Siatkarze Projektu Warszawa pożegnali się z rozgrywkami Ligi Mistrzów, przegrywając z Dynamem Moskwa w hali Torwar 0:3. Była to dość nierówna walka z mistrzami Rosji, bo w składzie warszawian zabrakło co najmniej dwóch zawodników z podstawowej szóstki, a kwadrat również świecił pustkami. Za bandami znalazł się chociażby lider drużyny, Bartosz Kwolek i zdaje się, że szybko nie zobaczymy go na boisku.
- Wszyscy walczą z kontuzjami. Wczoraj do treningów wrócił Fornal, z czego bardzo się cieszę, ale jest to powrót po 15 dniach bez właściwego skakania. Jestem dobrej myśli i wierzę, że do soboty będzie już w pełni gotowy do gry. To świetna wiadomość, bo zorganizowanie ćwiczeń tylko z dwoma przyjmującymi nie należało do najłatwiejszych. Nie mogę też zagwarantować, że Bartek wróci przed play-off, na pewno potrzebuje czasu. Mateusz i Igor robią co mogą, aby załatać dziury.
Przerwać ciąg niefortunnych zdarzeń
Na środku siatki w meczu z liderami grupy B Ligi Mistrzów zagrali Andrzej Wrona i Janusz Gałązka. Pasmo nieszczęść ekipy ze stolicy rozpoczęło się 4 stycznia, gdy u siedmiu zawodników wykryto obecność koronawirusa w organizmie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
- Nowakowski nie jest gotów ze względu na problem z barkiem. Idąc dalej - Kuba ma uraz łydki. Nie ukrywajmy, nie dopisuje nam szczęście, ale po "covidzie" należało się spodziewać tego typu historii. Mi pozostaje kontrolować poziom tych zawodników, którzy są zdolni do gry. Wydaje mi się, że w meczu z Dynamem to się udało, chociaż muszę przeprosić za tego ostatniego seta - szczerze przyznał trener warszawian, Andrea Anastasi.
Choć przed meczem z Rosjanami drużyna Projektu Warszawa miała jeszcze matematyczne szanse na awans do kolejnej rundy europejskich pucharów, to trudno było mieć jakiekolwiek złudzenia, że jest ta sztuka się powiedzie. Mimo porażki zdaniem włoskiego szkoleniowca zmiennicy zagrali na miarę swoich możliwości.
- To nie jest tak, że spisywaliśmy ten mecz na straty. Dla kilku z moich podopiecznych był to debiut w meczu na poziomie Ligi Mistrzów. Staraliśmy się wywierać presję. Szczerze mówiąc patrząc na wyjściowe szóstki i liczbę reprezentantów kraju zaśmiałem się pod nosem myśląc, że pieniądze są co najmniej czterokrotnie po stronie Dynama. Jaglarski, Gałązka i Janikowski dali z siebie wszystko, ale jestem świadom zarówno ich możliwości, jak i słabości całej drużyny, bo w ostatnich tygodniach straciliśmy zbyt dużo potencjału - podkreślił Anastasi.
"Jesteśmy w kryzysie"
Już w sobotę 12 lutego do stolicy przyjadą siatkarze Asseco Resovii Rzeszów. Obecnie Projekt Warszawa zajmuje szóste miejsce w tabeli PlusLigi, ale porażki z lublinianami czy radomianami z początku tego roku to niepokojące sygnały.
- W pierwszej części sezonu wygraliśmy 10 z 13 meczów. Niestety to rozczarowanie musiało kiedyś nadejść. Nadal jesteśmy w grze o Puchar Polski, koncentrujemy się na spotkaniu w Jastrzębiu. Musimy powiedzieć sobie otwarcie, że jesteśmy w kryzysie i przyczyn takiego stanu jest wiele. Punkty przed play-off są ważne, ale w zeszłym sezonie zakończyliśmy fazę zasadniczą na szóstym miejscu, a pamiętamy jak udany był nasz finisz. Mało kto już do tego wraca, ale wcześniej też nie prezentowaliśmy się niesamowicie - zauważył trener brązowych medalistów sezonu 2020/2021.
Niedawno media obiegły informacje o potencjalnym transferze Karola Kłosa do klubu z Warszawy oraz o tym, że pozyskaniem trenera Projektu zainteresowani są włodarze z Rzeszowa.
- Cóż mogę powiedzieć, co roku jest podobnie. Rok temu ZAKSA w grudniu już właściwie pożegnała się z trzema kluczowymi siatkarzami - Kochanowskim, Toniuttim i Zatorskim. Ten sam kazus to przecież choćby Lukas Kampa, który podpisał kontrakt, a potem w play-offach rozegrał kapitalne mecze. Nie ma dla mnie znaczenia co będzie jutro, to nasza praca, nasza pasja. Dla mnie najważniejsze jest to, co stało się dziś i to mnie smuci - krótko uciął te dywagacje trener Anastasi.
Zobacz również:
LUK Lublin bez szans w Olsztynie. Lekcja siatkówki od gospodarzy
Zmiana prezesa w Cerradzie Enei Czarnych