (6:6), inicjatywę oddał im sam GKS błędami własnymi (11:7). Podkarpaccy siatkarze idealnie wykorzystali chwilę gorszej gry i zdominowali siatkę. Szybko zwiększyli przewagę do sześciu "oczek" (14:8), a jej motorem napędowym był Sam Deroo i Muzaj bezwzględnie punktujący rywali na skrzydłach.
Kropkę nad "i" w drugim secie postawił Jakub Kochanowski (25:18) i równie dobrze wszedł w kolejną partię. Po zmianie stron boiska najpierw Deroo bezpośrednio zapunktował zza linii 9. metra, a następnie aż dwa asy i jedną dobrą zagrywkę dołożył do tego wspomniany Kochanowski (10:4), czym uspokoił grę gospodarzy.
Zarówno impet, jak i jakość stracili dopiero w decydującej fazie seta. Mając pięciopunktowe prowadzenie (21:16), dopuścili się dwóch błędów własnych, a Marcin Kania zablokował Kozamernika i różnica została zniwelowana na dwóch punktów (21:19). To nie był koniec walki GKS-u. Katowiczanie obronili cztery piłki setowe, wykorzystując niedokładność przeciwników (20:24, 24:24), a później mieli nawet piłkę w górze na wygranie seta, lecz wtedy Paweł Zatorski pokazał swój kunszt w defensywie. Rzeszowski libero wyciągnął trudną piłkę i przedłużył walkę na przewagi, która po długich męczarniach skończyła się wygraną Resoviaków (33:31).
Czwarty set okazał się ostatnim i jedynym gdzie Rousseaux grający wcześniej na ataku w miejsce Jarosza, zamienił się z Kogutem pozycją. Poprawiło to przyjęcie GKS-u, ale i zmniejszyło udział bardzo dobrze spisującego się Rousseaux (21 punktów po trzech setach) w ofensywie. Efektywność zagrań przejął od niego Hain, lecz to nie wystarczyło. Ostatecznie oba zespoły miały swoje wzloty i upadki na przestrzeni całej partii, a szalę zwycięstwa na stronę rzeszowską przeciągnął Deroo zagrywką (23:20, 25:22).
W kolejnej rundzie ligowych zmagań Asseco Resovia zmierzy się z Cerrad Enea Czarnymi Radom na wyjeździe, natomiast GKS wcieli się w rolę gospodarza w starciu z Aluronem CMC Warta Zawiercie.
15. kolejka PlusLigi:
Asseco Resovia Rzeszów - GKS Katowice 3:1 (21:25, 25:18, 33:31, 25:22)
Asseco Resovia: Muzaj, Drzyzga, Kozamernik, Deroo, Kochanowski, Cebulj, Zatorski (libero) oraz Buszek, Bucki.
GKS: Kania, Kogut, Ma'a, Rousseaux, Hain, Quiroga, Mariański (libero) oraz Lewandowski, Drzazga.
MVP: Maciej Muzaj (Asseco Resovia Rzeszów)
Czytaj także: Zażarte batalie klubu Bartosza Kurka. Polak był skuteczny