"Nasi chłopcy ustawili się w kolejce na front". Wstrząsająca relacja z Lwowa

Materiały prasowe / Facebook/Paweł Czado / Wojna na terenie Ukrainy spowodowała, że rozgrywki siatkarskie zostały przerwane.
Materiały prasowe / Facebook/Paweł Czado / Wojna na terenie Ukrainy spowodowała, że rozgrywki siatkarskie zostały przerwane.

Siatkarze Barkomu Każany Lwów za pół roku mieli grać w PlusLidze z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Skrą Bełchatów czy Jastrzębskim Węglem. Wojna, którą wywołała Rosja, wszystko zmieniła. Sportowcy myślą o strzelaniu do wroga, a nie wyjeździe na kolejny mecz.

W tym artykule dowiesz się o:

Boisko, na którym jeszcze kilka dni temu zawodnicy mistrza Ukrainy (Barkom Każany Lwów) walczyli z rywalami z Dniepropietrowska, Żytomierza czy Chmielnickiego wygląda dość osobliwie. Niby na pierwszy rzut oka wszystko jest na swoim miejscu, ale... Na środku nie ma siatki. - Zgadza się, przekazaliśmy wszystkie siatki wojsku, któremu przydadzą się w walce z rosyjskim najeźdźcą - powiedziała nam Ludmiła Tomaszewska z działu prasowego lwowskiej ekipy.

Klub, który jesienią 2021 roku podpisał list intencyjny w sprawie występów w PlusLidze od sezonu 2022/23 (więcej szczegółów znajdziesz TUTAJ >>), z dnia na dzień, a właściwie z godziny na godzinę przestał istnieć. Kiedy Rosjanie targnęli do Ukrainy, miejscowa federacja zawiesiła na czas nieokreślony siatkarskie rozgrywki. Mistrzowie kraju zajmowali wówczas drugie miejsce w tabeli.

- Rozwiązaliśmy kontrakty, zawodnicy nie trenują, umowy sponsorskie przestały obowiązywać - słyszymy w klubie. - Życie we Lwowie zostało zatrzymane. Teraz każdy z nas robi wszystko i koncentruje się w stu procentach na tym, aby zatrzymać najeźdźcę, który morduje cywilów, bezbronne i niewinne dzieci...

ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"

Byli siatkarzami, zostali żołnierzami

Wszyscy siatkarze Barkomu Każany Lwów zgłosili się do wojska (Mychajło Biber mówił o tym w rozmowie z Grzegorzem Wojnarowskim - więcej szczegółów TUTAJ >>). Stali w długich kolejkach. Przypomnijmy, że w Ukrainie ogłoszono mobilizację, mężczyźni w wieku 18-60 lat mogą w każdej chwili iść na front.

- Jak na razie wszyscy nasi chłopcy są nadal we Lwowie, nikt nie został powołany pod broń - tłumaczy nam Tomaszewska. - Ale w każdej chwili może nadejść rozkaz o wyjeździe i bezpośredniej walce z Rosjanami.

Sportowcy nie czekają jednak na telefon bezczynnie. Zostali wolontariuszami. I każdy ma swoje zadanie do wykonania. Jedni pomagają w transporcie uchodźców z terenów, gdzie toczą się krwawe walki (np. Charków czy Mariupol) do punktów pomocy lub schronów, inni walczą z wrogiem w internecie, prostując kłamstwa rosyjskich trolli, jeszcze inny pomaga w kuchniach, które gotują obiady dla wszystkich potrzebujących.

"Przerażające, że świat nie może powstrzymać tego szaleństwa"

We Lwowie jest na razie spokojnie: są otwarte sklepy spożywcze, apteki, działa nawet kilka kawiarni, które skupiają się głównie na pomocy służbom obrony miasta. Na ulicach widać jednak niepokój. Ludzie boją się, że Rosjanie dotrą i tutaj.

W mieście wprowadzono prohibicję, w sklepach brakuje niektórych produktów, są czasami problemy z bankomatami. Dodatkowo na ulicach jest sporo wojskowych, którzy patrolują rejon i pilnują porządku.

W Barkomie występuje dwóch siatkarzy z Charkowa - Oleg Szewczenko oraz Witalij Kucher. - Są nadal we Lwowie, nie mają szans, aby wrócić do swojego miasta, do swoich bliskich. Charków jest bombardowany od wielu dni. Zniszczone osiedla, domy, zamordowani cywile, to wszystko jest przerażające. Przerażające jest zwłaszcza to, że świat nie może powstrzymać tego szaleństwa - osoby związane z lwowskim klubem nie ukrywają wściekłości, łez i jednocześnie bezradności.

Jest pomoc z Polski

Ukraińska ekipa - już pierwszego dnia wojny - otrzymała wiele sygnałów wsparcia od klubów występujących w PlusLidze. Za kilka miesięcy obie strony miały rywalizować na parkietach, teraz współpracują w walce z rosyjskim najeźdźcą.

- Dzwonili do nas z Polskiego Związku Piłki Siatkowej, z władz PlusLigi, z klubów, dzwonili także indywidualnie zawodnicy. Całe środowisko siatkarskie w Polsce zjednoczyło się i nam pomaga. Zbierają dla naszej armii lekarstwa, siatki, wszystko, co niezbędne - opowiada z nieudawanym wzruszeniem Tomaszewska.

Czy we Lwowie - w związku z wojną - nadal marzą o występach w Polsce? Pewnie tak, choć na razie przekonują: "Nie mówimy teraz o siatkówce. Agresor najechał na naszą ziemię i musimy bronić naszej integralności terytorialnej i niepodległości.".

Ukraińcy nie ukrywają również, że chcą wejść do Unii Europejskiej (politycy złożyli już oficjalnie pierwszy wniosek). A to powinno pomóc w przyszłości w techniczno-organizacyjnych aspektach gry w PlusLidze.

Na razie jednak... - Mamy wojnę. Rosja brutalnie wkroczyła na naszą ziemię. I dokonuje ludobójstwa! Wzywamy środowisko siatkarskie z całego świata do zjednoczenia się i walki z rosyjskim okupantem - apelują w lwowskim klubie.