- To był dla mnie niezwykle stresujący dzień, po raz pierwszy w życiu obudziłem się o 7.00 rano i nie mogłem doczekać się konkursu. Na szczęście wszystko potoczyło się tak, jak to sobie zaplanowałem i wymarzyłem - mówił Wojciechowski już po powrocie do hotelu. To drugi największy sukces naszego tyczkarza od 2011, kiedy to został mistrzem świata na imprezie rozgrywanej w koreańskim Daegu.
{"id":"","title":""}
Źródło: PZLA/x-news