Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Czarni wypuścili z rąk wygraną z Cuprum

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin

Mimo iż Cerrad Enea Czarni prowadzili z Cuprum 2:0, to nie potrafili postawić kropki nad "i". Przegrali po tie-breaku, a na domiar złego groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się Daniel Gąsior. MVP został doskonale dysponowany Remigiusz Kapica.

Piorunująco premierową odsłonę rozpoczęli Cerrad Enea Czarni Radom. Po atakach Daniela Gąsiora i Bartosza Firszta, błędzie Floriana Krage i dwóch efektownych blokach prowadzili 5:0. O czas poprosił Paweł Rusek, ale na niewiele się to zdało. Odmiany w grze nie przyniosły również szereg zmian i kolejna przerwa, przy stanie 13:7. Gospodarze kontynuowali bardzo skuteczną grę i po asie serwisowym Pawła Rusina (18:11) było już jasne, że ten set padnie łupem Wojskowych.

Choć druga partia miała od początku wyrównany przebieg, to pod kątem wyniku jej otwarcie nie było udane dla gospodarzy. Przy stanie 1:0 groźnie wyglądającej kontuzji barku nabawił się bowiem Gąsior. Z pomocą lekarzy opuścił parkiet, a w jego miejsce pojawił się Rafał Faryna.

Czarni "odskoczyli" na trzy punkty (18:15), jednak dwie bardzo dobre zagrywki Marcina Walińskiego zniwelowały straty niemal do zera. Zawodnikom Cuprum Lubin zabrakło jednak konsekwencji, ponieważ wyrzucili piłkę w aut i radomianie powrócili do prowadzenia, którego nie oddali już do końca.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

Przyjezdni nie zamierzali złożyć broni i od pierwszych piłek trzeciej części przejęli inicjatywę. Świetnie spisywali się Remigiusz Kapica i rezerwowy Wojciech Ferens. Wejście tego drugiego mocno ożywiło poczynania zespołu. Ponadto, lubinianie świetnie zaczęli grać w relacji blok-obrona, podbijając wiele piłek i zamieniając je na punkty. Po stronie radomian drastycznie spadła skuteczność i rywale przedłużyli nadzieje w tym meczu.

Długo trwała wyrównana walka w czwartej odsłonie spotkania. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować przewagi większej niż dwa "oczka" do momentu, gdy w polu zagrywki pojawił się Waliński. Posłał na drugą stronę asa serwisowego i różnica była już na tyle duża (18:21), że miejscowi nie potrafili jej zniwelować.

Nikt nie zamierzał odpuszczać w tie-breaku. Przy stanie 7:7 widowiskowym blokiem na Kapicy popisał się Rusin. Na tyle sugestywnie okazał swoją satysfakcję, że "zagotowało się" przy siatce. Zawodnicy obu zespołów zaczęli na tyle gorąco dyskutować, że po zmianie stron główny sędzia spotkania, Maciej Twardowski, ukarał czerwonymi kartkami Mateusza Masłowskiego i Ferensa.

Przy remisie 11:11 asem serwisowym popisał się Kapica. O czas poprosił Jakub Bednaruk. W decydujących momentach nie zadrżała mu ręka. Z sytuacyjnej piłki w siatkę uderzył Faryna, a zawody zakończył Ferens.

Cerrad Enea Czarni Radom - Cuprum Lubin 2:3 (25:18, 25:21, 19:25, 22:25, 13:15)

Czarni: Kędzierski, Firszt, Lemański, Gąsior, Rusin, Parkinson, Masłowski (libero) oraz Faryna, Woropajew. Berger.

Cuprum: Sekita, Waliński, Pietraszko, Kapica, Maruszczyk, Krage, Szymura (libero) oraz Ferens, Gierżot, Stępień, Gunia, Sas (libero).

MVP: Remigiusz Kapica (Cuprum).

Czytaj także:
>> Polacy z ogromnym wsparciem dla Ukrainy. Ten widok robi wrażenie
>> Leon poprowadził drużynę do trofeum. Dwa oblicza finału

Komentarze (1)
avatar
Legionowiak 4.0
6.03.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda Radomia!