Widział olimpijczyków w traumie. Sam ustanowił właśnie niesamowity rekord

Wbiec i zjechać z Kasprowego Wierchu do Kuźnic w 56 minut?! Wyzwanie wydaje się niemożliwe, ale nie dla Marcina Rzeszótko, który w takim czasie pokonał w ubiegły weekend tę trasę. Całkiem możliwe, że za cztery lata wystartuje na igrzyskach.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Marcin Rzeszótko Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marcin Rzeszótko
Podczas kolejnych zimowych igrzysk olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo w 2026 roku zawodnicy po raz pierwszy w historii będą walczyć o medale we wspinaczce wysokogórskiej, zwanej inaczej skialpinizmem. Swoje szanse będą mieli także Polacy, którzy coraz chętniej uprawiają tę dyscyplinę.

Jednym z elementów promocji tej formy chodzenia po górach był organizowany w ubiegły weekend Red Bull Szybka Tura. Wszyscy śmiałkowie mieli za zadanie zmierzyć się ze znanym polskim alpinistą Andrzejem Bargielem, ale dość szybko okazało się, że w naszym kraju są lepsi od niego. Wśród mężczyzn wygrał wspomniany Rzeszótko - siedmiokrotny mistrz Polski w biegach narciarskich, a wśród kobiet Iwona Januszyk.

Kolejni polscy olimpijczycy?

Co ciekawe, oboje mają już za sobą starty w Pucharze Świata w tej dyscyplinie. W światowym rankingu Rzeszótko zajmuje 159. miejsce, a Januszyk jest 14. Oboje mają apetyty na znacznie więcej i całkiem możliwe, że będą reprezentować Polskę na kolejnych zimowych igrzyskach olimpijskich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
- Do możliwości wyjazdu na igrzyska podchodzę na spokojnie i nie zamierzam robić niczego na siłę. W tym sezonie miałem już okazję wystartowania z najlepszymi na świecie na Pucharze Świata w Pontedilegno-Tonale i zająłem tam 56. miejsce. Na razie od światowej czołówki dzieli bardzo dużo, ale podejmę rękawicę i będę próbował powalczyć - mówi Marcin Rzeszótko.

Szansa na wyjazd na igrzyska wciąż jest jednak dość duża, bo organizatorom zależy na tym, by w nową dyscyplinę zaangażować jak najwięcej krajów. Okazuje się jednak, że taki układ nie za bardzo odpowiada samemu zainteresowanemu.

- Na igrzyska zamierzam pojechać jedynie w momencie, gdy będę wiedział, że jestem w stanie powalczyć o wysokie miejsca. Widziałem już bardzo dużo sportowców, którzy po fatalnym występie na igrzyskach wracali w traumie i niedługo potem kończyli przygodę ze sportem. Ja tak nie chcę na taką imprezę nie zamierzam jechać tylko po kurtkę - wyjaśnia Marcin Rzeszótko.

Praca dodaje mu energii

Na razie nie stać go na skupienie się jedynie na własnych przygotowaniach i łączy je z pracą w roli trenera w SMS Zakopane, gdzie przygotowuje nowe pokolenie biegaczy narciarskich. W ostatnim czasie ograniczył jednak swoje aktywności w szkole do całkowitego minimum, dzięki czemu ma czas na własne treningi.

- W szkole mam świetną grupę i czuję, że ta praca ma sens. Zajęcia mam codziennie do około godziny 11, więc później mam czas, by zrobić nawet dwa treningi. W tym roku na Kasprowy Wierch wbiegłem pewnie około 50 razy. W sezonie zimowym na razie stawiam siebie na drugim miejscu, od grudnia do kwietnia - wraz z moimi zawodnikami mam ok. 50 wyjazdowych dni. Na regularne starty w Pucharze Świata odkładam na później. Nie chciałbym porzucać pracy w szkole, dla walki o 50. miejsca w zawodach - przyznaje szczerze. Trzeba skupić się na treningu i startach w zawodach w Polsce i na Słowacji, gdzie skialpinizm jest na wysokim poziomie.

Nieco więcej czasu Rzeszótko ma w trakcie lata, gdzie z powodzeniem startuje w biegach górskich, w których zdobył już siedem medali w zawodach rangi mistrzostw Polski. Świetne wyniki osiągał także w międzynarodowych sprawdzianach jak choćby w prestiżowym Marathon du Mont Blanc, zaliczanym do cyklu Golden Trail World Series, który ukończył na siódmym miejscu. To właśnie podczas jednych z takich zawodów po raz pierwszy zetknął się z informacją o rywalizacji w skialpinizmie.

Są 20 lat za rywalami

- Niestety w tej dyscyplinie wciąż jesteśmy 20 lat za innymi krajami i mimo, że obecnie jest w Polsce duże zainteresowanie skialpinizmem, to nadrobić zaległości nie będzie łatwo. Niedługo sam organizuję zawody, w których trzeba będzie wbiec na Zawrat, Karp, a potem na Kasprowy Wierch (IX Puchar KW Zakopane). Niedługo później planuję wystartować w mistrzostwach Polski w skialpinizmie - przyznaje Rzeszótko.

Możliwość wyjazdu na igrzyska nie jest dla niego niczym nowym, bo wcześniej miał taką szansę jako biegacz narciarski tuż przed igrzyskami w Soczi. Przez cztery lata startował w kadrze młodzieżowej, a później przez rok ścigał się przy kadrze A, ale ostatecznie szansy na start w imprezie czterolecia nie dostał.

- Być może dlatego wciąż sport sprawia mi taką frajdę. Przegrywanie i zajmowanie miejsce pod koniec stawki nie jest niczym przyjemnym. Uzyskuję coraz lepsze wyniki, ale zdaję sobie sprawę, że najlepsi w biegu na Kasprowy Wierch pokonaliby mnie pewnie o pięć minut. Trzeba pracować nad kondycją i wyeliminować błędy techniczne. Wierzę w to, że stać mnie na więcej i będę się starał przebić do czołówki- dodaje na zakończenie Rzeszótko.

Czytaj więcej:
Oligarcha Orbana zna Putina najlepiej. Nie potępił wojny
Prowadził w Buczy klub piłkarski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×