W tym artykule dowiesz się o:
Francuski rozgrywający był pierwszym nabytkiem kędzierzynian po objęciu zespołu przez Ferdinando De Giorgiego. Działacze ZAKSY podpisali z nim kontrakt jeszcze zanim Trójkolorowi zrobili furorę na arenie międzynarodowej, wygrywając dwa turnieje w Lidze Światowej i zdobywając mistrzostwo Europy. Posunięcie to okazało się strzałem w "dziesiątkę". Toniutti imponował równą, wysoką formą na przestrzeni całego sezonu, prowadząc swój zespół do odzyskania mistrzostwa Polski po 13 latach przerwy.
Równie udanym posunięciem zespołu z Kędzierzyna-Koźla było pozyskanie Kevina Tillie, innego z reprezentantów Francji, który wraz z Pawłem Zatorskim stworzył wyborny duet w defensywie.
Sam Deroo (Calzedonia Werona - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) - Sam już w chwili obecnej jest właściwie kompletnym graczem w ataku - tak na temat belgijskiego przyjmującego mówił pod koniec września De Giorgi. Kolejne mecze w ligowych rozgrywkach udowadniały słuszność słów wygłoszonych przez Włocha.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Siatkarskie kontrowersje wokół reprezentacji. "To jest ewenement"
Kapitalny przegląd pola i wyborna technika - tym niemal 24-letni Deroo podbił serca swoich kibiców. Ponadto Belg był jednym z najlepszych zawodników w finałowej rywalizacji z Asseco Resovią Rzeszów.
Środkowy reprezentacji Niemiec wniósł wiele dobrego do gry zespołu z Lubina, który zakończył ligowe zmagania na 5. pozycji. Nie wystąpił tylko w jednym meczu. Mając "żelazne" miejsce w wyjściowym składzie, zdobywał średnio 9,3 pkt/mecz. Szczyt jego formy przypadł na pierwszą część fazy zasadniczej, kiedy regularnie zapisywał na swoim koncie ponad 10 "oczek" w jednym spotkaniu (rekord to 18 - red.).
Przed sezonem nie było na sto procent wiadomo, czy w Asseco Resovii będzie występować w roli przyjmującego czy atakującego. Ostatecznie został przydzielony do pełnienia tej drugiej funkcji i wywiązywał się ze swoich obowiązków bardzo dobrze.
Gdyby nie jego fenomenalna postawa w wielu meczach, rzeszowianie nie mieliby co marzyć o grze w wielkim finale. Zdobywał średnio 18,2 pkt/mecz, a dwukrotnie wywalczył dla swojej ekipy aż 38 "oczek". W rywalizacji o złoty medal zabrakło mu już sił, by dać drużynie tak dużo jak w sezonie regularnym.
Przenosiny do, zbudowanej praktycznie od nowa, ekipy z Jastrzębia-Zdroju okazały się dla niego zbawienne. Trener Mark Lebedew nieprzerwanie inwestował w młodego atakującego, nie zrażając się kilkoma jego słabszymi występami. 21-letni siatkarz z każdym kolejnym meczem nabierał coraz większej pewności siebie, wielokrotnie trzymając ciężar gry ofensywnej jastrzębian.
W całym sezonie zdobył 479 punktów, notując średnią skuteczność w ataku na poziomie 48 procent. Potwierdził, że drzemie w nim ogromny potencjał.
Raul Lozano uczynił z niego lidera Cerrad Czarnych Radom. 21-latek, który do sezonu ligowego przystąpił po wyjeździe z reprezentacją Polski na Puchar Świata i mistrzostwa Europy, utrzymywał na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy regularną formę. Sumiennie wypełniał stawiane przed nim zadania, polegające głównie na zdobywaniu punktów z lewego skrzydła (średnia skuteczność w ataku - 48 proc.). Nadal czeka go jednak sporo pracy nad przyjęciem zagrywki.
31-letni Estończyk z pewnością nie należał do najefektowniej grających siatkarzy w PlusLidze. Mimo że nie rzucał się w oczy, stanowił jednak dla lubinian dużą wartość, prezentując solidne wyszkolenie we wszystkich elementach. Szkoleniowiec Gheorghe Cretu nieprzerwanie wystawiał go w szóstce, ustawiając obok niego Wojciecha Włodarczyka albo Roberta Tähta.
Drugi z wymienionych, będący młodszym rodakiem Puparta, również przeżył swoje "pięć minut". W trakcie sezonu przebojem wdarł się do wyjściowego składu i odegrał wielką rolę w sensacyjnych zwycięstwach Cuprum nad Asseco Resovią Rzeszów oraz Lotosem Treflem Gdańsk.