W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający: Fabian Drzyzga
Przez dłuższy czas pozostawał w cieniu ojca, który podobnie jak on był rozgrywającym. W 2014 roku miał udział w zdobyciu przez Polskę tytułu mistrza świata, dzięki czemu na dobre rozpoczął pracę na własne konto. Obecnie ojciec, Wojciech Drzyzga, jest jednym z recenzentów gry Fabiana, pracuje jako komentator w Polsacie.
- Ojciec wykonuje swoją pracę, ja swoją i każdy z nas stara się to robić jak najlepiej. I mnie, i jego ludzie oceniają, każdy ma do tego prawo, bo żyjemy w wolnym kraju. Nie da się wszystkim dogodzić. Jeśli dla kogoś komentarze mojego taty są problemem, trudno - ocenił sytuację Fabian Drzyzga na łamach Przeglądu Sportowego.
Fabian Drzyzga nie należy do grupy "grzecznych chłopców". Rok po wygranych mistrzostwach świata 2014 otwarcie przyznał, że drużyna potrzebuje zmiany na stanowisku selekcjonera. Nigdy się z tych słów nie wycofał.
Rozgrywający: Grzegorz Łomacz
Siatkarzem został, bo nie miał wyjścia. Ojciec grał w drugiej lidze, a po zakończeniu kariery zajął się szkoleniem młodzieży. Mama występowała w III lidze. Grzegorz Łomacz więcej czasu spędzał więc bawiąc się w hali sportowej, niż w piaskownicy.
Historia jego występów w kadrze jest nietypowa. W drużynie narodowej zadebiutował bowiem w 2009 roku. Kilkanaście miesięcy później, po mistrzostwach świata 2010, rozstał się z reprezentacją na długie lata. Powrócił w 2015 dzięki dobrym występom w barwach Cuprum Lubin. Jego postawę docenił Stephane Antiga. Ponowny "debiut" rozgrywającego miał miejsce w wygranym starciu Ligi Światowej z Rosjanami (3:0). Od tamtej pory Grzegorz Łomacz jest nieprzerwanie powoływany do kadry.
Przed kilkoma miesiącami Polski rozgrywający zdecydował się na współpracę z jedną z firm zajmujących się sprzedażą akcesoriów do telefonów komórkowych w galeriach handlowych.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"
Atakujący: Bartosz Kurek
To bez wątpienia największy wygrany mundialu. Przed czterema laty był na topie, wydawał się pewniakiem do występu na mistrzostwach świata w Polsce. Ostatecznie nie znalazł się wśród szczęśliwców, którzy kilka tygodni później stanęli na najwyższym stopniu podium.
Mimo wielkiego rozczarowania nie żalił się na łamach mediów, nie krytykował selekcjonera, ale pracował ciężko, aby powrócić do drużyny narodowej. Udało się jeszcze za kadencji Stephane'a Antigi. Choć przed turniejem we Włoszech i Bułgarii niewielu wierzyło w Bartosza Kurka, Vital Heynen zdecydował się mu zaufać. Belg wierzył, że zawodnik zdoła wygrać drużynie jeden mecz. Selekcjoner rozważał też wystawienie 30-latka na pozycji środkowego. Ostatecznie jednak do takiej roszady nie doszło. A Bartosz... Został MVP turnieju. Genialny turniej Polaka.
Kurek przez długi czas stronił od obecności w mediach społecznościowych. Swoje nastawienie zmienił w ubiegłym roku, zakładając profil na Instagramie. Dzięki temu fani atakującego reprezentacji Polski mogą od czasu do czasu śledzić wydarzenia z życia zawodnika.
Atakujący: Damian Schulz
Damian Schulz ze względu na warunki fizyczne - mierzy 208 cm - od wieku juniorskiego uważany był za kandydata do gry w reprezentacji Polski. Przez długi czas brakowało mu jednak regularności i siły fizycznej. Oba elementy nabył pod okiem Andrei Anastasiego w Treflu Gdańsk. To właśnie nad morzem jego kariera nabrała rozpędu. Pierwsze powołanie otrzymał w wieku 28 lat.
- Spełniło się moje marzenie. Każdy zawodnik czeka na taki moment, żeby reprezentować swój kraj. To wielki zaszczyt. Mam nadzieję, że nie zawiodę - mówił po otrzymaniu powołania. We Włoszech i Bułgarii zapisał na swoje konto kolejny sukces, zdecydowanie największy w karierze. Trudno uwierzyć, że przed czterema laty, reprezentując barwy pierwszoligowego KPS Siedlce, Damian Schulz mógł jedynie marzyć o grze w PlusLidze, nie wspominając o drużynie narodowej.
Atakujący: Dawid Konarski
W kadrze występuje od 2012 roku, to najlepiej świadczy o tym, jak wielkie ma doświadczenie. W zespole Stephane'a Antigi był ważnym ogniwem. Selekcjoner wysoko cenił przede wszystkim jego umiejętności w grze blokiem. Podobnie było u Ferdinando De Giorgiego.
Ostatni sezon spędził w Turcji. Po roku spędzonym nad Bosforem przyznał, że swojej decyzji nie żałuje. Postanowił jednak wrócić do Polski i podpisać umowę z Jastrzębskim Węglem. - Turcja to było ciekawe doświadczenie. Z Ankary zabieram bagaż doświadczeń, który z pewnością mi się kiedyś przyda - powiedział.
Współpracę z Vitalem Heynenem Dawid Konarski od początku bardzo sobie chwali. - Możemy robić praktycznie wszystko poza treningami, meczami. Mamy wolną rękę. Trener nam ufa, że jesteśmy profesjonalistami - powiedział o pracy z selekcjonerem atakujący reprezentacji Polski Dawid Konarski.
Przyjmujący: Bartosz Kwolek
Pochodzi z Płocka, miasta bez siatkarskich tradycji. Jako dziecko marzył o grze w barwach Wisły. Piłka nożna i ręczna nie zdołały go jednak wciągnąć na dobre. Ostatecznie Bartosz Kwolek uległ namowom ojca i postawił na siatkówkę. Tej decyzji z pewnością nie żałuje, bowiem w wieku zaledwie 22 lat ma na swoim koncie trzy finały mistrzostw świata. Na najwyższym stopniu podium stawał w kategorii kadetów i juniorów, będąc czołowym zawodnikiem swojej ekipy. Dobrą passę przedłużył w debiutanckim sezonie wśród seniorów, tradycyjnie sięgając po złoto.
21-latek porównywany jest do Michała Kubiaka, nie tylko z uwagi na pozycję, na której występuje, ale również ze względu na niezbyt imponujący wzrost. Wszelkie niedostatki nadrabia jednak ambicją, podobnie jak kapitan polskiej kadry.
Gdy był dzieckiem, marzył o autografie Sławomira Peszki i Ireneusza Jelenia. Pod względem sportowych sukcesów Bartosz Kwolek przerósł swoich dawnych idoli. Nadal jednak pragnie poznać ich osobiście.
Przyjmujący: Aleksander Śliwka
Z siatkówką związani byli mama, tata, siostra i brat Aleksandra Śliwki. On sam przez pierwsze lata uczęszczał na zajęcia z akrobatyki sportowej, to pozwoliło mu odpowiednio przygotować się do występów na siatkarskim parkiecie.
Wielu uważa, że 23-latek to talent na miarę Michała Winiarskiego. Na turnieju we Włoszech i Bułgarii spisywał się różnie, słabe mecze przeplatając bardziej udanymi. W trakcie jednego ze spotkań MŚ 2018 Wojciech Drzyzga określił go "koszulką na boisku". Śliwka nie zraża się jednak tego typu opiniami.
- Olek potrafi wejść na wysoki poziom, ale ma problem mentalny. Czasami musi bardziej zapanować nad swoimi emocjami. Kiedy się tego nauczy, będzie dużo lepszy niż teraz - powiedział o Aleksandrze Śliwce Jakub Bednaruk.
Przyjmujący: Artur Szalpuk
W wieku 23 lat wyrósł na czołowego gracza ekipy mistrzów świata. Wojciech Drzyzga w jednym z wywiadów powiedział o nim, że "siatkówkę ma w genach, a jego krew gęsta jest od talentu".
Sam zainteresowany nie ukrywa, że ogromny udział w jego sportowym rozwoju miał Jakub Bednaruk, obecnie trener Chemika Bydgoszcz. To właśnie on odważnie postawił na "młodego wilka" i przekonał, że przejście z wieku juniora do seniora nie musi być bolesne. - Kuba wiele dla mnie zrobił. Dał mi przekonanie, że mam spore umiejętności, że muszę nabierać doświadczenia, grać jak najwięcej, a w przyszłości będę tam, gdzie Michał Kubiak czy Mateusz Mika - przyznał w jednym z wywiadów Artur Szalpuk.
- Jest jednym z liderów kadry, ale to żadne zaskoczenie. Dla mnie to obecnie jeden z najlepszych polskich zawodników - mówi o swoim byłym podopiecznym Jakub Bednaruk.
Przyjmujący: Michał Kubiak
Mimo że zmieniają się selekcjonerzy, Michał Kubiak w dalszym ciągu pełni funkcję kapitana zespołu. Tak było za Stephane'a Antigi, Ferdinando De Giorgiego i tak jest również za Vitala Heynena. Swoją pozycję w zespole przyjmujący reprezentacji Polski budował przez lata charyzmą i zaangażowaniem, których nigdy mu nie brakowało. W środowisku ma pseudonim "Dziku". To pamiątka po spektakularnej interwencji w obronie, którą popisał się w meczu Polska - Serbia na Pucharze Świata 2011 w Japonii. Reprezentant Polski w jednym z setów utrzymał piłkę w grze, wskakując na stolik komentatorski. - Poszedł jak dzik w żołędzie - skomentował wyczyn kolegi Krzysztof Ignaczak.
Ostatnie dwa sezony Michał Kubiak spędził w lidze japońskiej. Wiele osób obawiało się, czy to nie wpłynie negatywnie na postawę kapitana reprezentacji Polski. Zdaniem Jakuba Bednaruka, stało się wręcz przeciwnie.
- Teoretycznie, po dwóch latach spędzonych w Japonii, nie wraca się na topowy poziom. Tymczasem Michał Kubiak zdołał zaskoczyć. On bowiem wrócił i radzi sobie jeszcze lepiej niż wcześniej - powiedział szkoleniowiec Chemika Bydgoszcz.
Środkowy: Mateusz Bieniek
W dzieciństwie grał w piłkę nożną, najpierw jako bramkarz, a następnie obrońca. Z czasem przerzucił się na boks, jednak lanie jakie dostawał od kolegów, wyleczyły go z tej pasji. W wieku 16 lat, za namową rodziców postawił na siatkówkę. Debiut w PlusLidze zaliczył w drużynie Effectora Kielce. Jego talent eksplodował w drugim sezonie. W prezencie na 21. urodziny otrzymał od trenera reprezentacji Polski Stephane'a Antigi powołanie na zgrupowanie.
Do rywali od początku podchodził bez większego respektu. W swoim debiucie przeciwko Iranowi wywołał nawet boiskową awanturę. Po tym, jak w jednej z akcji wbił "gwoździa" obok irańskiego środkowego Seyeda, dość emocjonalnie pokazał mu, co myśli o jego blokach. Młody zawodnik uniknął wówczas kary, choć rywale nieco się "zagotowali".
Środkowy: Jakub Kochanowski
- Kuba to dojrzały facet. Mentalnie jest starszy, ma 28-30 lat. Poukładany, zna swoją wartość, wie, gdzie chce dojść. Taki człowiek nie ma problemów z psychiką. Jest mocny! - powiedział o młodym środkowym Daniel Pliński, były reprezentant Polski.
Jakub Kochanowski jest jednym z filarów drużyny narodowej. Ma zadatki na czołowego zawodnika świata, choć niewiele brakowało, aby jako środkowy nigdy nie zagrał. W SMS-ie chciał zmienić pozycję. Mierząc 199 cm, obawiał się, że przeciętny wzrost nie pozwoli mu odegrać znaczącej roli na boisku. Na szczęście jego trenerzy zdołali przemówić mu do rozsądku.
Mimo że na boisku emanuje energią, poza boiskiem młody środkowy uchodzi za prawdziwego śpiocha. Na treningach Indykpolu AZS Olsztyn zdarzało mu się pojawiać niewyspanym, jakby chwilę wcześniej został wyrwany z głębokiego snu. Drzemek nie unikał także w autokarze, część podróży na mecze zazwyczaj przesypiając.
Środkowy: Piotr Nowakowski
Najbardziej skryty siatkarz w reprezentacji Polski. Koledzy z zespołu mówią o nim "Cichy Pit" bądź "Iceman". To dlatego, że środkowy rzadko emanuje emocjami. - Taką już mam naturę, że nie okazuję emocji tak ekspresyjnie jak inni. To wcale jednak nie znaczy, że nie odczuwam radości, złości czy innych uczuć. Odczuwam, tylko że duszę wszystko w sobie - przyznaje sam zainteresowany.
Wśród Biało-Czerwonych jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy. Zakończony mundial był jego trzecim w karierze. Pierwszy okazał się kompletnie nieudany, bowiem Polacy odpadli po drugiej rundzie. Na kolejnych stawał na podium, w dużej mierze przyczyniając się do tego sukcesu.
Libero: Paweł Zatorski
Smykałkę do sportu wykazywał od dziecka. W jednym z wywiadów jego ojciec, Jacek Zatorski, przyznał, że syn w wieku 6 lat wykazywał się niesamowitymi umiejętnościami. - Miał wielki talent. To było "coś", co trzeba mieć, tego się nie da nauczyć. Owszem pewne rzeczy można wytrenować, ale w ograniczonym zakresie. Paweł potrafił podbić piłkę 90 razy wszystkimi częściami ciała: nogą, głową, ręką, a do tego miał niesamowity refleks. To owocuje dziś na boisku - wspominał Jacek Zatorski.
Kiedy zaczynał poważną karierę, jego idolem był Michał Bąkiewicz. Obecnie osiągnięciami przebił swojego idola. Zdaniem byłego reprezentanta Polski, Daniela Plińskiego, Paweł Zatorski to jeden z trzech graczy światowej klasy w reprezentacji Polski.
Libero: Damian Wojtaszek
Kiedy w 1998 r. ówczesny prezydent FIVB, Ruben Acosta, wprowadził do siatkówki pozycję libero, uczeń IV klasy Szkoły Podstawowej nr 2 w Miliczu, Damian Wojtaszek, rozpoczynał przygodę z piłką. Wcześniej niewiele brakowało, aby poszedł inną drogą. Przez trzy lata trenował bowiem... baseball! - Nie było mi łatwo zdecydować, na którą dyscyplinę postawić, ponieważ również w baseballu miałem w swoim dorobku duże osiągnięcia. Po szóstej klasie wybrałem jednak piłkę siatkową. Dopiero w jej przypadku poczułem, że to jest "to" - tłumaczył w jednym z wywiadów.
Obecnie Damian Wojtaszek jest jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji. Wśród znajomych bardziej znany jest jako "Mały". Niewiele osób zwraca się do niego po imieniu. - Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia. Na boisku większość mówi do mnie "Mały". Rzadko kto mówi do mnie Damian. Czasami aż się dziwie, jak ktoś powie mi po imieniu. Tak samo moja żona, Kinga, nie mówi do mnie Damian - powiedział w jednym z wywiadów.