Godzina i po sprawie. Jastrzębski Węgiel zdemolował rywala w Lidze Mistrzów

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: atakuje Trevor Clevenot
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: atakuje Trevor Clevenot

Gospodarze nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Mistrzowie Polski nie dali im nawet dojść do głosu. W 3. kolejce Ligi Mistrzów siatkarze Jastrzębskiego Węgla rozbili na wyjeździe niemieckie VfB Friedrichshafen 3:0.

Jastrzębianie byli zdecydowanymi faworytami tego starcia, nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale także na fakt iż drużyna z Bundesligi dopiero we wtorek trenowała po raz pierwszy po kwarantannie. Gospodarze mogli się cieszyć, że w ogóle byli w stanie przystąpić do gry, choć dwa przegrane mecze w dwóch pierwszych kolejkach optymizmem nie napawały.

- Na pewno im będzie ciężko bez rytmu meczowego na odpowiednim poziomie. Część zawodników dopiero teraz wróciła u nich do zajęć. Wszyscy nas stawiają w roli faworytów i tak chyba jest. Ale trzeba wyjść i na wszystko zapracować sobie na parkiecie, więc skupiamy się, wychodzimy i wywozimy te punkty, po które przyjechaliśmy - zapowiadał przed kamerą klubowej telewizji środkowy Jastrzębskiego Węgla Jurij Gladyr.

Aby nie kusić losu i możliwie jak najszybciej zwyciężyć, trener Andrea Gardini wystawił podstawowy skład, a różnica w każdym elemencie była aż nadto widoczna. Na atomowe ataki Trevora Clevenota i Jana Hadravy ze skrzydeł oraz Łukasza Wiśniewskiego ze środka siatkarze Marka Lebedewa nie byli w stanie odpowiedzieć, gdyż nie potrafili się ustabilizować w przyjęciu. W premierowej odsłonie ugrali zaledwie 15 punktów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

W drugiej części gry w drużynie z Friedrichshafen wykreował się lider w postaci Luciano Vicentina, który tylko w tej partii zdobył aż sześć punktów. Jednak jego koledzy nie poszli w jego ślady i mnóstwo akcji przegrywali przez błędy własne. Jastrzębianie przegrywali co prawda w bloku, ale i tak konsekwentną grą w ofensywie zdystansowali przeciwnika. Tym razem do 17.

Na trzecią odsłonę Andrea Gardini wpuścił od początku Arpada Barotiego, Rafała Szymurę oraz Eemiego Tervaporttiego, a później na boisku pojawili się też Jakub Macyra i Wojciech Szwed. Zanosiło się na istny pogrom, bo goście prowadzili 8:1, następnie 16:5 i 21:7, ale w końcówce gospodarze nieco przypudrowali wynik i przegrali "tylko" do 15.

VfB Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel 0:3 (15:25, 17:25, 15:25)

VfB: Theil, Vicentin, Boehme, Hirsch, Muniz, Van Berkel, Aylsworth (libero) oraz Kvrzić, Cacić, Aganits, Bonin, Maase.

Jastrzębski: Toniutti, Fornal, Wiśniewski, Hadrava, Clevenot, Gladyr, Popiwczak (libero) oraz Szymura, Baroti, Tervaportti, Szwed, Macyra.

#DrużynaPktMZPSety
1 Jastrzębski Węgiel 18 6 6 0 18:2
2 Hebar Pazardżik 7 6 3 3 10:13
3 Knack Roeselare 5 6 2 4 8:16
4 VfB Friedrichshafen 6 6 1 5 10:15

Czytaj też: Grbić będzie zarabiał gigantyczne pieniądze? Prezes PZPS zabrał głos

Komentarze (3)
avatar
Ireneusz Teśluk
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jastrzębie to maszynka do zabijania 
avatar
Legionowiak 3.0
13.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Jastrzębski!