Polski mistrz świata przebywa na Ukrainie. Jak wygląda sytuacja w jego mieście?

Getty Images / Polski mistrz świata przebywa na Ukrainie
Getty Images / Polski mistrz świata przebywa na Ukrainie

- Gdyby, nie daj Boże, coś się stało, myślę, że będzie mi łatwo wrócić do Polski. Nie ukrywam, że jeśli czarny scenariusz się spełni, to szybko wyjadę - opowiada Artur Szalpuk, polski mistrz świata, siatkarz ukraińskiego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Polityczne przesilenie, które może zakończyć się wkroczeniem rosyjskich wojsk na Ukrainę, od kilku tygodni jest w Polsce obecne w każdym serwisie informacyjnym. "Wiadomości", "Fakty" czy "Wydarzenia" często zaczynają się właśnie od raportu ze wschodu. Mówi się o rozmowach Joe Bidena z Władimirem Putinem, transportach broni dla Ukraińców z krajów NATO, dyskutuje się o możliwym scenariuszu i terminie inwazji.

Mogłoby się wydawać, że na samej Ukrainie o widmie ataku mówi się jeszcze więcej niż u nas, a jej mieszkańcy już zaczynają przygotowywać się na najgorsze. Artur Szalpuk, reprezentant Polski, mistrz świata z 2018 roku, gra w ukraińskim klubie Epicentr Podolany Horodok. Przebywa w Gródku, w którym (miejscowość położona w zachodniej części kraju) nie czuje się jak w miejscu, nad którym zawisło widmo wojny.

- Mam wrażenie, że dużo częściej mam styczność z tematem w rozmowach z osobami z Polski, niż z Ukraińcami. Na przykład chłopaki, z którymi kiedyś grałem, czasami pytają, czy czuję się bezpiecznie, czy może już szykuję się do powrotu. Z kolegami z drużyny prawie o tym nie rozmawiamy. Powiedzieli mi tyle, że konflikt, który zaczął się w Donbasie osiem lat temu, nigdy nie wygasł i pewne tereny Ukrainy wciąż są nim objęte. Jeden powiedział mi też, że w firmie jego rodziców były rozważania, co robić, gdyby Rosjanie zaatakowali - opowiada nam siatkarz.

- Kierownictwo klubu też nie poruszało ze mną tej kwestii. Jak się podpytywałem, usłyszałem, że na razie jest względny spokój i nikt nie bierze pod uwagę czarnego scenariusza - dodaje.

26-letni siatkarz podkreśla, że w jego mieście życie toczy się normalnie. Na razie nie szykuje się do opuszczenia Ukrainy. - Czuję się bezpiecznie. Mieszkam w takim regionie, który nie jest zagrożony bezpośrednim atakiem. Gdyby, nie daj Boże, coś się stało, myślę, że będzie mi łatwo wrócić do Polski. Nie ukrywam, że jeśli czarny scenariusz się spełni, to szybko wyjadę. Wtedy sport i tak zejdzie na dalszy plan. Nie sądzę, żeby siatkarskie rozgrywki były kontynuowane. Zwłaszcza że połowa klubów w lidze jest po wschodniej stronie Dniestra, czyli tej, która może zostać zaatakowana.

Na razie Szalpuk skupia się na siatkówce. Z Epicentrem-Podolany Horodok wciąż może zdobyć mistrzostwo i Puchar Ukrainy. Nie wygra już natomiast Pucharu Challenge - jego zespół przegrał w nim z greckim Panathinaikosem Ateny.

- Jesteśmy na dobrej drodze do mistrzostwa. Do tej pory przegraliśmy trzy mecze, jeden w Superpucharze Ukrainy i dwa z Panathinaikosem. W lidze idziemy od zwycięstwa do zwycięstwa. Nie ukrywam, że jej poziom zaskoczył mnie in minus. Poza nami mocna jest drużyna ze Lwowa, która ma trzy porażki, w tym dwie z nami. Potem mamy niezłą ekipę z Żytomira, jeszcze dwa zespoły, które grają w siatkówkę i kolejne trzy, które grają w nią trochę mniej - opowiada wielokrotny reprezentant Polski.

Dodaje, że na początku trudno było mu przyzwyczaić się do systemu, w którym w weekend każdy zespół rozgrywa nie jeden, a dwa mecze. - Ostatnio mieliśmy taką sytuację, że najpierw graliśmy w sobotę o 18:30, a następnego dnia już o 12. Logiki w tym nie ma, ale trzeba było zrobić swoje.

- Rzeczą, której się nie spodziewałem, była też infrastruktura. Nie spodziewałem się, że w niektórych klubach będzie aż tak zła. Lata gry w PlusLidze sprawiły, że byłem pod tym względem rozpieszczony.

Szalpuk cieszy się, że po pół roku na Ukrainie jest w stanie dogadać się z kolegami z drużyny mieszanką ukraińskiego i rosyjskiego. Zachęca też siatkarskich fanatyków do oglądania meczów jego zespołu, które można śledzić na Youtube.

Czytaj także:
Tego jeszcze nie było. 85-latka zagra w meczu ligowym
Drużyna Artura Szalpuka nie do zatrzymania. Dobry mecz Zbigniewa Bartmana

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"

Źródło artykułu: