Andrzej Grzyb ma aktualnie sporo pracy. - Obecnie ściągam ludzi, których namówiłem na wyjazd z Kijowa. Chciałem, by uciekli przed bombardowaniami - powiedział menedżer siatkarski w rozmowie ze sport.tvp.pl.
Zaznaczył, że w obecnej sytuacji praktycznie w każdej chwili może dostać telefon, że musi zjawić się na granicy. Ponadto odniósł się do głosów wskazujących na to, że Rosyjska Federacja Siatkarska ma w odpowiedzi na sankcje CEV i FIVB wydalić z ligi obcokrajowców.
- Opierając się na wypowiedzi dziennikarza, który jest bardzo blisko źródła, front ma być wręcz przeciwny. Wszystko ma się toczyć dalej, jakby nic się nie stało, by pokazać, że nic sobie Rosja z sankcji nie robi - spostrzegł Grzyb.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
Rosyjski dziennikarz, a zarazem jego kolega, zdradził ponadto, że tam życie sportowe toczy się normalnie. Gdy usłyszał natomiast, że zginęło prawie dziewięć tysięcy rosyjskich żołnierzy, odpowiedział, że u nich podają inne cyfry.
Menedżer ujawnił ponadto, że przestał rozmawiać z rodziną swojej żony, która jest z Moskwy. - Powiedziałem teściowej, że dopóki się nie określi, nie przyjeżdża do Polski. Wojna się zaczęła, a ona wysyłała mi kawały na WhatsAppie. Pytałem się, czy upadła na głowę - ludzi zabijają, a ona żarty przysyła - dodał.
Od tamtego momentu jest cisza ze strony teściowej. - Szkoda mi tych ludzi w Rosji, bo ich mózgi są tak przemyte propagandą, że nie wiedzą, co się dzieje - podsumował Grzyb, cytowany przez sport.tvp.pl.
Czytaj także:
> Dokonali tego, czego nie potrafili zrobić od blisko dekady. Przerwali znakomitą serię najlepszej drużyny Europy
> MŚ w Polsce?! Wiemy, kiedy może zapaść decyzja